Tydzień.
Nie mam z nią kontaktu od tygodnia.
Zdaję sobie sprawę z tego, że może chcieć spędzić trochę czasu sama ze sobą, aby oswoić się z tą sytuacją, ale ja już powoli nie wytrzymuję. Ze względu, że są wakacje, nie widujemy się nawet w szkole i chodzę cały czas poddenerwowany, co irytuje nie tylko wszystkich w domu, ale Michała i mnie samego również.
Sprawę mojego i jej związku natomiast zostawiłem na razie w spokoju. Z tego co wiem od Karola, ona sama nie jest chyba co do tego przekonana i zbywa go za każdym razem, gdy zaczyna ten temat. Nie dziwie się jej jednak. Ja też raczej nie jestem pozytywnie do tego nastawiony. Michał tak samo.
Nie ma takiej osoby, która byłaby dobrej myśli, co do tego.
- Ale dziś to się zmieni - Michał stojący w progu drzwi do mojego pokoju spojrzał na mnie podekscytowanym wzrokiem, na co tylko przewróciłem oczami. Nagle mu się odmieniło i ma wielką nadzieję, że wszystko naprawi, a jego niezawodny plan, który wymyślił na poczekaniu uratuje kolejne ludzkie istnienie, a szczęśliwe zakończenie będzie najszczęśliwszym ze wszystkich szczęśliwych zakończeń. Standard.
- Przecież wiesz, że i tak to zjebiesz i skończy się, jak ostatnio - westchnąłem, starając się skupić na jakimś głupim filmiku, który znalazłem przed chwilą w internecie.
- Nie pierdol, tylko przyjdź dziś do klubu, niedaleko waszej kawiarni, jasne? - kątem oka widziałem, jak unosi brwi, patrząc na mnie oczekującym wzrokiem, na co tylko mruknąłem coś pod nosem, oglądając koty, bojące się ogórków. Michał po chwili tylko cicho westchnął i ruszył ku wyjściu z mojego domu, a ja odetchnąłem z ulgą, że wreszcie zostałem sam.
W zasadzie, to jego pomysł nie jest chyba taki zły..
POV Marcelina
- Zabieram Cię gdzieś dzisiaj, co ty na to? - usłyszałam za sobą głos Kerela i oderwałam się na chwilę od filmiku z kotami, bojącymi się ogórków, aby spojrzeć na jego twarz, na której pojawił się cień uśmiechu, gdy dostrzegł, że zainteresowało mnie to, co powiedział. Pomijając fakt, że nadal czuję się w tym domu i w jego obecności trochę obco, to jakaś wycieczka chyba mi nie zaszkodzi. Jednak, jeśli spotkam kogoś, kogo znam, ale go nie pamiętam to będę się czuła jeszcze dziwniej, niż teraz.
W odpowiedzi pokiwałam tylko lekko głową, unosząc kąciki ust do góry i po chwili wracając do przerwanej czynności.
Muszę się w końcu ruszyć z tego domu.
***
POV Remek
- Gotowy? - spytał Michał, gdy oboje staliśmy już przed wejściem do klubu. Niby jest lato, a dzisiejszej nocy było cholernie zimno na dworze, przez co cały czas czułem, jak przechodzą mnie po plecach nieprzyjemne dreszcze.
- Chyba.. - mruknąłem bardziej do siebie, niż do niego, po czym weszliśmy do środka, gdzie od razu doszedł do mnie zapach alkoholu oraz potu. Wolnym krokiem ruszyłem ze Michałem, w stronę baru, gdzie siedziały może ze trzy osoby, ponieważ znaczna większość znajdowała się na parkiecie, poruszając się w rytmie granej muzyki. Zająłem więc miejsce przy barze, od razu zamawiając sobie jakiegoś mocnego drinka. Skoro już tu jestem, to nie zaszkodzi się trochę zabawić.
POV Marcelina
- Jesteś pewna, że chcesz pić? Nie wydaje mi się, że to dob...
- Whisky z colą poproszę - mruknęłam, próbując przekrzyczeć muzykę i lekko uśmiechnęłam się do barmana, stojącego na przeciwko mnie. - A tam pierdolisz, nic mi nie będzie - zwróciłam się do Kerela, do którego również słodko się uśmiechnęłam i poklepałam go delikatnie po policzku. Ten lekko się skrzywił, ale nic nie odpowiedział, a ja wraz ze swoim drinkiem ruszyłam na parkiet, gdzie wmieszałam się w tłum ludzi.
POV Remek
Podczas, gdy próbowałem w jakiś sposób odtrącić od siebie jakąś blondynę, usilnie starającą się mnie poderwać, usłyszałem za sobą znajome głosy, których właściciele uratowali mnie od nachalnej dziewczyny. Niestety albo i stety byli to Stuart wraz z Szymonem. Pomimo wszystko, miałem już dosyć wszelakich kłótni i cholernie chciałem pogodzić się z nimi tu i teraz. Tak też zrobiłem.
- Za nassą pszyjasń! - zawołałem, będąc już trochę bardzo podchmielony i duszkiem wypiłem kolejny kieliszek alkoholu. Lekko się skrzywiłem, bo przełknięciu, po czym szybko popiłem go colą.
- Cio powjeecie na.. - zaczął Stuart, kilka kieliszków później, jednak ja już go nie słuchałem i chwiejnym krokiem ruszyłem na parkiet. Jak gdyby nigdy nic, stanąłem obok jakiejś dziewczyny i słodko się do niej uśmiechnąłem, gdy ta zerknęła na mnie kątem oka. Niepewnie zbliżyłem się do niej, obserwując, jak porusza się w rytmie piosenki, po czym, już nieco pewniej ułożyłem dłonie na jej talii, gdzieś w środku czując, jakbym ją znał. Ale nie.. to niemożliwe przecież.
POV Michał
- Gdzie zniknął Remek? - spytałem, gdy w końcu udało mi się znaleźć chłopaków przy barze. - Tylko nie mówcie, że wyszedł przez was - jęknąłem, widząc ich zdezorientowane miny. Zacząłem rozglądać się dookoła, mając nadzieję, że uda mi się go znaleźć gdzieś wzrokiem, ale wszędzie było tyle ludzi i panowała tu taka ciemność, że trudno było zobaczyć cokolwiek. - Idę go szuk.. - przerwałem, ponieważ, gdy się odwróciłem, stał przede mną Karol z bardzo przejętym wyrazem twarzy.
- Spójrz za mnie, obok takiej białej lampki, przy ścianie - mruknął, a ja automatycznie spojrzałem w tamtą stronę i momentalnie zamarłem.
Remek miał rację.
Zjebałem.
POV Remek
Naparłem na nią swoim ciałem, przyciskając ją bardziej do ściany i namiętnie całując. Rękoma jeździłem po jej udzie, pogłębiając pocałunek. Czułem się w tym momencie jakoś dziwnie. Nie dość, że mam wrażenie od dłuższego czasu, że ją znam, to jeszcze nie mogłem się powstrzymać, aby tego nie zrobić. Aby jej nie pocałować.
W chwili, gdy chciałem zjechać pocałunkami na jej szyję, ktoś szarpnął mnie za ramię do tyłu, odciągając mnie od niej, a to przyjemne uczucie, które czułem, nagle znikło.
A potem film się urwał.
CZYTASZ
toxic //reZigiusz
FanfictionToksyczna przyjaźń. Toksyczna miłość. Toksyczne życie. (Wszelkie podobieństwa do innych książek są przypadkowe. Mogą występować wulgaryzmy.)