38

41 7 0
                                    

Obudziłam się jak zawsze około dziesiątej. Justin oczywiście dawno już wstał i krzątał się po kuchni. Słyszałam jak coś się tam dzieje.

Po szybkim prysznicu ubrana w stare ubrania mojego ojca zeszłym na dół.

-Dzień dobry.-powiedział swoim czułym głosem chłopak.
-Dzień dobry.
-Jak się spało?
-Bardzo dobrze.-uśmiechnęłam się.-Działo się coś?-zapytałam trochę zaniepokojona.
-Nie, nie.-zaśmiał się dyskretnie.-Jesteś głodna?
-Tak.-podbiegłam do niego.-Co przygotowałeś?
-Naleśniki.-spojrzał na mnie.-Pasuje?
-Tak. Dawno ich nie jadłam.
-Cieszę się.

Przygotowaliśmy posiłek do konsumpcji. Po modlitwie zamiast zająć się jedzeniem zaczęliśmy opowiadać co nam się śniło tej nocy. To była bardzo fascynująca rozmowa.

-Może zaczniemy jeść?-zaproponowałam po pewnym czasie.
-No tak. Smacznego.
-Smacznego.-odpowiedziałam i podałam swoje naleśniki stropem klonowym. Jus zrobił tak samo. Zjedliśmy w ciszy po czym wstałam.

-Co ty robisz?-spytał Jus.
-Chcę zebrać naczynia.
-Ja to zrobię.
-Nie. Ty robiłeś śniadanie, a ja sprzątam. Tak było zawsze.
-Dobrze.

Zebrałam naczynia i zniosłam je do kuchni.

-Jade.
-Tak Jus?
-Ja opowiadałem wczoraj. To ty opowiedz dzisiaj.
-Znasz już to przecież.
-Chcę usłyszeć to od ciebie.
-No to tak. Wszystko zaczęło się 5 lat temu, kiedy moja przyjaciółka pokazała mi w internecie takich nastoletnich chłopaków (...) aż do teraz, kedy zobaczyłam ciebie wczoraj w drzwiach.

W czasie tej mojej opowieści, usiedliśmy na kanapie. Justin położył głowę na moich kolanach. Zaczęłam się bawić jego włosami. Nie miał nic przeciwko. Nawet powiedział, że mu się to podoba i miałam nie przestawać.

-Możesz coś dla mnie zrobić?-spytałam nachylając się nad nim. Spojrzał na mnie zaciekawionym wzrokiem i powiedział:
-Co takiego masz na myśli?
-Możliwe że już nigdy się nie spotkamy.
-To nie jest możliwe.-wtrącił się przerywając moją wypowiedź.
-Nie przerywaj.-zezłościłam się.
-Przepraszam.
-No więc możliwe, że już się nie zobaczymy i czy mógłbyś podpisać mi wszystkie płyty?
-No dobrze.-podniósł głowę z moich kolan i usiadł na kanapie ja człowiek. Poprosił o przyniesienie tych płyt do podpisu. Zerwała się gwałtownie z miejsca i pobiegłam na górę. Wzięłam płyty, plakaty, książki i zbiegłam po schodach do salonu. Tam czekał już Justin z markerem w ręku. Przybiegłam jak torpeda z całym pudełkiem po butach, które trzymałam w rękach. Zdziwił się.

-Co ty tam masz?-spytał z miłym uśmiechem.
-To wszystko -powiedziałam stawiając mu pudełko przed nosem na stoliku -co masz mi podpisać.-otworzyłam je i wyjęłam 6 płyt, jakieś 100 plakatów i jeszcze 2 książki.

-Jade zamęczysz mnie.
-Proszę.
-Zrobię to z wielką przyjemnością.-uśmiechnął się i zbliżył swoją twarz do mojej. Dotknęliśmy się przy tym nosami. To było takie słodkie.
-Ty pisz, a ja coś zaśpiewam. -zaproponowałam.

Chłopak zabrał się do podpisywania. Ja zaczęłam śpiewać swoją piosenkę niedawno napisaną. Brzmiała ona tak.
Od pewnego czasu świat przestał dla mnie istnieć. Ale wtedy pojawiłeś się ty i wszystko zmieniłeś. Życie miało sens. Tym sensem byłeś ty. Patrząc w twoje oczy, serce biło mi, biło coraz szybciej. Widziałam w nich twoją historię ...

-Jesteś głodny?-zapytałam po zaśpiewaniu swojego kawałku. Nic nie odpowiedział. Pokręcił jedynie twierdząco głową. Wstałam i skierowała się do kuchni. Otworzyłam lodówkę. Była tym tylko pizza. Wyjęłam ją i nastąpiłam piekarnik na odpowiednią temperaturę. Justin podszedł do mnie.
-Pomóc ci w czymś?-spytał.
-Poradzę sobie.
-Pomogę.
Chłopak był uparty, a ja nie potrafiłam odmówić takiemu przystojniakowi jak on, którego kocham od 8 lat. Stanął obok mnie, wziął deskę i nóż i zaczął kroić ze mną warzywa na składkę.
-Czemu ty codziennie jesz te składki?-zapytał po chwili z zaciekawieniem. Chyba myślał że jest wegetarianką.
-Musze schudnąć.
Nie odezwał się. Przyjrzał się mi dokładnie od stóp do głów po czym spojrzał na moje ręce i to w jaki sposób kroiłam szczypiorek.
-To nie tak się robi.-powiedział.-Pokaże ci.
Zostawił swoje miejsce pracy i stanął za mną. Złapał mnie za ręce, a jego biura zaczęły niebezpieczne zbliżać się do moich pośladków. Trzymając za moje dłonie zaczął kroić szczypiorek.
-Przecież tak robiłam.
-Robiłaś wolniej.
Zaśmiałam się. Justin nadal stał za mną wiec postanowiłam się odwrócić. Objęłam go za szyję, a on wtedy posłał mi spojrzenie, jakiego nie znałam.
-Boisz się?-dodał.
-Nie.
-Przecież widzę.
-Co?
-Trzęsiesz się.
-Nie.
Stanęłam na palcach, żeby byś wyższą i dostać do jego twarzy. Zbliżyliśmy się do siebie.
-Mogę?-spytał. Wiedziałam o co mu chodzi dlatego odpowiedziałam trochę hamsko.
-Nie pytaj tylko rób.
Chłopa przesunął się jeszcze bardziej. Musneliśmy się tylko ustami, a piekarnik zaczął dawać się we znaki.
-Pizze trzeba włożyć do piekarnika.-szepnęłam.
Justin wziął tą pizze i do piekarnika. Nastawił go na jakieś 20 minut i później wrócił do mnie. Złapał za policzek i nachylił się jak do pocałunku. Pocałował mnie. To wszystko zrobił w mgnieniu oka. Czuła się dziwnie, ale i też to było cudowne uczucie kiedy twój idol robi takie rzeczy. Drugą ręką odsunął miskę z warzywami. Podniósł mnie i posadził na blacie cały czas całując.
-Chyba nie chcesz tego zrobić tu i teraz?-spytałam z lekkim uśmiechem.
-A co? Nie chcesz?-odpowiedział po czym znów mnie pocałował.
-Przepraszam.-odwróciłam głowę.-Justin naprawdę przepraszam. Nie mogę.

Justin dotknął palcem mojego policzka i dzięki temu odwróciłam głowę spowrtem na niego. Spojrzał na mnie.

-Nie przepraszaj. Rozumiem. Jarry też poczeka.-zaczęliśmy się śmiać.

Chwilę później złapałam go szyję i zeszłam z blatu. Wtedy piekarnik zaczął dawać znak, że pizza się już zrobiła. Chłopak wyjął ją z piekarnika i zaniósł na stół razem z moją składką i różnymi sosami. Zjedliśmy przy milej rozmowie na temat muzyki. Chciałam żeby mnie czegoś nauczył. Zgodził się. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie do czasu aż zażądał zapłaty.
-Jus poczekaj jeszcze chwile. Kilka dni.-powiedziałam.-Dawno tego nie robiłam i się boje jak przed pierwszym razem.
-Kochanie. Poczekam. Też dawno tego nie robiłem.-przyznał się.- Tylko ile mam czekać?
-Kilka dni. Zostajesz tu jeszcze miesiąc.-uśmiechnęłam się i wzięłam kolejny widelec mojej sałatki.

Po obiedzie Jus pobierał naczynia i włożył je do zmywarki, a ja położyłam się na kanapie i włączyłam jakiś film. Po pewnym czasie przyszedł Justin i położył się obok mnie. Oglądaliśmy film razem. To takie romantyczne. Co prawda film był smutny i wcale nie romantyczn, ale i tak był piękny. Jak film się skończył to jeszcze chwile rozmawialiśmy na temat jego fabuły. Rozmowę przerwał telefon.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz