Chapter fifty six

288 12 23
                                    

Byliśmy w drodze już od kilku dobrych godzin, ale czas wydawał mi się dłużyć w nieskończoność. Karol chce odwiedzić swoich rodziców, a przy okazji mojego ojca i tego najbardziej się obawiam. Nie utrzymuje z nim kontaktu od przeszło dwóch lat i przeraża mnie wizja spotkania się z nim po całym tym czasie. Praktycznie uciekłam z domu, urywając kontakt z przeszłością i zaczęłam kompletnie nowe życie, w kompletnie nowym miejscu, z kompletnie nowymi ludźmi. Łatwo nie było, a jak patrze na swoją aktualną sytuację, mogłabym stwierdzić nawet, że nie było warto.

Chciałabym się cofnąć do przeszłości, kiedy jeszcze nie miałam takich problemów, jak wybieranie między dwoma chłopakami. Co swoją drogą jest chyba najbardziej głupią sytuacją, jaka mogła mi się w ogóle przydarzyć.

Ale sama się w to wkopałam.

Sama tego chciałam.

- Nad czym tak myślisz? - spytał Karol, odwracając na chwilę wzrok od drogi, aby zerknąć na mnie. - Nadal ci dwaj zawracają ci głowę? Mogę to szybko załatawić, nie ma sprawy - zapewnił mnie, puszczając mi oczko, na co tylko się zaśmiałam.

- Nie wiem, czuję się wykończona.. - westchnęłam, opierając głowę o zagłówek. Ułożyłam się wygodniej na fotelu i zerknęłam przez okno, rozpoznając ulicę, na której się znajdowaliśmy obecnie.

- Dlatego właśnie jedziemy odpocząć - odparł, wzruszając ramionami i wjeżdżając w bardzo dobrze znaną mi drogą. Odczuwałam lekki niepokój, związany z przyjazdem tutaj i odwiedzeniem domu, w którym mieszkałam, ale już nie mam odwrotu.

Nie minęła chwila, a już parkowaliśmy przed miejscem docelowym. Przed domem, w którym się wychowywałam i z którego uciekłam, zanim skończyłam szesnaście lat. Nienawidziłam tego miejsca. Gdybym mogła, spaliłabym je.

Naprawdę.

Wieki zajęło mi zebranie się w sobie i opuszczenie samochodu, jednak w końcu się do tego przekonałam i niepewnym krokiem ruszyłam w towarzystwie brata, w kierunku drzwi. Rozglądając się dookoła, zauważyłam liczne zmiany, które tu zaszły, podczas mojej nieobecności, ale nie wyglądają jak rzeczy, którymi mógłby zająć się mężczyzna.

Jestem prawie w stu procentach pewna, że jakaś kobieta musiała przyłożyć do tego rękę.

Tylko szkoda, że to na sto procent nie była moja mama.

Gdy zapukałam do drzwi, po niecałych dwóch minutach otworzył mi starszy mężczyzna, z malutką dziewczynką w rękach, a zza niego było słychać wołanie przez jakiegoś chłopca swojego taty.

Stałam jak zamurowana przez dłuższy czas, nie wiedząc totalnie co powiedzieć, zresztą podobnie jak i on.

- Lucille, chodź tu na chwilę, proszę! - zawołał mężczyzna, zwracając się prawdopodobnie do swojej partnerki, która przyszła chwilę później, zabierając dziecko od mojego ojca. - Nie wierzę własnym oczom - pokręcił głową, delikatnie się uśmiechając i mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. - Już myślałem, że nigdy tu nie wrócisz - mówił, niedowierzając w to, co się dzieję. - Chodźcie do środka, zapraszam! Tak się cieszę, że tu jesteś, córeczko - jego szczęśliwy ton i łzy wzruszenia totalnie mnie zdziwiły, w dodatku wyściskał mnie tak mocno, że myślałam, że mnie udusi. Zapamiętałam go inaczej, już dawno nic mnie tak nie zaskoczyło.

Zmienił się nie do poznania..

Weszłam niepewnym krokiem do środka, zostając poprowadzona do salonu, gdzie mały chłopiec bawił się swoimi zabawkami.

- To.. twój syn? - spytałam, zerkając to na ojca, to na dziecko. Miał może z siedem lat i był tak wciągnięty w zabawę, że nawet nie zauważył, że przyszliśmy. Jego żona przyniosła nam dwie szklanki wody, za które podziękowałam delikatnym uśmiechem i we czwórkę usiedliśmy na kanapie.

- Trochę się pozmieniało, od kiedy wyjechałaś.. - westchnął, zerkając na naszą dwójkę, siedzącą na przeciwko nigo.

No zdążyłam zauważyć..

- To syn Lucille, mojej żony - mruknął, obejmując ją ramieniem i nie odwracając wzroku od mojej twarzy. - A tam w kojcu śpi twoja siostra - dodał, uśmiechając się szeroko i łapiąc kobietę za rękę.

Jest szczęśliwy.

Zaczynam żałować, że stąd wyjechałam.

Zaczynam żałować, że stąd wyjechałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[...]

ogólnie to nie mogłam się powstrzymać, żeby nie przedstawić jej ojca jako Jeffreya (jeśli ktoś go kojarzy to ❤❤❤) stąd amerykańskie imiona, bo spolszczone brzmia zleXD

no i ogolnie to wow trzeci rozdzial w ciagu trzech dni, w o w, gratulacje dla mnie

toxic //reZigiuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz