58

39 7 0
                                    

6 miesiąc. Czuję się coraz gorzej. Nie dość, że urósł mi brzuch, to wszystkie plany związane z powrotem do szkoły poszły w zapomnienie. Teraz liczyło się tylko, to żeby dziecko urodziło się zdrowe. Za 2 dni mam iść na kolejne badanie kontrolne. Może w końcu dowiem się czy to dziewczynka czy chłopiec.

Zadzwoniłam do Bena i poprosiłam go o spotkanie. Widzieliśmy się siedem miesięcy temu. Dużo od tego czasu się zmieniło. Chciałabym się z nim zobaczyć.
Przed telefonem do Bena musiałam jeszcze pogadać pogadać z Justinem. Nie wiedziałam czy się by się zgodził na moje wyjście. W końcu jestem w ciąży i nie mogę się przemęczać i w ogóle.
-Justin?-zaczęłam miło.
-Tak, kochanie?
-Mogę iść do Bena?
-A po co? Jesteś w ciąży, nie powinnaś się przemęczać.
-Wiem, ale dawno się nie widzieliśmy. Chciałabym się z nim zobaczyć.
-Dobrze. Możemy jechać razem.
-Mam do niego jeszcze jedną prośbę.
-Mogę wiedzieć jaką?
-Tak. To dotyczy naszego dziecka. Czy mógłby on zostać ojcem chrzestnym?
-Tak. Polubiłem go.
-To dobrze.

Poszłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do Bena. Umówiłam się z nim za godzinę w naszej ulubionej kawiarnii.
Ubrałam się w coś i poprosiłam Justina o pożyczenie mi jakieś bluzy. Dał mi taką dużą, że spokojnie mogłam zakryć mój brzuch. Chłopak założył taką samą bluzę, tylko że w innym kolorze. I wyjechaliśmy. Po kilku minutach znaleźliśmy się pod kawiarnią. Ben czekał już na naszym stałym miejscu. Przysiedliśmy się do niego.
-Cześć.
Chłopak wstał i się z nami przywitał.
-Hej.-przytuliłam się do chłopaka. Ben położył rękę na moich plecach.
Zaczęliśmy rozmawiać jak się nam układa.
-Mamy do ciebie jedno bardzo ważne pytanie.-zaczęła ten temat.
-Jakie?-odpowiedział pytanie.
-Czy chciałbyś zostać ojcem chrzestnym dla naszej córeczki?-przeszłam do sedna sprawy.
-Jesteś w ciąży?
Podniosłam bluzę i pokazałam mu brzuszek.
-Gratuluję.
-To tak czy nie?-odezwał się Jus.
-Oczywiście, że tak.
-To super.

Do piliśmy kawę i sok i wyszliśmy z kawiarnii. Udaliśmy się spokojnie do centrum handlowego.

-I teraz trzeba coś kupić.-zaproponował Ben.-Skoro mam być ojcem, musze coś kupić swojemu dziecku.
-Po pierwsze to nie twoje dziecko, tylko moje.-odezwał się lekko nabuzowany Justin.-A po drugie ...
-A po drugie -przerwałam mu i powiedziałam spokojnej -nie znamy jeszcze płci.
Na twarzy Bena pojawiał się smutek, ale znałam sposób jak zrobić żeby znikł.
-Za dwa dni idę do ginekologa i poproszę żeby mi o tym powiedział. Możesz iść z nami.-powiedziałam i zaraz po tym poczułam na sobie wzrok Justina. Rozgniewany chłopak patrzył się na mnie swoimi pięknymi, ciemno brązowymi oczami.-Kochanie,-skierowałam wypowiedź do Jusa.-On tylko będzie. Nie musi nawet wchodzić z nami. Nie denerwuj się tak. Zaszkodzisz dziecku.-mówiłam cały czas spokojnym tonem.
-Dobrze.

Rozmawialiśmy dalej na ten sam temat, aż doszliśmy do sklepu z ubrankami dla malutkich dzieci. Takich niemowląt jakie za kilka miesięcy urodzę.
Weszliśmy do sklepu i zaczęliśmy oglądać wózki. Różne rodzaje i kolory. Wybrałam fioletowy. Podeszliśmy do kasy.
-To wszystko?-spytała ekspedientka.
-Tak.
Chłopak zapłacił za zakup i wyszliśmy z centrum.
Chwilę później do Bena zadzwoniła jego mama i poprosiła o powrót do domu. Chłopak posłusznie zebrał swoje rzeczy i pojechał do domu. Pożegnałam się z nim jeszcze i obiecałam że będę dzwonić.

Dwa dni później, tuż przed wizytą u lekarza, zapomniałam że moja mama też chciałby dowiedzieć się czegoś o swoim wnuku lub wnuczce.
Siedziałam przed gabinetem, ściskając w jednej ręce telefon a w drugiej rękę Justina. Obok siedział jeszcze Ben i bez słowa przyglądał się całej tej sytuacji. Po kilku minutach z gabinetu wyszła pielęgniarka i wywołała moje nazwisko. Wstałam i bardzo powoli przeszłam do gabinetu podtrzymując brzuch.
-Dzień dobry.-przywitałam się na progu z lekarzem.
-Dzień dobry Jade. Jak samopoczucie?-zapytał się miło lekarz, po czym wstał i pomógł Justinowi doprowadzić mnie do fotelu. Tam lekarz wykonał badanie.
-Chłopiec czy dziewczynka?-spytał z niecierpliwością Justin, stojąc nade mną i trzymając moją rękę.
-Dziewczynka.-odpowiedział z uśmiechem lekarz.
-Będziemy mieć piękną córeczkę po mamusi.-stwierdził Justin.

Wyszliśmy z gabinetu.
-I co? I co?-dopytywał się Ben, który cały czas czekał na korytarzu.-Dziewczynka czy chłopiec?
-Dziewczynka.-odpowiedziałam, trzymając się za brzuch.
-To jedziemy na zakupy.

Pojechaliśmy do centrum handlowego i wchodziliśmy do każde sklepu z ubrankami i rzeczami dla niemowląt. Nakupowaliśmy mnóstwo zabawek, ubranek, butelek, smoczków, kocyków ...

Po powrocie do domu jak zawsze pobiegłam do swojego pokoju i po kilku minutach przyszedł Justin. Jednak ja byłam tak zmęczona, że po chwili zasnęłam.
Obudziłam się po kilku godzinach. Zeszłym na dół i ...
-Niespodzianka!-krzyknęli wszyscy.
Justin, Harry, Liam, Louis, Niall, Zayn, Felix, Omar, Olly, Oscar, Carl, Charlie i Mike, rodzice Justina, Jaxson, Jaznym, Ben z dziewczyną oraz moi rodzice i Selenia.
Jeszcze trochę zaspana spytałam o co chodzi równocześnie przecierając oczy. Każdy miał przy sobie paczuszkę. Jedni małą inni większą.
Nie ukrywam ucieszył mnie ich widok. Znów poczułam się jak w czasie świąt tylko pogoda za oknem była inna. Podeszłam do nich i się z nimi przywitałam. Później Justin zrobił coś do picia i postawił na stole wraz z ciasteczkami i cukierkami. Usiedliśmy wspólnie przy stole i zaczęliśmy rozmawiać. Oczywiście głównym tematem było dziecko i jego przyszłość.
"Dziewczyna czy chłopczyk? Jakie imię wybraliście? Macie już wszystko? Gdzie pójdzie do szkoły? Kto się nim zajmie jak wrócisz do szkoły?" To były najczęstsze pytania, które zadawali. Odpowiedzi było bardzo proste. Wszystkim odpowiadałam tak samo. "Dziewczynka. Sophie. Prawie. Jeszcze nie wiem. Ja się nim zajmę. Jak narazie nie wraca do szkoły."  Trochę się zdziwili. Myśleli, że dzieckiem będą zajmować się oni na wzajem, a ja wrócę do szkoły i ją skończę.
Rozmawialiśmy jeszcze dosyć długo. Gdy zrobiło się ciemno kazali mi rozpakować prezenty. Były tam ubranka, kocyki i jakieś kremy do ciała. Wszystko koloru fioletowego, niebieskiego, czerwonego, żółtego i białego.
-W moim pokoju czeka coś jeszcze.-powiedział Justin.
-Co?
-Chodź to zobaczysz.-załapał mnie za rękę i poszłam z nim.

Weszliśmy do środka. W rogu stała piękna biała kołyska z małymi kokardkami. Oczywiście kokardki były fioletowe.
-To dla Sophie?-spytałam się chłopaka pokazując na kołyskę.
-Tak. Ben to zrobił.
-Ale jak? Dowiedział się o ciąży dopiero 3 dni temu.

Chłopak zaczął się podejrzanie uśmiechać.
-Powiedziałem mu miesiąc wcześniej.-wyjaśnił. Podejrzliwy uśmiech nie schodził mu z twarzy.-Miał udawać zaskoczonego jak mu o tym powiesz.
-Czyli to wszystko było zaplanowane?
-Tak. Przepraszam. Myślałem, że się ucieszysz.
-Ciesze się. Nawet bardzo.-przytuliłam chłopaka i zeszłym podziękować wszystkim za wspaniałe prezenty. A przede wszystkim Benowi, że udało mu się mnie tak łatwo nabrać. Mocno wszystkich uściskałam, po czym udałam się do łazienki. Tam mogłam zaznać chwili spokoju i relaksu.

Wróciłam do gości po godzinie albo dwóch. Oni w tym czasie zjedli kolacje i zostawili mi kilka kanapek, których w ogóle nie tknęłam. Wypiłam trochę herbaty i wzięłam kolejną porcję leków.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz