Chapter sixty

273 12 7
                                    

POV Remek

- No i co? Masz, czego chciałeś, jesteś zadowolony? - Michał przechadzał się po moim pokoju, gdy ja leżałem rozmarzony na łóżku, myśląc w kółko tylko o niej. Nic nie docierało do mnie od kilku dni, nawet to, że wakacje kończą się za nieco ponad tydzień i nieubłagalnie zbliża się prawdopodobna data mojej egzekucji. Byłem zaślepiony miłością.

W głowie miałem tylko ją.

Nie obchodziło mnie to, że za nieco ponad tydzień mogę ją stracić. Nie obchodziło mnie to, że mogę jej już nigdy nie odzyskać. Nie obchodziło mnie to, że ona mnie znienawidzi, za to co zrobiłem.

Nic mnie nie obchodziło.

Pragnąłem tylko zatopić się w miłości do niej i przestać zwracać uwagę na wszystko inne dookoła. Na to co się dzieje w domu, czy poza nim. Na to co ludzie o mnie myślą. Na to co może się stać za nieco ponad tydzień.

Został mi nieco ponad tydzień, na wynagrodzenie jej ostatnich kilku lat, w których byłem dla niej kurewsko chujowym człowiekiem. I tego, że przeze mnie została potrącona przez ten samochód. Przeze mnie wybiegła na jezdnie. Przeze mnie w ogóle wybiegła z kawiarni, z zamiarem zerwania ze mną kontaktu, bo sprawiałem jej ból.

Byłem okropnym przyjacielem.

Ale teraz się zmieniłem. Pragnę jej szczęścia, jak niczego innego na świecie. Nigdy nie czułem tak silnych emocji, skierowanych w stronę jednej osoby. Nikt nigdy tak na mnie nie działał, nikt nigdy mnie tak bardzo nie obchodził, jak ona.

Został mi nieco ponad tydzień, aby zapamiętała mnie najlepiej, jak tylko się da. I żeby potem nie miała aż takiego problemu z tym, czy wybaczyć mi to wszystko, co się między nami wydarzyło.To, jak ją potraktowałem. To, jaki dla niej byłem.

Jeśli jednak tego nie zrobi, ja zrobie wszystko, żeby tak się stało. Przekonam ją, że ta decyzja, była jedną z lepszych w jej życiu i nie pożałuje tego.

Ze mną będzie najszczęśliwsza.

toxic //reZigiuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz