Otwierać?
Nie otwierać?
Otwierać?
Cholera jasna.
Ześlizgnęłam się z łóżka, najciszej jak mogłam, bo jednak Kerel nadal tu spał i chwyciłam w jedną rękę mój telefon, włączając od razu latarkę. Przez chwilę przyglądałam się małej paczce, bojąc się dotknąć ją choćby palcem. I siedziałam tak przez dłuższy czas.
Nie. Nie mogę tego otworzyć.
..Ale nie mogę tego też tak zostawić.
Oparłam telefon o ścianę obok, tak, żeby światło z latarki padało na paczkę i wzięłam kilka głębszych wdechów.
Chwyciłam za jedną końcówkę wstążki i niepewnie za nią pociągnęłam, tym samym rozwijając staranną kokardkę. Trochę dłużej zajęło mi zrywanie z pudełka papieru do pakowania prezentów, tak, żeby przypadkiem nie obudzić Karola i.. zostało tylko podnieść wieko pudełka. Jednak za nic nie mogłam się do tego przekonać.
I znów. Siedziałam przez dłuższy czas, w tej samej pozycji, wpatrując się w te głupie pudełko i bojąc się go dotknąć. Nerwowo rozejrzałam się po pomieszczeniu, mając nadzieję, że może Remek zaraz tu wparuje, albo Kerel się obudzi i jeden z nich po prostu zrobi to za mnie. Ale tak się nie stało.
Zirytowana uderzyłam w nie ręką, tak, że się przewróciło. Spadło z niego wieko, a ze środka wyleciał mały, pluszowy króliczek, na którego widok zamarłam. Delikatnie wzięłam go do ręki, czując jak do oczu napływają mi łzy.
~~Throwback~~
- Wszystkiego najlepszego, córciu! - zawołał mój tata, gdy tylko pojawiłam się w kuchni. Szeroko się uśmiechnęłam, podbiegając do niego i rzucając się w jego ramiona.
- Idź odpakuj swój prezent urodzinowy! - pogoniła mnie mama, wskazując palcem na małych rozmiarów kartonowe pudełko, stojące na stole. Podeszłam w tamtą stronę, z uśmiechem, który nie schodził mi z twarzy i zaczęłam męczyć się z papierem, którym pudełko było opakowane.
Pisnęłam z radości, na widok małego, pluszowego króliczka i od razu go do siebie przytuliłam.
- Jak go nazwiesz? - zagadnął tata, patrząc na mnie z zaciekawieniem, a ja rozejrzałam się po pokoju, zastanawiając się nad imieniem, dla niego.
- Jest taki milusi.. Więc nazwę go Miluś! - zawołałam podekscytowana, patrząc to na mamę, to na tatę, którzy tylko parsknęli śmiechem.
~~
Przytuliłam go od razu do siebie, a po chwili w pudełku znalazłam jeszcze jakąś małą karteczkę.
"Zostawiłaś go kiedyś u mnie, a nie chciałem, żeby ktoś kiedyś go przypadkiem wyrzucił do śmieci, więc.. znów jest cały twój."
I to tyle? Czyli, że to normalny prezent urodzinowy?
Nie planował tego?
Przeszukałam jeszcze całe pudełko, ale nie znalazłam nic, co mogłoby wskazywać na to, że to nie był żaden wypadek, a samobójstwo. Jednak na odwrocie kartki było napisane coś jeszcze.
"Nie obwiniaj się o to, to nie jest niczyja wina."
Czyli jednak..
[...]
Tak, jak byłam młodsza, to dostałam takiego pluszowego króliczka.
Tak, nazywa się Miluś.
I tak, nie mogłam się powstrzymać, żeby tu tego nie napisać.
CZYTASZ
toxic //reZigiusz
FanfictionToksyczna przyjaźń. Toksyczna miłość. Toksyczne życie. (Wszelkie podobieństwa do innych książek są przypadkowe. Mogą występować wulgaryzmy.)