32

38 7 0
                                    

Następnego dnia, obudził mnie głos znajomej mi osoby.
-Dzień dobry, kochanie. Wstałaś już?
-Hej.-odpowiedziałam zaspanym, słabo słyszalnym głosem. Odwiedzam się, żeby zobaczyć twarz osoby witającej mnie czule.-Co ty tu robisz?-spytałam zniesmaczona już o wiele wyraźniejszym głosem i bardziej słyszalnym, gdy tylko ujrzałam twarz Felixa.
-Nie pamiętasz?
-Nie. Czy my ... ten tego ... no wiesz ...
-Nie spokojnie. Nic co masz na myśli się nie stało.
-To niepamiętam.
-Miałaś zły sen i budziłaś się z krzykiem.
-Tak? A jaki to sen?
-Śnił ci się Luke.
-Nie piękny sen, a nie koszmar.
Chłopak zaczął opowiadać mi o moim śnie i co się działo tej nocy. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę!-krzyknęliśmy oboje.
-Jade, spisz jeszcze?-spytał Liam, który przyszedł zawołać mnie na śniadanie. -WOW! Przepraszam, nie wiedziałem, że masz gościa.
-Nic się nie stało. Już mieliśmy schodzić.
-Dobrze. Czekamy.

Ubrałam się w jakąś starą bluzkę w kwiatki i getry. Felix poszedł do siebie coś założyć. Ubrał się szybciej niż ja zaczęliśmy schodzić na dół.
Tam byli już wszyscy. Zayn, Liam i Niall oglądali telewizję. Louis i Harry gotowali coś w kuchni. Omar, Olly i Oscar byli chyba na dworze, ponieważ ich nigdzie nie widziałam.
-Chłopaki się naprawdę postarali.-powiedział Olly, wchodząc do domu. Usiedliśmy przy stole i po zamówionej dziękczynnej modlitwie zaczęliśmy jeść. Na stole było pełno słodkiego jedzenia. Naleśniki z syropem klonowym, gofry, tosty, płatki, mleko i kanapki. Każdy brał co chciał. Jedliśmy i rozmawialiśmy, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek.
-Pójdę otworzyć.-odezwał się Omar.
Wstał odszedł od stołu i poszedł do drzwi.
-Jade!-krzyknął.-Ktoś do ciebie!
Na tę wiadomość zerwałam się z miejsca i pobiegłam do drzwi.
-Mama?-zdziwiłam się i trochę wzruszyłam, zatrzymując tępo mojego chodu. -Co ty tu robisz?
-Przyjechałam po ciebie. Wróciła byś do domu. Brakuje nam ciebie.
-Prosiłam, żebyś mnie nie szukała i nie próbowała pomóc. Jak zwykle mnie nie słuchasz i nie liczysz się z moim zdaniem.
-Kochanie nie mów tak.
-To jest teraz mój dom i moja rodzina!-złapałem Omara za rękę.-Nie zabieraj mi szczęścia, które mam.
-Jade. Przestań tak mówić!
-Mamo!-łzy same poleciały mi na policzka.-Przepraszam, ale w tamtym domu wszystko przypomina mi Luka. Gdzie nie spojrzę tam jest on. Stoi i patrzy się na mnie. Ty zawsze będziesz moją mamą, ale do tamtego domu już nie wrócę. Przepraszam.
-Dziecko. Nie przepraszaj. Rozumiem co czujesz. Kocham cie i chce dla ciebie jak najlepiej.
-Wiem, dlatego proszę przywieźć mi tu moje rzeczy.
-Oczywiście, zaraz wrócę.
-Kocham cie mamo.
-Ja ciebie też córciu.
Odwróciła się i pojechała do domu. Wtedy Om zamknął drzwi, a ja przytuliłam się do niego bardzo mocno i zaczęłam płakać.
Jade, już dobrze. Pamiętaj wszystko będzie dobrze bo masz nas.-powiedział głaszcząc mnie po głowie.
-Co ja zrobiłam?!
Om zaprowadził mnie do stołu.
-Co się stało? -zapytał Harry widząc mnie smutną i całą w łzach.
-Jej mama przyjechała i chciała ją zabrać do domu.
-To dlatego było słychać krzyk "to jest teraz mój dom i moja rodzina"
-Tak. Przywiezie jej teraz kilka rzeczy i chyba będzie nas częściej odwiedzać.
-Chciałam byś przy niej silna, ale i tak uroniłam kilka łez na jej widok.
-Jesteś silna. Nie musisz tego udowadniać.
-Dobra koniec tego gadania. Jedziemy na miasto. Wszyscy bez wyjątku.
-Za 30 minut zbiórka w salonie.

Poszliśmy na górę i zaczęliśmy się przebierać. Po 30 góra 40 minutach. Zadzwoniłam jeszcze tylko do mamy, żeby jej powiedzieć gdzie ma zostawić rzeczy, bo wyjeżdżamy i nie wiem kiedy wrócimy.
-To gdzie dokładnie jedziemy?-spytałam z ciekawości wchodząc do samochodu.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz