36

43 8 0
                                    

Pojechałam autobusem liną 130 prosto na umówione miejsce. Charlie już tam był.
-Hej piękna.-przywitał się ze mną. Jego głos powrócił do normalności. Był czuły, ciepły, miły i intrygujący.
-Cześć. Idziemy gdzieś?
-Tak. Mam dla ciebie niespodziankę.-uśmiechnął się.
-Znowu te niespodzianki.
-Tak. To będzie bardzo przyjemna niespodzianka.
Złapał mnie za rękę u poszliśmy do jego samochodu. To było najnowsze porsche. Niski, mały i oczywiście czarny samochód.

-Jak długo będziemy jechać?-spytałam z czystą ciekawością.
-Jakieś 30 minut.-odpowiedział, ale to i tak nie miało znaczenia.
-Możemy się poznać.
-Nie musisz mnie znać. Ja muszę znać ciebie. Opowiedz mi o sobie.
-Dobrze, ale później ty opowiesz mi coś o sobie.
-Jak już mówiłem, nie musisz nic o mnie wiedzieć.
-To ja nie powiem.-założyłam ręce i odwróciłam się w drugą stronę.
-Dobra, dobra. Powiem. Nawet gdybyś później miała się do mnie nie odzywać.
-To zacznij.
-Jestem zwykłym 22-latkiem, który pracuje w parku pana Califord'a.
-Zainteresowania?
-Sport i szybkie samochody. Teraz ty.
-Mam jeszcze jedno pytanie. Ostatnie.
-Dajesz.-zdenerwował się, jego głos zmienił się na taki sam jak wczoraj w słuchawce telefonu.
-Z pensji operatora kolejki chyba by nie było cię stać na taki samochód. Skąd masz tyle kasy?
-Zarobiłem mam jeszcze dwie dorywcze prace.
-Pokażesz mi?
-Może kiedyś. Teraz opowiada o sobie.
-Co chciałbyś o mnie wiedzieć?
-Wszystko. Chce znać całą twoją historię.
-Ostrzegam jest krótka. Zaczynam.-posłałam mu miły uśmiech.-Zakochałam się w chłopaku z którym miałam układ "przyjaciele na zawsze". Okazało się że on też coś do mnie czuł. Zostaliśmy parą. Później spotkałam Felixa, Harry'ego, Nialla, Liama, Louisa, Omara, Oscara, Olly'ego i oczywiście Zayna. Później Luke zmarł bo był poważnie chory. I to koniec mojej historii.-zamyśliłam się.
-Jesteśmy na miejscu.-powiedział gąszczu pojazd.
Przywiózł mnie do miejsca, gdzie już kiedyś byłam, tylko nie mogłam sobie przypomnieć kiedy. To miejsce wiedziałam we wspomnieniach przez mgłę. Mury pełne graffiti. Co jakiś czas przejeżdżający samochód, z którego wysiadał facet. Zazwyczaj ubrany w garnitur. Wokół żadnych sklepów, żadnych innych budynków, żadnych łąk i lasów. Po prostu odludzie. Charlie złapał mnie za rękę i zaprowadził do drzwi. To było tajne wejście do klubu dla panów. Roiło się tam od dziewczyn tańczących na rurze, rozbierających się tym tańcu. Zatrzymałam się.
-No choć. Chce ci kogoś przedstawić.-pociągnął mnie. Był bardzo śliny więc ruszyłam się. Zaprowadził mnie do gabinetu prezesa tego klubu. Otworzył drzwi, wszedł do środka i pociągnął mnie ze sobą.
-Mam nową dziewczynę dla ciebie.-powiedział uradowany.
Spojrzałam na osobę siedząca za biurkiem i palącą papierosa. Był to Michael u którego kiedyś pracowałam.
-Hej Michael!-krzyknęłam.-Pamiętasz mnie?-spojrzałam na Charliego. Jego twarz mówiła sama za sobie. Otworzył usta ze zdziwienia. Michael wstał, podszedł do nas. Przyjrzał się nam bardzo dokładnie.
-Charlie, kogo ty mi tu przeprowadziłeś?
-Dziewczynę jaką chciałeś.-odpowiedział przerażony. Znał Michaela tak samo jak ja i wiedział do czego jest zdolny. Michael spojrzał się na mnie.
-Jade, kochanie. Jakbym mógł zapomnieć moją najlepszą dziewczynę.-rozłożył ręce jakby chciał mnie przytulić.-Choć do mnie malutka.
Podbiegłam do Michaela i się objęłam go rękami wokół szyi i nogami wokół bioder. Daliśmy sobie buziaka w policzek. To jeszcze bardziej zdziwiło Charliego.
-To wy się znacie?-zapytał z niedowierzaniem.
-Tak.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.-Pracowałam u Michaela rok temu.
-To jak odeszłaś. Przecież to nie jest takie proste.
-Zależy dla kogo.-odezwał się Michael odstawiając mnie na ziemię.-Opowiedziała mi swoją historię i to jak bardzo wtedy potrzebowała kasy. Zawarliśmy układ.
-Tak było. Teraz dzięki tobie wszystko zaczęło mi się układać, prócz jednej rzeczy.-zasmuciłam się i spuściłam głowę.
-Coś z Lukiem? -spytał Michael jakby wszystko wiedział.
-Tak. Nie żyje.-łza zakręciła mi się w oku.
-Przyjmij moje kondolencje. Jeśli chcesz Charlie odwiezie cie do domu.
-Okay. Spotkamy się jeszcze kiedyś?
-Na pewno zaproszę cię na kawę i porozmawiamy.
-To chodź. -powiedział Charlie. Nie był z tego powodu zadowolony. Podeszłam do niego, zlapaliśmy się za ręce i skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
-Jade.-usłyszałam głos Michaela. Odwróciłam głowę.
-Tak.
-Dasz się zaprosić na kawę teraz? Znam fajną kawiarnię i jest niedaleko.
Spojrzałam na zegarek. Dziwnie by było gdybym po godzinie wróciła do domu. Dlatego się zgodziłam.
Ja i Michael wyszliśmy chwile po Charlim. Pojechaliśmy jego samochodem do tej kawiarni. Usiedliśmy przy oknie, żeby mieć widok na most i rzekę. Spędziliśmy tam jakieś 2 godziny, albo nawet dłużej. Czas płynął bardzo szybko. Bawiłam się świetnie. Zamówiliśmy kawę i ciastko. Rozmawialiśmy o życiu. Później pochodziliśmy po mieście i w porze popołudniowej poszliśmy do jakieś pobliskiej restauracji. Zjedliśmy obiad, a Michael za wszystko zapłacił. Dopiero gdy zrobiło się ciemno, postanowiłam wracać do domu. Michael chciał mnie odwiedź, lecz się nie zgodziłam. Uległam wiec poprosiłam żeby podwiózł mnie na ulicę Long Acre. Tak też zrobił. Dalej miałam coś około 2 kilometrów, żeby dojść do najbliższego przystanku, a stamtąd do domu 5 minut jazdy. Wróciłam do domu. Zapomniałam kluczy, wiec musiałam dzwonić dzwonkiem. Otworzył mi Harry.

-Długo cie nie było.-powiedział.
-Mówiłam że byłam ze znajomymi w mieście.
-Dobrze.
-Jestem zmęczona. Mogę iść spać?
-Tak. Nie zatrzymuje cie.
-Dziękuję.

Poszłam na górę wziąć prysznic i później położyłam się spać. Zasnęłam dosyć szybko.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz