Chapter twenty nine

1K 53 12
                                    

Że co? 

Byłem z Nikolą w związku.

Że niby z kim był w związku? Ja dobrze słyszałam? 

- Co? - spytał Kerel, równocześnie z Remkiem i Michałem. Gdy zerkałam w ich stronę, widziałam tylko zdezorientowane spojrzenia i usta lekko rozchylone ze zdziwienia. Ja zbytnio się nie wyróżniałam, bo tak samo jak chłopcy, nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. 

- To było jeszcze zanim poznałem was i Marcelinę - mruknął po dłuższej ciszy Dezy. - Zerwałem z nią po sześciu miesiącach, ponieważ sprawiała wrażenie, jakby miała jakąś obsesję na moim punkcie - mówiąc to, lekko się wzdrygnął. Tak samo jak ja. Jak ją widzę to mam odruch wymiotny, on najwyraźniej ma podobnie. - Ostatnio do mnie pisała. Mówiła, że się zemści za to, że niby zostawiłem ją dla innej i między innymi dlatego też wróciłem do Polski.. - wyjaśnił, ciężko wzdychając na końcu i opadając bezwładnie na kanapę, stojącą za nim. 

Zaraz... To jest ta jej zemsta? Chce przywłaszczyć sobie Remka, Michała, Stuarta i Szymona? 

No to jest chyba jakiś jebany żart. 

- I co? Zamierzasz coś z tym zrobić? - spytał nagle, poddenerwowany Remek. Nie wiem, skąd się w nim nagle wzięło tyle złości, ale sama nie byłam najbardziej spokojną osobą na świecie w tym momencie. Zerkałam na każdego z nich po kolei, czekając aż którykolwiek się odezwie, do momentu, w którym zrobił to Dezy. 

- Chcę pomóc.. boję się, że coś jej zrobi - jęknął, a w tym samym czasie dostrzegłam, jak Remek zaciska ręce w pięści tak, że aż kostki lekko mu zbledły. Potem zaczął się nerwowo rozglądać dookoła i w pewnym momencie spojrzał prosto na mnie. Zestresowana cofnęłam się do tyłu, a moje serce momentalnie przyśpieszyło i przez dłuższą chwilę stałam nieruchomo, czując, jak strach sparaliżował całe moje ciało. 

- Ja.. zaraz przyjdę, muszę się odlać - mruknął po chwili Remek, a ja chociaż chciałam, nie potrafiłam się ruszyć. Miałam nadzieję, że może jednak mnie minie, nawet na mnie nie zerkając, ale jego kroki słyszałam coraz wyraźniej. Zbliżał się w moją stronę, choć łazienka była kompletnie gdzieś indziej. 

Po chwili wyszedł zza ściany i od razu złapał mnie za rękę, ciągnąc mnie za sobą w kierunku kuchni.

Cholera jasna. 

- Jak dużo słyszałaś? - spytał, stając naprzeciwko mnie, z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Patrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy, czekając na moją odpowiedź, ale nadal byłam w szoku i nie potrafiłam nic z siebie wydusić. - Jak dużo sły.. - zaczął powtarzać pytanie, będąc wyraźnie zirytowanym, ale przerwałam mu, biorąc wcześniej głębszy wdech. 

- Całą rozmowę - mruknęłam, po czym zacisnęłam usta w cienką linie i spuściłam wzrok, aby nie utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego. Remek po chwili jednak cicho westchnął i złapał delikatnie za mój podbródek, unosząc go w górę, abym spojrzała mu w oczy. Niechętnie to zrobiłam, na co ten lekko się uśmiechnął. 

Przez dłuższą chwilę staliśmy w ciszy. Remek wpatrywał się w moje oczy, tak, jak ja w jego, nieznacznie zbliżając się w moją stronę, na co lekko zmarszczyłam brwi. W pewnym momencie, spojrzał niżej. Na moje usta. Po czym znów zaczął stopniowo zmniejszać odległość między nami. 

- Remek? - spytałam cicho, jednak ten nie odpowiedział. Spoglądał to na moje usta, to na oczy i w tym samym momencie drzwi się otworzyły, a do kuchni wszedł Karol z Michałem oraz Dezym. Totalnie zdezorientowana odsunęłam się od niego szybko, drapiąc się po karku i udając przed chłopakami, że nic się nie stało. Z tego co chwilę później zauważyłam, Remek zachował się tak samo. 

- ..Too, co chcieliście do picia? - spytał niepewnie Kerel, w dalszym ciągu próbując zrozumieć, co tu się przed chwilą wydarzyło. 

Obydwoje poprosili o jakiś sok, więc, jak gdyby nigdy nic, wyręczyłam brata i nalałam soku do szklanek. Ze wzrokiem wbitym w swoje buty, podałam im picie, po czym usiadłam pomiędzy Karolem, a Michałem, patrząc się wszędzie, tylko nie na Remka, który siedział na przeciwko mnie. 

- Gdzie Dezy? - spytałam po dłuższej chwili, orientując się, że nie ma go tu z nami. Obejrzałam się jeszcze za siebie, aby się upewnić, po czym zerknęłam na Kerela, oczekując od niego odpowiedzi. 

- Powiedział, że idzie zająć się tą całą sprawą z Nikolą. 

***

POV Dezy 

Gdy tylko podjechałem pod dom Nikoli, od razu wysiadłem z auta i podszedłem do drzwi, aby zapukać. Z tego co pamiętam, mieszkała ze swoją siostrą i ojcem, ponieważ jej rodzice się rozwiedli. Między innymi, z tego też powodu, miałem trudności z zerwaniem z nią, bałem się, że mogłaby sobie coś zrobić, przez natłok przygnębiających sytuacji, jakie ją spotkały, w ciągu ostatnich dwóch lat. 

Po chwili drzwi otworzył mi zarośnięty mężczyzna, ubrany w szlafrok i trzymający w ręku butelkę alkoholu. Zmierzył mnie wzrokiem, lekko wyginając plecy do tyłu, po czym odwrócił się za siebie, słysząc wołanie. 

- Czego tu szukasz? Nie wciśniesz mi żadnych ulotek, mały gnojku - warknął zirytowany, machając butelką, z której wylewało się co jakiś czas piwo. Odsunąłem się trochę, czując obrzydzenie, gdy głośno beknął, jednak nie dałem tego po sobie poznać. 

- Gdzie Nikola? - spytałem, patrząc na niego z obojętnym wyrazem twarzy. Ten tylko podrapał się po karku, zaczynając się nad tym zastanawiać. 

- Nie wiem, synek, zniknęła gdzieś.


toxic //reZigiuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz