Już dawno nie czułam takiego czegoś. Przypływ energii i przypływ siły. Znowu moje dawne instynkty zostały obudzone.
- Chwyć mnie za rękę! - przybliżyłam się do krzyczącego chłopaka- Nie możesz wylecieć poza barierę, inaczej cię przetnie na pół.
- To jest nienormalne! - krzyknął i przybliżył się do mnie najbardziej jak mógł.
Nad nami usłyszałam świst. Odchyliłam głowę w górę i spostrzegłam Rowana, który widząc nas usiłował lecieć do góry. Machał rękami w górę jak ptak, ale to nic nie dało.
- Chodź tu ty skurwysynie! - odlepiłam od siebie Ithana i próbowałam pofrunąć do góry.
- Japierdole! - krzyknął i teraz zmienił styl uciekania, gdyż "płynął" do góry żabką.
Już bym go miała gdyby nie fakt, że Finstock zleciał na niego i chwycił za fraki.
- A jednak - posłałam mu lekki uśmiech.
- Potknąłem się - posłał mi szyderczy uśmiech.
Nagle wszyscy w czwórkę wpadliśmy do zimnej wody. Nim wypłynęłam na powierzchnie, by złapać oddech poczułam ból w mięśniach.
- Wszyscy cali? - krzyknął Finstock.
- Tak - odpowiedział gdzieś z dalsza Ithan.
- A gdzie ten z psychiatryka? - obejrzeliśmy się na około siebie - nikogo nie było. Tylko ocean.
- Tam! - Ithan wskazał palcem na sylwetkę, która już daleko przed nami oddalała się powoli za falami.
- Musimy go wziąć, on nie przeżyje tutaj kilku sekund, a jakby jakimś cudem dopłynął do brzegu i znalazł żołnierzy Księcia to jest po nas - odrzekłam i już wiedziałam co mam uczynić.
Skupiłam swoje wszystkie siły, zamknęłam oczy i gdy je otworzyłam były czerwone. Nagle z mojego ciała błysnęło potężne światło. Uniosłam się ponad fale i zaczęłam zmieniać formę. Moje nogi się wydłużyły, tak samo jak szyja i ręce. Patrzyłam na dwójkę przyjaciół, którym już prawie wypadały oczy. Wyfrunęłam z oceanu i zrobiłam jedną szybką rundkę wokół chmury, żeby roztrenować zastane czarne skrzydła. Zniżyłam lot i zatrzymałam wie tuż nad powierzchnią.
- Smok?! - krzyknęli oboje.
- Myślałem, że widziałem już wszystko w swoim życiu - Finstock się prawie podtopił.
schyliłam skrzydło ku przyjaciołom. Czułam się tak dobrze. Tego nie można wyrazić w żadnych słowach. Lubiłam się przemieniać w smoka. To była jedna z moich ulubionych form.
Gdy wszyscy byli już na moim grzbiecie i mocno chwycili się moich kolców na grzbiecie, szybko polecieliśmy do oddalającego się punktu.- Nigdy nie latałem na smoku - krzyknął Ithan próbując złapać powietrze.
Odchyliłam czarny pysk w jego kierunku i lekko skinęłam mu głową. Prześwidrowałam Finstock'a moim czerwonym okiem z łuskami.
- Patrz gdzie lecisz, a nie się gap na mnie - warknął, na co prysnęłam mu parą w twarz prosto z nozdrzy.
Ithan zaczął się głośno śmiać. Na co zabawnie mruknęłam.
Gdy cel był pod nami zleciałam w dół i chwyciłam kończynami Rowana, który zaczął krzyczeć wniebogłosy.- Zostaw mnie ty bestio! - krzyknął wściekle.
Nagle pod nami z fal wyleciało kilka niebieskich smaków. Skakały jak delfiny. Nawet jeden próbował wyskoczyć wyżej w stronę Rowana.
- PODNIEŚ MNIE, PODNIEŚ MNIE! - co chwile podnosił nogi w górę, żeby uciec od ostrych rzędów kłów smoka, który nie dawał za wygraną.
Parsknęłam i zaczęłam zniżać lot.
- Co ty robisz? Może będzie nam jeszcze potrzebny! - krzyknął Finstock.
- Tak, lepiej posłuchaj tego faceta! - krzyczał z dołu.
- Może coś nam powie o planie Eredina? - krzyknął Ithan.
- Z CHĘCIĄ! - krzyczał coraz bardziej.
Posłałam im zażenowany wyraź twarzy i z niechęcią podwyższyłam i przyspieszyłam lot.
- Mogę na grzbiet? - ścisnął się mojej łapy.
Pokręciłam przecząco głową.
- Mam lęk wysokości! - zaczął nerwowo mrugać.
Podrzuciłam go jak zabawkę do góry i złapałam w locie na grzbiet. Rowan spotkał się z gniewnymi spojrzeniami moich przyjaciół.
Po kilkunastu minutach lotu znaleźliśmy pierwszy ląd.
CZYTASZ
Czarna Krew - Nowe Życie TOM II ✓
KorkuKsiążka opowiada o losach bohaterki, która jest już zmęczona codziennością i szarością swojego świata. Za pomocą kryształu teleportuje się na Ziemię. Zaczyna żyć od nowa. ~~~~~~~~ Budzi się w obcym łóżku, w obcym domu, w obcym świecie. Próbuje odnal...