- To jak? Opowiadaj! - zaproponował Karol, kiedy siedzieliśmy w kuchni, jedząc spóźnione śniadanie.
- Co ja mam Ci opowiadać? - parsknęłam śmiechem, patrząc rozbawiona na przyjaciela. Karol tylko spojrzał na mnie znacząco, przez co oboje wybuchliśmy śmiechem. - Lepiej ty opowiadaj! Co wczoraj robiłeś z Sysią? Nie miała zostać do.. dzisiaj? - spytałam, a uśmiech z jego twarzy od razu zniknął. Widelec wypadł mu z ręki, a w oczach zaczęły powoli zbierać się łzy, które szybko wytarł rękawem swojej bluzy.
- Przepraszam - rzucił i szybkim krokiem wyszedł z kuchni, zostawiając mnie totalnie zdezorientowaną. Nie wiedząc, czy biec za nim, czy nie, odłożyłam puste talerze do zlewu, zmyłam blat, po czym bezgłośnie udałam się do salonu, gdzie na kanapie siedział Karol. Szybko w głowie ułożyłam sobie pytanie, które powinnam mu zadać i usiadłam obok niego.
- Chcesz... o tym pogadać? - spytałam niepewnie. Karol tylko głośno westchnął, błądząc wzrokiem po pokoju. Przytuliłam go do siebie, chcąc poprawić mu trochę humor. Zawsze mi to wychodziło.
- Przyjechała, powiedziała, to co miała do powiedzenie, zabrała swoje rzeczy i ta po prostu... znikła - mówił, załamującym się głosem. - Co ja takiego zrobiłem? - zapytał, nie chcąc dać po sobie poznać, że znów zbiera mu się na płacz. Przez chwilę zastanawiałam się, co mu odpowiedzieć.
- Myślę, że powinieneś do niej pojechać i to wyjaśnić - stwierdziłam, po chwili ciszy. Karol tylko popatrzał na mnie jak na idiotkę, jakby sugerując, że zakończony związek, jest zakończony i to co wymyśliłam, jest niemożliwe.
- Powiedziała, że mam ją zostawić w spokoju.. - odparł, a ja nagle, w magiczny sposób, straciłam do niej szacunek. To tak się bawimy? Znalazła sobie innego, a Kerela zostawiła niczego nie świadomego.. No pięknie. Westchnęłam tylko i wyjęłam telefon, z kieszeni moich spodni.
Cysia: "Remek, potrzebuje pomocy"
Zaraz po wysłaniu wiadomości, dostałam odpowiedź.
Remek: "Daj mi pięć minut"
W duchu bardzo cieszyłam się, że mam kogoś takiego jak on, chociaż bardzo boli mnie fakt, że potrafił zerwać ze mną kontakt dla alkoholu i przelecenia połowy szkoły. Racja, to chłopcy go do tego namówili i może jestem głupia, że tak szybko mu wybaczyłam, ale to potem będę tego żałować. Na razie liczy się tu i teraz.
- Jestem! - zawołał Remek, wbiegając do salonu, gdzie siedziałam z Karolem. - I służę pomocą - dodał, szczerząc się w moją stronę, na co się zaśmiałam. Przytuliłam go, jakbyśmy się miesiąc nie widzieli, opowiedziałam w skrócie, co się stało i wspólnie zaczęliśmy myśleć nad tym, co powinniśmy w takiej sytuacji zrobić.
- To chyba nie ma sensu - zaczął Karol, kiedy ja już miałam mu opowiadać, na jaki to my genialny pomysł nie wpadliśmy. Wstał z kanapy i powolnym krokiem zaczął zmierzać w stronę schodów. - Chciałbym to wszystko na spokojnie przemyśleć - rzucił, biorąc przy okazji koc z kanapy i okrywając się nim, zniknął na szczycie schodów. Szczerze, nigdy nie widziałam go w takim stanie, a na dodatek to ja byłam zawsze ta poszkodowana i nigdy nie miałam styczności z taką sytuacją. Momentami, po prostu nie wiedziałam jak się zachować, co powiedzieć.
- Załatwiamy to sami, prawda? - spytał, patrząc na mnie z zaciekawieniem. Zaczęłam się zastanawiać nad tym pytaniem, bo ostatnią taką misją, zjebaliśmy wszystko po całej linii. Dlatego też, boje się teraz być tą drugą odpowiedzialną za wszystkie szkody, jakie wyrządzimy razem. Zawsze byliśmy w każdym gównie razem. Nas oboje wzywali do dyrektora i nas oboje uziemiali w domu. No co prawda, ja mieszkam z Karolem, ale w takich sytuacjach nic nie miało różnicy.
- A potem okaże się, że tylko to zepsuliśmy jeszcze bardziej, zamiast naprawić.. Nie pamiętasz, jak chciałeś pomóc tamtemu chłopakowi poderwać nauczycielkę od anglika? Żeby jego klasa Nas lubiła? - spytałam, a Remek przypominając sobie tamtą akcję od razu zaczął się śmieć, a ja do niego dołączyłam.
- Skąd miałem wiedzieć, że ona nie lubi takich klimatów? - spytał, śmiejąc się. - Mógł mi wcześniej o tym powiedzieć, to może załatwił bym coś bardziej romantycznego, od tamtej chaty w lesie.. Jakoś wszyscy lubili tam randkować - stwierdził, lekko się zamyślając. Spojrzałam na niego, po czym odwróciłam wzrok w stronę okna. Słońce niedługo będzie zachodziło, a ja, pomijając fakt, że niedawno jeszcze jadłam śniadanie, przygotuje sobie jakieś przekąski, wygodnie ułożę się w łóżku i do późna będę oglądała seriale. Nie zapominając oczywiście o Karolu. No i, trzeba też uwzględnić fakt, że jutro wypadałoby pojawić się w szkole.
Tyle tego wszystkiego, a tak mało czasu..
- Zostajesz? - spytałam, patrząc na Remka z nadzieją, że odrobi ze mną prace domową z chemii. Nie wiem jak to się stało, że oboje nigdy nie uważamy na tych lekcjach, a on wie więcej niż powinien, kiedy ja nie wiem praktycznie nic. Muszę go kiedyś spytać, co to za czarna magia. Remek przytaknął i z uśmiechem pokierował się za mną do kuchni, gdzie zaparzyłam nam herbatę i ogarnęłam coś słodkiego. - Poczekaj tu, pójdę tylko sprawdzić co u Karola - poinformowałam, kiedy byliśmy już w moim pokoju. Remka zostawiłam z moimi ciastkami i powędrowałam do pokoju obok. Delikatnie zapukałam do drzwi i usłyszałam ciche "proszę", więc bez dłuższego namysłu, po prostu weszłam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to rozwalone ciuchy po całym pokoju. Najwyraźniej próbował znaleźć jakieś przypadkiem zostawione ubrania Sylwii. Weszłam głębiej i na łóżku dostrzegłam Kerela, przykrytego kilkoma warstwami koców i kołder. Zrobiło mi się go okropnie żal. Nie mogłam na niego patrzeć, wydawał się być wrakiem człowieka. Jedyne co zrobiłam, to mocno go przytuliłam, szepnęłam mu do ucha "będzie dobrze", decydując się na coś, co może i będzie jedną wielką klapą, ale dla niego mogę zaryzykować. Wyszłam z pokoju, kierując się z powrotem do swojego. Od razu zauważyłam, że połowa ciastek znikła, ale za to praca domowa była odrobiona. Nie wiem jak on zrobił to w tak krótkim czasie, ale jestem mu winna kawę, z naszego ulubionego miejsca. Podeszłam bliżej Remka i byłam już gotowa wypowiedzieć, te trzy, tak bardzo zmieniające wszystko, słowa.
- Wkraczamy do akcji - oświadczyłam z uśmiechem, czekając na Jego reakcje. Na początku nie koniecznie wiedział o co chodzi, ale po chwili już załapał. Wiedział co się szykuje. Oboje wiedzieliśmy. Tak, totalna porażka, ale co tam.
- Kiedy zaczynamy? - spytał, wstając z mojego krzesła i dokańczając ciastko, które wcześniej miał w ręku.
- Od jutra, zbierz informacje i po szkole się tym zajmiemy - oznajmiłam z szerokim uśmiechem. Dawno już się tak nie cieszyłam, jak na tą "misję".
Porozmawiałam jeszcze chwilę z Remkiem, po czym stwierdził, że musi już iść, ponieważ Wiktoria coś od niego chciała. Mocno go przytuliłam na pożegnanie, szepcząc przy tym "Do kiedyś", co on z szerokim uśmiechem powtórzył i z oporem wyszedł z domu. Później zajęłam się kolacją dla mnie i Karola, a po zjedzeniu i krótkiej rozmowie poszłam się umyć (Nie będę w szczegółach opisywać tego, co ludzie robią w łazience ani innych podstawowych w życiu czynności, bo wydaje mi się to trochę bez sensu :/ Taki zapychacz ;-;). Przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć, bo byłam bardzo podekscytowana następnym dniem, ale w końcu, po godzinnej walce, udało mi się. Odpłynęłam do krainy snów.
[...]
Hm.. No dziś dużo krócej, bo nie chciałam wciskać wszystkiego na raz... A do tego jestem już trochę zmęczona, bo piszę to prawie o drugiej w nocy xD
Czy tylko ja jestem tak zjebana, że w wolne chodzę spać praktycznie rano, wstaje po południu i resztę dnia siedzę w pidżamie? XD Mam nadzieje, że tak xD
A z okazji zbliżającego się sylwestra (ja wiem, że pominęłam święta, ale teraz sylwek, ok), życzę Wam spełnienia największych marzeń, postawienia sobie realnych postanowień na następny rok (XD), żebyście się nigdy nie zmieniali (o tym trzeba pamiętać) no i kaca po szotach z piccolo też Wam życzę, a co tam.
To chyba wszystko, więc mam nadzieje, że podobał Wam się ten rozdział, (bo się męczyłam, żeby pojawił się jeszcze w tym roku, więc ma się podobać, kurde) nie ma zbyt dużo błędów i widzimy się w kolejnym :D
CZYTASZ
toxic //reZigiusz
FanfictionToksyczna przyjaźń. Toksyczna miłość. Toksyczne życie. (Wszelkie podobieństwa do innych książek są przypadkowe. Mogą występować wulgaryzmy.)