~~ Rozdział 15 ~~

105 6 2
                                    

Przed nami ukazało się drugie boisko na, którym było porozstawiane jakieś płotki pewnie do przeskakiwania, ściana wspinaczki i jakieś druty kolczaste pod, którymi pewnie każde nam przechodzić. I takie przeszkody tworzyły koło.

- Co my na policjantki zdajemy? - odezwała się jedna dziewczyna.

- Powiedzmy, że zignoruje to pytanie. Macie 7 minut rozgrzewki! - zakrzyczał.

Phi takie coś to ja miałam na co dzień w starym życiu. Bez problemu to przejdę.

- To wygląda strasznie! Połamie sobie paznokcie! - krzyknęła jakaś blondynka.

- I mam nadzieje, że coś jeszcze innego - parsknęłam sama do siebie robiąc przysiady.

- Coś nie tak? - podeszły do mnie trzy dziewczyny, a na przodzie blondynka.

- Wszystko okey - uśmiechnęłam się sztucznie, próbując zrobić szpagat.

- A tak na marginesie, ładna koszulka - uśmiechnęła się do mnie - Nie było czasem damskich? - dziewczyny, które stały obok niej zaczęły się śmiać. Nie pozwolę się poniżać.

- Hej! Zostaw ją - powiedziała Lydia i stanęła obok mnie.

- Przynajmniej ja nie wyglądam jak dziwka sprzedająca się na ulicy - syknęłam przez zęby i stanęłam jej naprzeciw.

- Zamknij się bo Ci tapeta z ryja odpadnie - prychnęła w moją stronę z szerokim uśmiechem.

Już miałam wybuchnąć i przywalić jej pięścią w tą idealną twarzyczkę, gdyby nie nagła interwencja.

- Ej, ej ,ej! Bo pójdziecie do dyrektora - krzyknął Finstock, który odsunął mnie od tej wariatki.

- Chyba Eris! Ale tylko do psychologa - blondynka posłała mi sztuczny uśmiech i obracając się na pięcie odeszła ze swoją "paczką".

- Graper! Trzy okrążenia boiska! Już! - wydarł się do mnie Finstock.

Opadła mi kopara. Zauważyłam, że reszta dziewczyn z klasy zaczęła się ze mnie śmiać.

- Ona taka jest. Nie przejmuj się nią - pocieszyła mnie Lydia.

- Nic sobie z tego nie robię. Ruch jest dobry dla zdrowia - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Owszem - odpowiedział trener, który ciągle stał za moimi plecami.

Popatrzyłam się na niego podejrzliwie, po czym oddaliłyśmy się kilka kroków.

- Kretyn - zaśmiałam się do Lydi, na co odpowiedziała szerokim uśmiechem.

Zaczęłam biegnąć do około boiska, na którym chłopcy grali z lacrosse. Widziałam jak Ithan ze swoimi dwoma kolegami ściga innych zawodników. Na ostatnim okrążeniu zdarzyło się coś dziwnego. Miałam jakieś przeczucie. Nagle ni stąd, ni zowąd złapałam małą piłeczkę do lacrosse'a, która z szybkością zmierzała w moim kierunku. Była wycelowana prosto w twarz. Nawet ja w tej chwili nie widziałam co się stało. Jak mój organizm tak szybko zareagował? Przecież ja jej nawet nie widziałam. Osłupiała trzymałam piłkę w ręce.

- Podaj! - krzyknął jakiś chłopak machając kijem z moją stronę.

Odrzuciłam w jego stronę przedmiot i patrzyłam się w zieloną trawę. 

- Nic Ci się nie stało? - podbiegł do mnie Ithan.

- Nie nic - pomasowałam sobie tył głowy.

- Powinnaś grać w lacrosse. Szybko reagujesz i rzucasz też nieźle - uśmiechnął się do mnie na pocieszenie.

- Gdybym to zaproponowała trenerowi to by mnie wyśmiał - spojrzałam w kierunku Finstock'a, który co chwile gwizdał do dziewczyn na swoim gwizdku i coś wykrzykiwał.

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz