Chapter six

2K 99 13
                                    

Video3 19-10-2015 

- Święta! Zapomniałem, że dziś Wigilia! Szybko, trzeba ogarnąć dom! Stuart, w lodówce jest kurczak! - krzyczał Remek biegając po domu z ozdobami świątecznymi. 

- Ale w święta nie je si...

- PIERDOLIĆ TRADYCJE, CZY CHUJ WIE CO TO! KURCZAK JEST W LODÓWCE, STAURDZIE ALEKSANDRZE BRONISŁAWIE KLUZ-BURTONIE! - przerwał mu donośnym głosem. Na te słowa Stuart pośpiesznie ruszył do kuchni i zajął się przygotowywaniem jedzenia, a ja z Remkiem zaczęliśmy ozdabiać salon. 

- Jesteś pewny, że dziś Wigilia? Nie widzę na zewnątrz śniegu... - stwierdziłam wcześniej wyglądając przez okno. Remek spojrzał na mnie z zażenowaniem, a ja się tylko zaśmiałam. 

- Tata zawsze w Wigilie znosi wszystkie pudła z ozdobami na środek salonu, to musi być dziś - mówił męcząc się z zawieszeniem bombki na paprotce. Ja rozwieszałam serpentyny i łańcuchy na firankach i niektórych kwiatkach. Nagle przybiegł Stuart z jedną ręką w kurczaku, a w drugiej trzymając dzwoniący telefon. Spojrzeliśmy po sobie przerażeni, a ja niepewnie zrobiłam krok w stronę Stuarta, w celu odebrania telefonu. Chciałam zrezygnować, ale kiedy spojrzałam na Remka i jego głupi uśmiech to zdałam sobie sprawę, że lepiej będzie, jeśli ja odbiorę. Zwłaszcza, że dzwoni ktoś z rodziny Remka. Zawsze dobrze dogadywałam się z jego rodzicami, a jego mama bardzo przeżyła to, że zerwaliśmy kontakt. 

Już trochę pewniej sięgnęłam ręką po telefon i odebrałam. 

- Tak? Coś się stało? Czemu dzwoni pani tak późno? - pytałam. 

- Martyna? Myślałam, że zerw...

- Marcelina. Tu Marce - przerwałam jej i mimowolnie się uśmiechnęłam, a zaraz usłyszałam w słuchawce okrzyk zadowolenia.

- Dziecko drogie, co Ty robisz u Remka? Pogodziliście się? Mam racje, tak? Jezu, jak się cieszę! - krzyczała do słuchawki, na co tylko się roześmiałam. - No dobrze - spoważniała. - Chciałam tylko powiadomić Remka o tym, iż wracamy dziś do domu na kolacje, potem niestety znów jesteśmy zmuszeni wyjechać, ale skoro wróciły "Przebojowe Psióły" to myślę, że zostaniemy tak do... Rana? Jeszcze zobaczymy, a tymczasem mam nadzieje, że grzecznie się tam uczycie, kochani, prawda? 

- Ee.. Yy, jasne! Remek, zostaw tą paprotkę w spokoju!.. Em... - podrapałam się po karku - ..Tak swoją drogą, to naprawdę pani wciąż używa tej głupiej nazwy? - zaśmiałam się. - Remek jej trochę za często używał, w pani towarzystwie, coś tak podejrzewam.. - parsknęłam śmiechem. 

- Ym... No tak.. Wasza przyjaźń jest jedyna w swoim rodzaju - rzekła swoim ciepłym głosem, lekko zakłopotana. - No, ale dobrze, ja Wam już nie przeszkadzam.. Do zobaczenia! - pożegnała się, po czym się rozłączyła. 

Głośno westchnęłam i zaczęłam streszczać chłopakom całą rozmowę, dalej ozdabiając pokój z Remkiem, a Stuart, zmęczony wieloma próbami wyjęcia ręki z kurczaka padł na kanapę i po jakimś czasie zasnął. 

toxic //reZigiuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz