POV Remek
- Że co? - spytałem, czując jak coś ściska mnie w żołądku.
Jeśli przypomniała sobie wszystko z przed wypadku... cholera jasna.
- Pamiętam.. to miejsce, było naszym ulubionym - mówiła zamyślona, a z każdym jej słowem moje przerażenie rosło, jednak starałem się zachować spokój. Starałem się, ale mi nie wychodziło. Miałem wrażenie, że wszyscy w pomieszczeniu widzą, jak bardzo jestem zdenerwowany. Że wszyscy się na mnie patrzą. Że wszyscy już wiedzą, co zrobiłem. Już od dawna.
Okłamałem ją. Wykorzystałem jej nieszczęśliwy wypadek, aby samemu być szczęśliwym. Aby mnie w końcu pokochała, tak jak ja ją.
Jestem idiotą.
- Strasznie chciałabym przypomnieć sobie coś z naszego związku - odezwała się po dłuższej ciszy i momentalnie poczułem ulgę. Na jej twarzy malował się szczery smutek, czyli.. dla niej to naprawdę coś znaczy.
- Nie trwał on długo, nie ma czego wspominać - mruknąłem cicho, popijając swoją kawę. Ręce nieco mi się trzęsły, ale nie sprawiało mi to większych problemów.
Miałem nadzieję, że nie będzie drążyć tego tematu. Naprawdę chciałbym, aby było chociaż w jakimś stopniu, jak dawniej. Żeby się mnie nie bała. Żebym przestał ją znowu okłamywać.
Znowu ją okłamuję.
- Jak to nie ma czego wspominać? Co masz na myśli? - spytała, starając się patrzeć mi w oczy, ale ja nerwowo odwracałem wzrok, byleby uniknąć z nią kontaktu wzrokowego.
Nie potrafię jej spojrzeć w oczy.
Na pewno nie teraz.
Nie minęła chwila, a jej uwagę odwrócił jakiś brunet. Wszedł do kawiarni ze swoimi kumplami i widząc ją, puścił jej oczko, po czym całą grupką zasiedli przy stoliku zaraz za nami.
Miała na niego idealny widok, uśmiechał się do niej, a ona to odwzajemniała. Patrzała się w moim kierunku, ale nie na mnie. Jakby wszystko inne nagle przestało ją interesować. W tym ja.
Czyli to o niego chodzi.
- To przez niego, tak? - zadając to pytanie, wstałem z miejsca i zerknąłem w stronę Przemka wściekłym wzrokiem. Momentalnie poczułem chęć roszarpania go, wykastrowania i spalenia żywcem i przez długi czas ochota na zrobienie tego, nie mijała. Samo patrzenie na niego, sprawiało, że chciałem to zrobić.
- Nie, przestań, to nie tak - pokręciła głową, wstając powoli z miejsca. Nie słuchałem jej, ani ludzi, którzy szeptali coś między sobą, obserwując mnie i jedyne co zrobiłem, to zacisnąłem dłonie w pięści, podchodząc do stolika, przy którym siedział.
W lokalu zapadła cisza, albo to ja słyszałem tylko i wyłącznie swój głos, gdy zdenerwowany mruczałem coś do siebie pod nosem.
- Masz jakiś problem, chłopczyku? - Przemek wstał z miejsca i zmierzył mnie kpiącym wzrokiem, co tylko bardziej mnie zdenerwowało. Moje dłonie były tak mocno zaciśnięte, że kostki mi zbledły, ale nie potrafiłem w tamtym momencie ich rozluźnić.
- Jedyną osobą, która ma tutaj problem, to jesteś ty - wysyczałem przez zaciśnięte zęby, popychając go w tył, co spowodowało, że on też się zdenerwował, jego wyraz twarzy mówił wszystko. - Spróbuj tknąć moją dziewczynę, to inaczej pogadamy - dodałem, czując jak emocje rozpierają mnie od środka. Chciałem się na niego rzucić, a jedynym, co mnie od tego powstrzymywało to fakt, że dostałbym dożywotni zakaz przychodzenia do swojej ulubionej kawiarni. A tego bym nie chciał.
- Twoją dziewczynę? Niby od kiedy nią jest? - spytał po chwili drwiącym tonem, jednak było w jego głosie słychać coś jeszcze. Jakby był zawiedzony, jego wyraz twarzy również się zmienił, ale nieznacznie. Dla osoby stojącej na drugim końcu kawiarni, ta nagła zmiana byłaby niewidoczna. - Nikt mi, kurwa, nie będzie mówił, co mam robić - mówiąc to, zbliżał się w moją stronę, żeby pchnąć mnie do tyłu, jak ja jego wcześniej.
- A co? Zazdrościsz? - z powrotem zacisnąłem ręce w pięści, chcąc do niego podejść, ale w tym samym momencie Marcelina stanęła między nami, jednak wtedy jej głos, mówiący, abym się uspokoił, nie potrafił mnie powstrzymać. Odpowiedzi jako takiej nie otrzymałem, ani nie zauważyłem, żeby go tu poruszyło, więc złośliwie objąłem moją dziewczynę w talii, zerkając Przemka kątem oka. Tym razem już z daleka było widać, że zmieszał go ten widok. Skrzywił się jeszcze bardziej, gdy moje usta zetknęły się z jej.. albo raczej na odwrót.
Pocałowała mnie.
CZYTASZ
toxic //reZigiusz
FanfictionToksyczna przyjaźń. Toksyczna miłość. Toksyczne życie. (Wszelkie podobieństwa do innych książek są przypadkowe. Mogą występować wulgaryzmy.)