Chapter one

6.8K 160 117
                                    

 "- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?

- Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika."

POV Marcelina

I... Zaczęło się. W moich uszach zabrzmiał ten sam dźwięk, który słyszę już od ponad dziesięciu lat. Kolejny dzień w tym zadupiu, zwanym szkołą.

No dobra, może dziś nie będzie tak źle... Nie licząc tego, że Wierzgoń znów będzie się zachowywał, jakbyśmy się nigdy nie znali.  No cóż, chciał to ma. Ja nie kazałam mu sypiać z każdą laską w szkole. Zmienił się przez nich. Nigdy nie wróci ten Wierzgoń, z którym się przyjaźniłam.

Wyszłam przebrana z szatni i usiadłam pod salą, w której za kilka minut miała się zacząć lekcja historii. Wyjęłam telefon i napisałam do mojego przyjaciela ze starej szkoły w Ostrowcu, Karola. Tak, przeprowadziliśmy się stamtąd do Wodzisławia. Moi rodzice są po rozwodzie. Inaczej. Mój tata ma mnie w dupie, a moja mama zmarła dwa lata temu. Znaczy się, kiedy jeszcze mieszkałam w Ostrowcu mój tata zaczął zdradzać mamę. Często się upijał, ale nie bił nas. Po prostu był pijany. Kiedy moja mama dowiedziała się o tych zdradach... Przedawkowała tabletki. Pewnego ranka robiąc sobie śniadanie zobaczyłam ją nieżywą na podłodze. Nie chciało mi się w to wierzyć. Siedziałam przez jakiś tydzień w domu. Sama. Ojca nie było, pił cały czas w jakiś klubach, a spał albo u jakichś lasek, albo w hotelach. Nikogo więcej nie miałam, byłam jedynaczką. W końcu do domu dobił się Karol. Jak zobaczył mnie w takim stanie postanowił zabrać mnie do siebie. Zamieszkałam w jego domu. O dziwo jego rodzina nie miała nic przeciwko. W końcu, gdy nadeszły wakacje Karol postanowił zrobić mi niespodziankę i kupił dom w Wodzisławiu, dla nas dwoje. Może to dziwne, że dwójka przyjaciół mieszka w domku jednorodzinnym, ale Karol jest dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałam. Kończąc, mojego tatę zostawiłam w Ostrowcu, a sama przeprowadziłam się z Karolem do Wodzisławia, aby o tym wszystkim zapomnieć. I tutaj poznałam Remka... 

Kiedy skończyłam rozmowę z Poznańskim zaczęłam przeglądać social media, ale na korytarzu pojawił się Wierzgoń ze swoją ekipą. Od razu spotkałam się ze złośliwym spojrzeniem Rychlika i Burtona. Wierzgoń nawet nie rzucił na mnie okiem. Mówiłam. Tak jakbyśmy się nigdy nie znali. Z jednej strony nie rozumiem jego zachowania, ale z drugiej to przecież ja zakończyłam już naszą przyjaźń i wszystko co było z nią związane. 

POV Remek

Muszę znaleźć okazje, żeby z nią porozmawiać. To nie może się tak skończyć. Chociaż z drugiej strony nie bez powodu się do niej nie odzywam.. Zmierzałem w stronę kolejnej laski. Tym razem padło na zielonooką brunetkę. Odwróciłem ją twarzą do mnie i zachłannie, ale też namiętnie pocałowałem. Nie przerywała, co mi się spodobało, ale jej koleżanka się wtrąciła. Zostawiły mnie na chwilę samego, przez co zacząłem się zastanawiać jakby to wyglądało z Marce... Nie! Nie mogę TAK o niej myśleć, nie w taki sposób.. Po chwili, wróciły do mnie i wyrzucając poprzednią myśl, zapytałem ją o numer. Chętnie mi go podała posyłając przy tym mordercze spojrzenie swojej koleżance obok. 

POV Marcelina

Zaczęła się lekcja, weszłam do klasy i usiałam przy swojej ławce. Rozpakowałam się po czym usłyszałam głos nauczycielki. 

- Jak dawno mnie tu nie było.. - zaśmiała się. - To... Na czym skończyliśmy? A tak! Robiliście jakiś projekt, prawda? - spytała, spoglądając po wszystkich w klasie. 

toxic //reZigiuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz