~~ Rozdział 10 ~~

99 7 5
                                    

Był zimny sobotni wieczór. Gdy wyszliśmy z galerii obwieszeni reklamówkami,  torbami z ubraniami i nie tylko, czuliśmy się jak wieszaki. Ithan udawał, że da rade iść z taką ilością zakupów, ale im bliżej byliśmy naszych domów tym bardziej spowalnialiśmy. Cudem doszliśmy pod moje drzwi. To był najgorszy spacer, ale najlepsze zakupy w całym moim życiu! Te wszystkie nowe ubrania, kosmetyki, których jeszcze nigdy nie widziałam! W moim świecie nie było wielkiego wyboru w odzieży, a tu? Tutaj było tego multum! W dodatku miałam praktycznie nieograniczone środki na karcie mamy. 

Kupiłam wszystkiego po trochu, jeżeli chodzi na ten okres jesienny, który się zbliża dużymi krokami. Postawiliśmy torby pod moimi drzwiami.

- Dzięki za pomoc i w ogóle za wszystko - w końcu się odezwałam.

- Nie ma sprawy. To ja już pójdę - odwrócił się i poszedł w kierunku bramy.

Księżyc już widniał na niebie i oświetlał dachy domów w okolicy. Wiał zimny, nieprzyjemny wiatr.

- Ithan? - zatrzymałam chłopaka - Ja nic o Tobie nie wiem, a Ty o mnie już wszystko - stwierdziłam.

- A co chcesz wiedzieć? - podszedł do mnie i posłał mi lekki uśmiech.

- Na przykład czy... uprawiasz jakieś sporty? - zapytałam.

- Tak jednym z nich jest leżing i nic nie robiening - stwierdził chłodno. Widać było, że gdzieś się spieszy.

- Istnieją takie sporty? - spojrzałam krzywo na chłopaka.

- Nie - zaśmiał się - Gram w szkolnej drużynie Lacrosse - powiedział.

- Na czym to polega? To jakaś walka na miecze? - próbowałam odgadnąć.

- To nie średniowiecze. Przyjdziesz kiedyś na nasz trening to zobaczysz. Muszę już lecieć, pa! - pomachał mi i pobiegł do bramy, po czym znikł w ciemnościach. 

Nacisnęłam klamkę do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu były zamknięte. Moja mama chyba się zaczęła już obawiać jakichś włamywaczy przez tą szybę. Drzwi się otworzyły.

- O mój drogi... - zamarła.

- Byłam na małych zakupach - uśmiechnęłam się sztucznie do mamy - Pomożesz mi wnieść torby do mojego pokoju? - zapytałam.

- Pewnie, a czy mogę dostać z powrotem moją kartę kredytową? - wyciągnęła do mnie swoją dłoń. 

Zaczęłam szukać w kieszeniach tego prostokąta. Gdy wreszcie znalazłam, położyłam kartę na rękę mamy.

- Mogę wiedzieć ile zabuliłaś? - zdenerwowała się.

- Chyba 900 euro - gorączkowo szukałam odpowiedzi w głowie. Co to jest w ogóle to euro?! Jakaś waluta?

Mama zbladła i bez słowa zaczęła wnosić po kolei torby do domu, a następnie na górę.

- To chyba już przesada, żeby kupować rzeczy za tyle pieniędzy - starała się mówić spokojnym głosem.

- Kupiłam sobie wszystkie rzeczy potrzebne do nowego lepszego startu od poniedziałku w szkole. Poczynając od butów, czyli szpilek, koturn, kozaków, adidasów, trampek, platform. Kolejne to bluzki z krótkim, długim rękawem, na szelkach po kilkanaście par z każdego rodzaju. Kilka kurtek z tego dwie czarne skórzane - każda inny fason, trzy na mróz, śnieg, dwie na deszcz; i oczywiście, żeby pasowały mi do innych rzeczy. Kilka rozsuwanych bluz na cieplejsze dni. Kilkanaście par spodni w różnych kolorach. Większość rurki, kilka dresów po domu i trafiły się też inne typy spodni z wyprzedaży letnich. Byłam jeszcze na wyprzedażach z różnych sezonów - takiej okazji nie można przepuścić w końcu limitowana edycja! Teraz część, której nienawidziłam wcześniej czyli - sukienki i spódnice! Tu mam również kilkanaście par czyli : kilka miniówek, kilka takich sukienek na jakieś święta, kilka takich na co dzień i kilka na jakieś imprezy. Wliczając w moje zakupy jeszcze kosmetyki, prostownicę, lokówkę, suszarkę i kilka innych bajerów - pochwalenie się tym co kupiłam sprawiło mi dużą przyjemność.

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz