51

36 7 0
                                    

Rano obudziłam się w jego objęciu. On jeszcze spał. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 6:45. Wyszłam spod jego ręki, tak żeby go nie obudzić. Po cichu poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic i wróciłam do chłopaka. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek.
-7:50. Mogę iść spać.-pomyślałam. Wtuliłam się w Justina. I zasnęłam. Obudziłam się po kilku godzinach. W domu był tylko Justin i Ben. Państwo Harrison musieli jechać do pracy.
-Dzień dobry Jade. Jak się
spało?-powitał mnie mile Ben.
-Bardzo dobrze.-spojrzałam na Justina, nadal leżącego obok mnie.
-Choć, zjemy śniadanie i będziemy się zbierać do domu.-oznajmił Justin.
-Dobrze.-wstałam. Poszłam z nimi do kuchni i przygotowaliśmy sobie posiłek. Zjedliśmy go później przy milej atmosferze. Umówiłam się jeszcze na kolejną lekcje gry w kosza za kilka dni, ponieważ po mojej ostatniej próbie samobójczej musiałam chwile odpocząć.

Wróciliśmy do domu gdzieś w porze obiadowej i robiliśmy to co zawsze. Zjedliśmy coś, graliśmy w gry, oglądaliśmy film, dopisaliśmy coś do mojego zeszytu i poszliśmy spać.

CHYBA !!!

Rano obudziłam się bardzo obolała. Nie wiem co się działo w nocy. Chyba spałam przynajmniej tyle pamiętam. Zeszłam na dół, a tam Justin w samej bieliźnie, bardzo zajęty sprzątaniem.
-Co tu się stało?-spytałam zdziwiona. Cały salon wyglądał straszne.
Stłuczony wazon i kilka doniczek z kwiatami na podłodze. Ziemia rozsypana po całej podłodze. Stolik przesunięty w kompletnie inne miejsce. Zdjęcia, książki i płyty rozrzucone po podłodze. Wszystko nie na swoim miejscu. Jakby w nocy było tu jakieś włamanie czy coś w tym stylu.
-Nie pamiętasz?
-Nie.
-Upiłaś się, a później wkurzyłaś i to wszystko twoja wina.
-To po co to sprzątasz. Mogłeś poczekać. Zrobiłabym to sama.
-Dostałam wiadomość od mamy, że chce mnie odwiedzić i ciebie poznać.

Poszłam do kuchni, wzięłam jakaś tabletkę, popiłam wodą. I pomogłam chłopakowi. Spytałam jeszcze ile mamy czasu. Chciałam wiedzieć czy się spieszyć czy robić to na spokojnie.

Zabrałam się do pracy. Potrzaskane wazony wyrzuciłam do kosza. Książki i zdjęcia dołożyłam na miejsce. Wzięłam ścierkę do wycierania półek. W pewnym momencie zadzwonił telefon Jusa.
-To moja mama.-powiedział chłopak, patrząc na ekran.
-Odbierz.
-Hej mamo.
-Za pół godziny będę.
-Okay. Czekamy.
Rozłączył się i poinformował mnie za ile przyjedzie pani Pattie.
-Musimy się pospieszyć.

Dokładnie 40 minut później ktoś zapukał do drzwi. Wzięłam głęboki oddech i trzymając Justina za rękę, poszliśmy otworzyć drzwi. W drzwiach stała pani Pattie Mallette.

-Dzień dobry.-przywitałam się z nią.
-Hej.-uśmiechnęła się czułe kobieta.-To ty jesteś Jade Mlike?
-Tak. Zapraszam do środka. Nie będziemy przecież rozmawiać w drzwiach.

Pani Mallette weszła do środka i zobaczyła, że bardzo mocno trzymam jej syna za rękę. Powiedziała coś żartobliwie i przywitała się ze swoim dzieckiem. Puściłam rękę chłopaka, a ten objął swoją rodzicielkę i zaprowadził ją do salonu. Ja w tym czasie udałam się do kuchni. Wstawiłam wodę na coś do picia.
-Kawa? Herbata?-krzyknęłam z kuchni, żeby wiedzieć czego napoje się najwidoczniejsza kobieta na świcie.
-Herbatę. Kawę piłam w samolocie.
-Okay.
-Wyjątkowo zimno dziś.
-Tu prawie zawsze tak jest. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić.

Przyszłam do nich i zaczęliśmy rozmawiać. Jego mama była zupełnie inną kobietą niż mi się zdawało. Myślałam, że jest trochę bardziej ostra i stanowcza, a ona ... oh ... mogłaby być moją mamą. Opiekuńcza, wspierająca we wszystkim. Gdyby moja mama była mnie wspierała i pomagała, nie uciekałabym z domu i nie robiła tego co robiłam. Ale mimo wszystko moja mama i kocham ją najbardziej na świecie. Justin pewnie też kocha swoją mamę. Jak można nie kochać własnej matki.
Porozmawiałyśmy, poznałyśmy się bliżej i lepiej.
-Zrobiło się późno.-stwierdziła pani Mallette.-Będę się już zbierać.
-Może pani zostanie na noc i jutro na spokojnie wróci pani do domu.
-Nie chce wam robić kłopotu.
-To żaden kłopot. Moi rodzice tak rzadko mnie odwiedzają, a nie mieszkają daleko. 
-Oh. To smutne.
-Wiem. Ale nie dziwię im się. Szczególnie mojej mamie.

Pani Mallette już nie brnęła dalej z stronę tego tematu, bo zauważyła, że w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Ustąpiła na propozycje przenocowania u nas.

Już z samego rana słyszałam hałasy. Nie dawały mi spać. Lekko wkurzona zeszłam na dół sprawdzić o co chodzi. Zapomniałam, że pani Mallette u nas nocowała, a teraz wraca do domu. Spytałam się o godzinę.
-10:50 moje dziecko. Przepraszam jeśli cię obudziłam.
-Nie. Nic si nie stało.
-O 12 mam samolot.
-Justin cie odwiezie. 
-Tak.
-Tylko niech pani zadzwoni jak będzie na miejscu.
-Obiecuje.

Pożegnałam się z nią i pojechali. Machałam im jeszcze na pożegnanie przez okno.
Potem zjadłam śniadanie i oglądałam coś w telewizji.
Po kilku godzinach wrócił Justin i razem napisaliśmy nową piosenkę. Moje teksty i jego muzyka się ze sobą łączyły jak wyrazy w książkach znanych pisarzy za każdym razem. Jus postanowił że przyszły album będzie tylko z takich piosenek. Napisanych przez nas. Wspólnych. Ucieszyło mnie to.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz