Chapter sixty seven

200 5 0
                                    

Ostatnie kilka dni minęło mi dziwnie. Zbliża się koniec wakacji, a ja czułam się, jakbym miała iść do pierwszej klasy podstawówki. W rzeczywistości natomiast, zaczynam klasę maturalną. 

Dlatego też, razem z Karolem wybrałam się do sklepu, aby mieć już teraz z głowy przygotowania do nowego roku szkolnego i spędzić jak najlepiej ostatni tydzień wakacji

- Czego może potrzebować przyszła maturzystka? - Karol myślał na głos, przechadzając się z wózkiem sklepowym po alejkach, zapełnionych ludźmi i przyborami szkolnymi. - Na pewno przydadzą ci się zeszyty - stwierdził, podchodząc do półki z mnóstwem zeszytów w różnych rozmiarach i okładkach. - Może chcesz taki z Barbie? - jego wzrok padł na mnie, ale nie odpowiedziałam na jego pytanie, a on niezbyt się tym przejął, tylko wrzucił przedmiot do koszyka. - Co jeszcze może ci być potrzebne? Długopisy pewnie masz, piórnik? Zakreślacze, Remek, ołówki, gumkę do ścierania?

- Co? - spytałam, jakby wytrącona z równowagi, bo byłam pewna, że mi się przesłyszało. Karol tylko spiorunował mnie wzrokiem, co chyba miało znaczyć, żebym po prostu zaczęła go słuchać, bo jak na razie to jedynie bujałam w obłokach.

Przemek wydaje mi się tak cholernie interesujący, ale z drugiej strony żal mi Remka.. 

Starałam się już jedynak nie zaprzątać głowy chłopakami i zajęłam się tym, po co przyjechałam tu z Karolem. Zebranie wszystkich potrzebnych rzeczy nie zajęło nam zbyt długo i niemal po pół godzinnym chodzeniu po sklepie staliśmy już w kasie.

Niestety, albo stety wybraliśmy kasę, przy której w kolejce nie było dużo osób, za to pośród nich znajdował się Remek. 

Nosz kurwa, jak na złość jeszcze mnie zauważył.

- Dobra już nic nie mów - przerwałam mu, zanim cokolwiek powiedział i mocno go przytuliłam. 

Mimo wszystko, chcę mu dać szansę. 

Po prostu chcę, żeby był szczęśliwy. 

Mam nadzieję, że uda mi się sprawić, aby tak było. 

toxic //reZigiuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz