62

85 7 1
                                    

Justin pojawił się przy nas po kilku minutach.
-Już ci przeszło?-spytał z uśmiechem i złapał mnie w talii.
-Tak. Chyba tak.-odwróciłam się i pocałowałam jego mokry od łez policzek.-Co się stało?
-Nic takiego.
-No powiedz. Coś z Sophie?
-Nie. Po prostu będziesz musiała się teraz nią bardziej zająć. Musze wyjechać na kilka dni do Toronto, a Sophie jest chora.
-I ja mam się nią sama zająć?
-Nie. Zadzwonię do mamy. Przyjedzie ci pomóc. W końcu wychowała mnie w wieku 16 lat. Czyli była w twoim wieku.
-Znaczy młodsza. Za niedługo mam 17 urodziny.

Po kilku tygodniach chodzenia na terapię i zażywania nowych, mocniejszych leków wszystko wróciło do normy. Wróciłam do Sophie, do Justina. Znów zaczęłam się nimi opiekować jak dawniej. Robiłam obiady, w czasie kiedy Justin był z Sophie na spacerze w okół domu. Oglądaliśmy razem filmy i bajki. Z Justinem już się nie kłuciłam tak często. Brałam leki bez żadnych wykrentów. Seks też by lepszy niż wcześniej. Wszystko stało się lepsze.
Rodzice Justina i moi zaprzyjaźnili się. Nie mieli wyboru. W końcu jak musiałam jechać gdzieś na ważne spotkanie czy koncert, a Justina i Louisa nie było w domu to oni musieli zająć się małą Sophie.
Powoli wracałam do zdrowia. Byłam taka szczęśliwa, że postanowiłam pójść do lekarza i mu podziękować. Ubrałam siebie i Sophie i wyszłyśmy do miasta zrobić zakupy, a po drodze odwiedzić lekarza i mu podziękować. Dojechałam do centrum handlowego po niecałych 30 minutach. Wsadziłam Sophie do wózka i weszłyśmy do sklepu. Kupiłam bardzo dużo jedzenia, ubrań, kosmetyków. Zapasy na cały rok.

Aż do teraz.

Dziś jestem już inną dziewczyną. Wszystkie problemy związane z moim samopoczuciem, zachowaniem zniknęły. Została choroba i pamięć o zmarłym Luku - miłości mojego życia.

Zyskałam za to nową rodzinę i dom. Jestem nową ja.

Chłopaki są dla mnie jak starsi bracia, a czasami nawet jak ojcowie. Troszczą się o mnie, pomagają mi we wszystkim. Zostali nawet moimi producentami.

Wróciłam do szkoły. Tam już mnie nie wyśmiewają, nie wytykują palcami. Niektórzy z nich są moimi fanami. Nawet sam dyrektor. Na każdej szkolnej imprezie mam wystąpienie. Czy to dyskoteka, czy zwykła akademia, czy odwiedziny jakiś ważnych osób.

Dostaje propozycje od znanych i lubianych producentów muzycznych, ale odmawiam. Jestem wierna swojej rodzinie. Nie chce ich zawieść.

A co u Bena? No cóż. Nie został moim chłopakiem, ale został bardzo dobrym przyjacielem i trenerem. Zapisał mnie na specjalne zajęcia dla dziewcząt koszykarek. Chce żebym się rozwijała bo przy nim stoję w miejscu. On niestety nie może już się rozwijać. Ale mnie dopinguje i wspiera.

Więc mam dwa kierunki. Jak nie wyjdzie z muzyką idę w sport i na odwrót.

A Sophie? Mam wspaniałą córeczkę, którą zostawiam w czasie szkoły u dziadków lub zostaje w domu z ojcem i wujkami. Chyba jest szczęśliwa. Niczego jej nie brakuje. Jest moim największym skarbem.

Jak narazie chce skończyć szkołę i zacząć dobre studia. Kariera jest na drugim miejscu. Myślę, że się uda.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz