Następnego dnia zaczęliśmy pracę nad albumem Zayna. Moje pomysły kręciły się wokół jednego - śmierci. Jednak ku mojemu zdziwieniu chłopakowi się bardzo podobały.
-Piękne. -oświadczył czytając to co wymyśliłam.
-To raczej smutne, a nie piekę.
-Piękne. -powtórzył i uzasadnił odpowiedź.
-Chyba po to są piosenki. Prawda?
-Po części tak. Dla niektórych to tylko rozrywka. A dla innych to całe życie.
-Mnie już tylko to zostało. -spuściłam wzrok. Zayna podszedł do mnie.
-Spójrz na mnie.-odezwał się dotykając delikatnie moich policzków. Podniosłam wzrok i wgapiłam go w piękne ciemno bursztynowe tęczówki chłopaka.-Ten album będzie poświęcony Lukowi. Możesz w nim wyrazić całą siebie. Ja też napisze kim był dla mnie i coś z tego wyjdzie. Uda nam się.
Pracowaliśmy cały poranek do momentu, aż Louis zawołał nas na obiad. Zjedliśmy go wszyscy razem w 10 przy jednym stole.
-Smacznego.-życzyłam wszystkim.
-Smacznego. -odpowiedzieli chórem.
Po posiłku posprzątałam ze stołu. Louis i Felix mi pomogli.
-Ja pozmywam. -zaproponowałam.
-Nie, Jade. Idź posiedzieć z chłopakami. Zrobię kawę i przyniosę ciasteczka. -powiedział Louis wyjaśniając mnie z kuchni.-Felix mi pomoże. Prawda?
-Tak. Oczywiście.
Uległam im. W końcu oni mają po 23 i 17 lat, a ja tylko 15. Podeszłam do stołu. Usiadłam na swoim stałym miejscu i zaczęłam bawić się swoimi włosami.
-Co robisz?-spytał zaniepokojony Harry.
-Nic.
-Coś cię gryzie?
-Nie.
-Przecież widzę.
-Nie.
Droczyłam się z nim jeszcze dobre kilka minut, dopóki na stole nie pojawiła się kawa z ciasteczkami.
-Co chcesz robić w życiu?-odezwał się w pewnej chwili Omar.
-Wiesz ... nie mam wielkich planów. Miałam jeszcze kilka tygodni temu, ale teraz to już się nie liczy.Pogadaliśmy jeszcze chwile i wróciłam do pracy.
-Zostawmy to i chodźmy na miasto.-zaproponował Zayn.
-Okay.Wzięliśmy kurtki z szafy i wyszliśmy z domu. Zayn zabrał mnie do centrum handlowego, gdzie wchodziliśmy do najlepszych sklepów.
-Jaki masz rozmiar?
-S/M
Chłopak brał z każdego wieszaka po 2 rzeczy. Jedna w rozmiarze S, a druga w rozmiarze M. Podał mi je i powiedział:
-Idź. Przebierz się. Czekam na kanapie. Wyjdź w każdej założonej rzeczy.
-Dobrze.
Zabrałam od niego wieszaki z ubraniami i udałam się do przymierzalni. Zakładałam raz S, raz M i pokazywałam się mu w tej, która moim zdaniem lepiej na mnie leżała. Za każdym razem mówił że wyglądam pięknie i pytał czy chce to mieć. Tak było w każdym sklepie z ubraniami, butami, akcesoriami. Był gotowy kupić mi tyle rzeczy ile będę chciała, żebym tylko była szczęśliwa i nie myślała już więcej o samobójstwie. Ale to nie pomogło. Choć cieszyłam się z jego miłych gestów ja jednak nie chciałam, żeby coś mu kupował i wydawał na mnie fortunę. W końcu weszliśmy do sklepu muzycznego. To był nasz świat. Od razu pobiegłam na dział z najnowszymi płytami, a tam ...
-AAA!!!-zaczęłam piszczeć i płakać. Zayn zaraz stanął obok mnie. Pytał co się stało, lecz nie mogłam nic powiedzieć. Złapał za płytę na które się patrzyłam i poszedł zaczęłam nią do kasy. Udałam się za nim.
-Proszę.-podarował mi płytę.
-Dziękuję.-pocałowałam go w policzek szepcząc mu do ucha słodkie "kocham cie."
-Ja ciebie też. Idziemy gdzieś jeszcze?
-Chodź do tego sklepu, gdzie była ta złota koktajlowa sukienka, albo te czarne koturny.
-Oczywiście.
Jeszcze raz przymierzyłam ubranie i pokazałam się chłopakowi.
-Kupujemy?-spytał retorycznie. Po mojej twarzy zrozumiał że tak. Odwróciłam się na pięcie i przestałam się w swoje ciuchy. Po czym wróciłam do chłopaka. Podałam mu wieszak z sukienką i udaliśmy się do kasy. Następnie skręciliśmy do sklepu z butami. Tam wybrałam nie wysokie czarno-złote koturny, które idealnie pasowały do wcześniej zakupionej sukienki. Kupiliśmy je.
Chłopak proponował jeszcze jakąś biżuterię, ale odmówiła. Nie lubię kolczyków, łańcuszków i innych tego typu rzeczy.
Wszyszliśmy z centrum handlowego i udaliśmy się do samochodu.
-Oddam ci pieniądze za te rzeczy jak wrócimy do domu, dobrze?-odezwałam się w czasie drogi.
-Nie.
-Ale ja nie chce żebyś wydawał na mnie kasę. Mam pieniądze i mogę sobie sama kupować ubrania.
-Przyjmij to jako prezent.
-Ale nie ma żadnej okazji na prezenty.
-To jest prezent bez okazji. Nie przyjmuje zwrotu.
Zayn uśmiechnął się i zaparkował pod bramą. W mieszkaniu podał mi torby i kazał się w to przebrać. Posłuchałam go i czym prędzej pobiegłam do swojego pokoju.
CZYTASZ
Wszystko jest możliwe
FanfictionTo historia dziewczyny z problemami. Dzikewczyna mieszka na obrzeżach Londynu, gdzie wszyscy się znają. Ta dziewczyna ma przyjaciela, w którym się zakochuje. On obiecuje jej, że spełni wszystkie marzenie. Czy to się uda? Czy ta miłość przetrwa? Cz...