31

41 7 0
                                    

-Możemy wejść?-spytał Omar.
-Wszyscy?
-Tak.
-Proszę. Chodźcie.

Weszli. Usiedli sobie w różnych miejscach. Zayn i Felix położyli się obok mnie.

-Mamy dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.-odezwał się Harry.
-Nie, proszę. Koniec! Nie przyjmuje żadnych prezentów.
-To nie prezent.-powiedział Liam i nagle na moich kolanach, nie wiadomo skąd znalazły się podkładka, kartka i długopis.
-Co to?-spytałam retorycznie. -Po co mi to?
-To jest ta niespodzianka.
-Musisz napisać list.
-List do swojego idola.
Zaczęli tłumaczyć o co chodzi. Każdy dodawał jedno zdanie.
-Ale ja już nie mam idoli. Oni stali się moją rodziną. I są tutaj przy mnie.
-Nie wszyscy.
-A Justin?
-Zapomniałam o nim. On jest moim idolem, ale nigdy go nie zobaczę. To jest kolejne moje fikcyjne marzenie.
-Właśnie. Marzenie.
-A mieliśmy spełnić je wszystkie.
-Jus to mój dobry kumpel. Dopilnuje, aby przeczytał ten list.
-Napisz tu co do niego czujesz i dlaczego nie możesz go zobaczyć, i takie inne rzeczy, które chciałabyś mu powiedzieć.
Pamiętaj, że ma to lecieć prosto z serca tak jak piosenka na dole.
-Pomogę ci. DROGI JUSTINIE.
Zaczęłam pisać wszystko co mi przyszło do głowy. Napisała jak bardzo go kocham i dlaczego chce go zobaczyć. Opowiedziałam mu też swoją historię i jak jego muzyka mi wtedy pomogła. List, który miał 3 strony schowałam do koperty. Adresu nie pisałam bo Niall miał go osobiście zanieść i dopilnować, aby Jus to przeczytał. Wierzyłam mu.

Rozmawialiśmy jeszcze dosyć długo. Nikomu z nas nie chciało się spać. Byliśmy pełni energii. Moje zmęczenie cudem zniknęło. Miałam ochotę wyjść i wskoczyć do basenu za domem, mimo iż na dworze panowała mroźna temperatura 0°C.
-To jest najlepszy dzień w moim życiu. -powiedziałam.-Byłby lepszy gdyby był z nami Luke. -zasmuciłam się.-Naprawdę mi go brakuje.-spojrzałam im w oczy.-Był moim życiem.
-Masz nas. Pomożemy ci przejść przez życie tak jakby to on chciał.
-Dal nam wskazówki.
-Dziękuję za wspaniały dzień urodzinowy. Kocham was.
-My też ciebie kochamy, ale teraz powinnaś chyba już iść spać.
-Jestem zmęczona.-przyciągnęłam się i ziewnęłam zasłaniając usta ręką. -Dobranoc.
-Dobranoc.

Dostałam od każdego z chłopaków buziaka w czoło i każdy po kolei życzył mi miłych snów i jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
Mimo to noc była okropna. Co chwilę budziłam się z krzykiem. Usłyszeli to Felix i Omar. Mieli pokój najbliżej mnie. Wstali i wbiegli do mojego pokoju najszybciej jak się dało.
-Co się stało? -spytał przerażony Om.
-Nie wiem. Miałam straszny sen.
-To tylko sen nie ma szans by się spełnił. -pocieszył mnie Felix.
-Dobrze. Idziecie do sobie. Dobranoc.
-Miłych snów.
I jeszcze raz dostałam od nich całuski. Myślę że lubili mnie całować. Położyłam się z nadzieją ze to się już nie powtórzy. Ale nic z tego. Jak tylko zamknęłam oczy wszystko się powtórzyło. Obudziłam się z głośnym krzykiem.
-Znów to samo?-spytał Omar ponownie wbiegając do mojego pokoju.
Kiwnęłam głową.
-To może jeden z nas zostanie tu z tobą. Będzie ci raźniej.
-Ja zostanę.-odezwał się Felix. Ponownie skinęłam twierdząco głową. Chłopak podszedł do łóżka i położył się obok mnie.
-Powiesz mi co ci się śniło?-spytał troskliwie.
-Śnił mi się Luke. Pamiętasz tam cmentarz?
-Tak.
-No to śniło mi się że wtedy pociągnęłam za spust i spotkałam się z Lukiem, ale nie byłam szczęśliwa. On też nie. Pytał się po co to zrobiłam. Chciałam wrócić do świata żywych, ale już nie mogłam.
-Chodź tu do mnie. -rozłożył ręce. Przytuliłam się do niego. I podziękowałam za wszytko. Położyliśmy się i zasneliśmy. Nie wiem ile czasu minęło kiedy znowu się obudziłam z kolejnym atakiem krzyku.
Chłopak dopytywał czy wszystko dobrze. Jeszcze raz go mocno przytuliłam prosząc żeby mnie nigdy nie zostawiał. Zasneliśmy.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz