Następnego dnia, gdy się obudziłam, nikogo przy mnie nie było. Zamknęłam oczy i zaczęłam wsłuchać się w ciszę. W pewnym momencie usłyszałam głosy dwóch mężczyzn. Była to kłótnia na mój temat. Mówiłam że już nigdy nie będę podsłuchiwać, ale zaciekawiła mnie ta rozmowa. Mówili co ja tutaj robię, w tym domu. Troszkę mnie to zasmuciło. Myślałam, że nie będę sprawić kłopotów. Postanowiłam już wracać. Nie chciałam robić Charliemu więcej kłopotów. Założyłam koszulę Zayna, którą zabrałam mu z szafy dawno temu. Spakowałam swoje rzeczy do plecaka i wyszłam z pokoju. Panowie od razu przestali krzyczeć na siebie. Rzucili na mnie swój wzrok. I zapadła cisza.
-To ja już będę iść.-powiedziałam, przerywając tę ciszę. Choć nie na długo. Cisza była straszna. Czekałam na ich reakcję kilka sekund, a wydawało mi się że kilka minut. Zaczęłam iść w stronę drzwi. Wtedy Charlie złapał mnie za rękę i zatrzymał.
-Zostań. Nie robisz kłopotu.
-Justin mnie już pewnie szuka.-wyrwałam rękę z pod jego uścisku. Wbiegłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Umysłem się szybciutko i ubrałam w tą samą za dużą koszulę i spodnie typu boyfriend, i wyszłam z łazienki. Charlie z jego kolegą nadal stali na tych samych miejscach. Spojrzałam na nich, a oni na mnie. I znów zapadła cisza. Przerwał ją dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni spodni. Sprawdziłam kto to. To był Justin. Odrzuciłam połączenie i schowałam telefon do kieszeni w moich spodniach.
-Czemu nie odebrałaś?-odezwał się kolega Charliego.
-Nie twoja sprawa.-odezwałam się tonem wrednej suki. Przynajmniej tak mi się wydawało.
-Przepraszam za moje wczorajsze zachowanie.-dodał i wyciągnął do mnie rękę. Wymieniłam z nim uścisk mówić "przeprosiny przyjęte"
-Zareagowałem tak wczoraj, ponieważ mnie trochę poniosło. Co ty byś zrobiła widząc swojego chłopaka z inną dziewczyną w jednym łóżku?Po tych słowach się bardzo zdziwiłam. Miałam w głowie tyle myśli. Ten facet powiedział za Charlie to jego chłopak. Czy Charlie jest gejem? Dlaczego chciał się ze mną przespać? Te pytania krążyły mi po głowie tylko bałam się je wypowiedzieć je na głos.
-Stop!-krzyknął Charlie.-Mike mów prawdę. Nie zmyślaj.-zwrócił się w moją stronę.-Nie jestem gejem! Lubię zarówno dziewczyny, jak i facetów. To mnie kręci.
-No to Charlie ci już wszystko wyjaśnił. Mnie pociągają tylko faceci. Umówiłem się z nim, że co drugi dzień śpi ze mną.
-Wczoraj miał spać z tobą?-dokończyłam za niego zdanie.
-Tak -odpowiedział z uśmiechem Mike.
-To przepraszam.-spuściłam głowę.Znów zadzwonił mój telefon. Sięgnęłam po niego do kieszeni. Był to po raz kolejny Justin. Odrzuciłam połączenie. Zasmuciłam się z tego powodu. Chciało mi się płakać, ale wtedy zadawali by miliony pytań. Wolałam tego uniknąć.
-Czemu nie odbierzesz?-spytał zdziwiony Mike.
-Nie mogę.-odpowiedziałam i uciekłam do łazienki. Była najbliżej. Zamknęłam drzwi i myśląc że nie słyszą zaczęłam płakać. W głowie miałam mnóstwo myśli związanych z Lukiem, Justinem i śmiercią. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Miałam nadzieję znaleźć coś ostrego.Usłyszałam pukanie do drzwi i głosy chłopaków "Jade, otwórz. Boimy się o ciebie." Próbowali wywarzyć drzwi. Nie udało im się tego zrobić.
W tym czasie znalazłam w jednej z szafek zapas żyletek. Pożyczyłam jedną. Umyłam ja dokładnie znalezianą obok wodą utlenioną. Rękę też przemyłam. Przyłożyłam żyletkę do ręki. Byłam gotowa docisnąć i pociągnąć, tak żeby się polała krew. Wtedy do łazienki wparowali Charlie i Mike. Wyrwali mi z ręki żyletkę i otarli twarz z łez. Opatrzyli też moją ranę.
-Czemu to robisz?-spytali się obaj w jednej chwili.
-Czemu co robię?-niezrozumiałam pytania. Spojrzałam na nich wzrokiem małej, niewinnej dziewczynki, a oni zachowywali się jak nadopiekuńczy ojcowie.
-Czemu się okaleczasz?
Spuściłam głowę i przez chwilę nic nie mówiłam. Oni też. Czekali na moją reakcję. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam opowiadać.
-Wszystko zaczęło się jeszcze w przedszkolu ...
Słuchali uważnie z zainteresowaniem, rozważając każde moje słowo.
- ... i dlatego to robię. Dlatego się tnę i chce zabić. -zapadła cisza. Charlie i Mike nic nie mówili tylko stali nade mną i patrzyli się czule. Próbowali zrozumieć moje uczucia.-Wyobraźcie sobie, że jeden z was nagle jest chory, bardzo poważnie chory i umiera. Jedyne o czym myślicie to żeby znów się z nim zobaczyć. A jak to możliwe? Trzeba umrzeć.-powiedziałam troszkę głośniej i spojrzałam im w oczy.
-Tak, rozumiemy. Ale utrata kogoś bliskiego nie oznacza, że od razu trzeba pozbawiać siebie życia.-powiedział i pomógł mi wstać.-Poznasz jeszcze kogoś, kto pokocha cie tak jak Luke i ty też go tak samo pokochasz.
-Choć,-odezwał się Charlie- zjemy śniadanie i zawiozę cie do domu.-załapał mnie za rękę i czekał aż się ruszę i pójdę z nim do kuchni. Nie czekał długo, bo byłam naprawdę głodna. Zeszliśmy wszyscy w trójkę na dół.
-Naleśniki, gofry czy płatki?
-Naleśniki! -odpowiedziałam chórem z Mikiem.Usiedliśmy przy stoliku i próbowałam się więcej dowiedzieć o gejostwie bo dużo o tym słyszałam, ale nie wierzyłam w to. Chciałam dowiedzieć się jak to się stało że zdecydował ze będzie gejem. Opowiedział mi wszystko.
-Śniadanie gotowe.-powiedział Charlie, kładąc na stół talerz pełen naleśników. -Smacznego.Nałożyłam siebie jakieś 10 naleśników, podałam stropem i zaczęłam jeść.
-Smacznego.-powiedziałam.
-Smacznego.-odpowiedzieli i też zaczęli jeść.Po skończonym posiłku odruchowo wstałam, żeby posprzątać. Panowie się zdziwili i wstali ze mną.
-Co ty chcesz zrobić?-spytał Charlie. Spojrzałam na jednego, później na drugiego, a następnie na swoje ręce.
-Co ja robię?-powiedziałam do sobie pod nosem.-Co ja robię?-powtórzyłam głośniej. Zaczęłam się śmiać i usiadłam. Mike i Charlie nie wiedzieli co zrobić. Widzieli mnie pierwszy raz w takim stanie. Ja też po raz pierwszy się tak zachowałam. Chłopcy nic nie mówili. Pozbierali naczynia, zanieśli je do zmywarki i wrócili do stołu. Ja nadal się śmiałam. Nie mogłam przestać. Mike położył rękę na moim ramieniu i nachylił się nade mną.
-Jade, uspokuj się.-powiedział z uśmiechem.
-Jest dobrze. Dziękuję.-odpowiedziałam.-Odwieziecie mnie do domu?-zwróciłam się do obojga z nich. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Później Charlie zaczął iść w moją stronę.
-Już, teraz, zaraz?-spytał z lekkim uśmiechem.
-Tak. Już, teraz, zaraz!-krzyknęłam też z uśmiechem.
-A gotowa jesteś?-spytał, łapiąc mnie za rękę.
-Tak. No chodź.
-Mike, jedziesz z nami?-spytał go Charlie cały czas patrząc na mnie i uśmiechając się czule.
-Tak.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu Charliego, ale nie do tego, którym mnie tu przywiózł w nocy. Był to żółty Ford Mustang. Błyszczący z mocno rzucającymi się w oczy srebrnymi dodatkami z tuningu. -Tym jedziemy?-spytałam się Charliego.
-Nie podoba się?-od razu uśmiech zeszłym mu z twarzy.-Mam jeszcze inne.
-Podoba się. Nawet bardzo. Nigdy takim nie jechałam.
-Uff ... -odetchnął z ulgą.
-Można wsiadać?-spytałam pokazując na samochód.
-Tak, proszę.-Charlie podszł do drzwi. I jeszcze raz powiedział.-Proszę, wchodź.
-Jaki gentleman, dziękuję. Mike, idziesz?!
-Tak, tak. Juz idę.Weszliśmy do samochodu. I mieliśmy ruszać kiedy chłopak spytał się gdzie mieszkam.
-A możemy jechać do centrum handlowego?
-Tak, oczywiście.Pojechaliśmy do centrum. Tam wchodziliśmy do każdego sklepu odzieżowego. I męskich, bo chłopakom coś się spodobało i damskich. Wszystko co mi się podobało na wieszaku było przymierzone.
-Zgłodniałam.-oświadczyłam po kilku godzinach. Udaliśmy się więc na alejkę z restauracjami i zjedliśmy coś pysznego. Po posiłku wróciliśmy do szukania czegoś fajnego dla mnie i dla chłopaków również. Przede wszystkim chciałam kupić coś Justinowi na urodziny. Taki mały prezent. Znalazłam piękny zegarek. Poprosiłam o zapakowanie na prezent i schowałam go do plecaka.

CZYTASZ
Wszystko jest możliwe
FanfictionTo historia dziewczyny z problemami. Dzikewczyna mieszka na obrzeżach Londynu, gdzie wszyscy się znają. Ta dziewczyna ma przyjaciela, w którym się zakochuje. On obiecuje jej, że spełni wszystkie marzenie. Czy to się uda? Czy ta miłość przetrwa? Cz...