- Dezy? - słysząc, jak Remek go woła zamarłam.
Gwałtownie obróciłam się w jego stronę, patrząc na niego z zagubieniem.
- Chyba nie mówisz, że.. - zaczęłam, lekko roztrzęsionym głosem, z trudem wymawiając każde słowo.
Przecież on wie.
Remek podszedł bliżej mnie, wzdychając.
- Możemy porozmawiać o tym potem? - brunet spojrzał na mnie z niepewnością w oczach. Skrzyżowałam ręce na piersi i wciąż się w niego wpatrując, pokiwałam głową na 'tak'. Nie chcę się z nim teraz kłócić, to nie miało by sensu, zwłaszcza, jeśli tematem przewodnim naszej kłótni byłby Dezy.
- Myślę, że możemy już wychodzić - zawołała nagle najbardziej niepotrzebna osoba dzisiejszego dnia.
Mój były.
Ten związek już od początku był skazany na porażkę. Dezy był taką, moją odskocznią od świata rzeczywistego. Od problemów. Trochę jak Remek, ale.. Remek to co innego.
- Chcecie wychodzić teraz? O piątej rano? - spytałam po chwili, trochę zdziwiona, wodząc po wszystkich wzrokiem. W sumie, nie przeszkadzał mi fakt, że jest tak wcześnie, bo bardziej mi przeszkadzało to, że Dezy jest z nami, jednak jestem ciekawa, co takiego zaplanowali. Po ich wyrazach twarzy widać, że są tym podnieceni.
Już się boje.
W odpowiedzi każdy z nich tylko pokiwał głową twierdząco. Remek objął mnie w talii i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem, po czym ruszyliśmy do wyjścia.
Co prawda, Remek dość często mnie obejmuje, przytula, ale... Teraz zrobił to jakoś inaczej.
POV Dezy
Kiedy wszedłem do tego samego salonu, co jeszcze trzy lata temu, poczułem się jakoś dziwnie. Te same ściany, te same meble. O dziwo, nawet ten sam dom i ogródek. Myślałem, że chociaż trochę się tutaj zmieni, po moim zniknięciu..
Po chwili rozglądania się, dostrzegłem ją. Co najlepsze, wcale się nie zmieniła. I akurat to, właśnie to jest najlepsze. Stałem przez chwilę w miejscu, przyglądając się jej. Nie wyglądała na zadowoloną i w pełni to rozumiem. Jednak.. Okropnie mi jej brakowało. Mam taką ochotę ją teraz przytulić. Pocałować. Przeprosić za wszystko..
Wychodząc za nią i Remkiem na zewnątrz, z bólem w oczach patrzałem, jak ją obejmuje. Jak na nią patrzy.
Czemu to tak boli?
POV Marcelina
- Pakujcie się do auta - polecił Karol, który już po chwili siedział za kółkiem. Obok niego, z przodu usiadł Dezy, zaś u nas z tyłu był większy problem, bo Michał zajmował najwięcej miejsca.
W końcu, po dłuższym namyśle, Rychlik usiadł z tyłu, przy oknie, Szumi na środku, a ja u Remka na kolanach. Z jednej strony było mi wygodnie, a z drugiej.. Coś nie pozwalało mi czuć się tak, jak zazwyczaj, co było trochę przytłaczające.
Stuart pojechał na miejsce już wcześniej, bo stwierdził, że musi wszystko sfotografować, a my ruszyliśmy mniej więcej dziesięć minut po nim.
- I jak? Podekscytowana? - spytał mnie po jakimś czasie Michał, zabawnie poruszając brwiami, na co tylko się zaśmiałam. Nie byłam zbytnio w stanie nic odpowiedzieć. Nie mogłam się skupić. Na niczym.
Ciekawe dlaczego, Marce.
A dlatego, że od piętnastu minut, Remek w totalnym skupieniu bawił się moimi włosami. Zaczęło mnie to lekko denerwować, ale i bawić, bo wyglądał tak uroczo, że nie chciałam mu przerywać.
W lusterku widziałam, jak Dezy cały czas na nas zerka. Wyglądał na przygnębionego. Pewnie chodzi o mnie, jednak nie mam ochoty z nim nawet rozmawiać. To co było kiedyś, to już nie istnieje. Czuje do niego jedynie zniechęcenie.
Z drugiej strony, Remek zrobił to samo, co on, ale...
Remek to co innego.
[...]
Dziś trochę krócej, bo nie bardzo wiedziałam jak to wszystko zmieścić w jednym rozdziale XD
No, a jak już można zauważyć, Remek jakoś dziwnie się zachowuje ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ale oczywiście ja nic nie sugeruje.
Swoją drogą, chciałam podziękować za ponad 500 wyświetleń, to naprawdę dużo dla mnie znaczy :3
A i przy okazji, jeśli ktoś ma nudne życie, to może wpaść do @VERY_CREATIVE_PERSON, bo pisze bardzo.. interesujące one shoty o Gandalfie.
Od razu mówię, że za nic nie odpowiadam.
To ten, do kiedyś <3
CZYTASZ
toxic //reZigiusz
FanfictionToksyczna przyjaźń. Toksyczna miłość. Toksyczne życie. (Wszelkie podobieństwa do innych książek są przypadkowe. Mogą występować wulgaryzmy.)