~~ Rozdział 48 ~~

71 6 4
                                    

- O co chodzi z tymi wybrańcami? - zaciekawiłam się.

- No chyba masz ślepia - sarknął.

- No tu jest mowa o jakiś trzech wybrańcach, którzy mają jakiś symbol na ciele. Ale ani słowa o Kanimo - wilkołakach - zdenerwowałam się.

- Ciesz się, że chociaż wiemy coś odrobinę o Kanimach - mruknął i wyrwał mi książkę z rąk.

- Kto pisał te wszystkie notatki?

- Mój ojciec, dziadek, pradziadek i tak dalej - warknął.

- Tak, te bazgroły idą z pokolenia na pokolenie - zaśmiałam się.

- Za chwilę nie dowiesz się niczego więcej - posłał mi mordercze spojrzenie.

- Te pana mordercze spojrzenia nie robią już na mnie żadnych wrażeń - mruknęłam próbując nie spuszczać swojego wzroku z jego oczu.

- Spojrzenie przerodzi się w czyn - spoważniał.

- Będzie mnie pan bił?! - wybuchnęłam śmiechem.

- Nie, są gorsze kary.

- Niech pan lepiej na to spojrzy - kucnęłam przed nim plecami i zaczęłam powoli podciągać bluzkę do góry.

- Co ty robisz, Graper?! - odsunął się w tył jak poparzony i prawie spadł z sofy - Już chyba wytłumaczyłem ci wszystko!

- Czy pan myśli, że ja tutaj robię jakiś striptiz?! - odwróciłam się do niego - Mam na plecach jakiś znak?

- Nie, nie masz, a teraz ubierz tą bluzkę! - ryknął.

- Ale to mi się jakoś pojawia... Tylko kiedy - zamyśliłam się.

- To myśl W BLUSCE! - krzyknął.

- Nigdy nie widział pan biustonosza?! - wybuchnęłam śmiechem.

- Grrrraperrrr!

- Panie Finsssstockkk - przedrzeźniałam go.

- Wychodzę - wstał z sofy i skierował się do drzwi.

- Profeeesooorzeee - ubrałam bluzkę i podreptałam za nim.

- Ah tak, zapomniałbym - wyjął z kieszeni jakieś starannie zapakowane pudełeczko i wręczył mi je - Trzymaj.

- Czy to jest... Prezent?! - ucieszyłam się i zaczęłam powoli zdejmować opakowanie, aż dotarłam do jakiegoś małego pudełeczka. Spojrzałam na Finstock'a i niepewnie go otworzyłam. Moim oczom ukazał się miedziany medalion z wytopionym symbolem, który przedstawiał trójkąt przecięty kołem.

- Co to jest? - zacisnęłam w ręce okrągły, zimny przedmiot.

- W mojej rodzinie był od wieków. To jest medalion, który pomaga wilkołakom zapanować nad ich największymi słabościami - mruknął - w twoim przypadku gniew.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego i jakoś tak odruchowo zbliżyłam się do jego twarzy.

- Nie, nie! Odsuń się! - odsunął się w tył najdalej jak mógł, ale za nim były już drzwi.

- A tak. Przepraszam... - odsunęłam się zmieszana.

- Wyjaśnijmy pewną sprawę, bo widzę, że ty nadal nic nie rozumiesz - warknął.

- To moja wina, że ja... Dobra nie ważne - odwróciłam i chciałam odejść, ale Finstock złapał mnie za rękę.

- Nie przerywaj mi! - wycedził przez zęby - Nie wiesz, że dżentelmen pierwszy całuje kobietę? - przyciągnął mnie do siebie i oddał namiętny pocałunek na moich ustach.

Na początku się opierałam, ale potem doszłam do wniosku, że to i tak nic nie da, bo jego uścisk jest zbyt silny.

- Chodź - oderwał się ode mnie i pociągnął mnie na górę po schodach do mojego pokoju, po czym rzucił na łóżko. Uśmiechnęłam się do niego i zdałam sobie sprawę, że od kilku dni właśnie tego mi brakowało. Brakowało mi Finstock'a. 

Profesor zaświecił światło i usiadł koło mnie.

- Coś nie tak? - usiadłam koło niego.

Bez słowa wpił się w moje usta i położył się na mnie. Po kilku sekundach zaczął zdejmować mi bluzkę. Właśnie w tym momencie przed oczami przypomniał mi się obraz z przeszłości. Twarz Finstocka przeobraziła się w zamglonego Eredina. Krzyknęłam z całej siły i odepchnęłam mężczyznę, tak, że ten odleciał na koniec pokoju i wbił się w ścianę. Po chwili doszło do mnie to co się stało i szybko podbiegłam do profesora, który patrzył się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Byłam przekonana, że za chwile krzyknie, czy coś w tym stylu, ale on wypowiedział tylko ciche słowa:

- Podejdź do lustra.

Wykonałam polecenie i spojrzałam na swoje odbicie. Wokół mojego ciała unosił się jakby ognisty zarys pewnej postaci. Spostrzegłam, że to jest... wilk. Moje oczy dosłownie płonęły czerwonym światłem, ale nie takim zwykłym jaki posiada Alfa. Płonęły ogniem. Oparłam się o biurko, które natychmiast się stopiło, gdy dotknęłam je dłońmi. Przestraszona odsunęłam się do tyłu i popatrzyłam na Finstock'a, który otrzepywał swoje ubranie z tynku. 

- Przepraszam - wyszeptałam cichym głosem.

- Spokojnie - powoli podszedł do mnie.

Po kilku minutach ogniska powłoka zniknęła i mogłam normalnie usiąść na łóżku, ale czegokolwiek dotknąć. 

- Obróć się - mruknął.

Zrezygnowana i przestraszona wykonałam polecenie.

- Nie do wiary. Ty masz na plecach tatuaż?! - zdziwił się.

- Nigdy nie miałam, żadnego tatuażu - wpatrzyłam się w okno.

- Wiedziałem! - krzyknął wesoło - Miałem rację!

- O co chodzi?! - ubrałam bluzkę.

- Masz symbol!

- Skąd pan wiedział, że mi się pojawi? - w głowie powoli zaczęło mi się wszystko układać - Specjalnie mnie pocałowałeś, żeby obudzić we mnie uczucia, by pojawiło się znamię?! 

- Oczywiście, że nie. Musiałem mieć bardziej precyzyjny plan - prychnął.

- TY BYDLAKU! - rzuciłam się na niego z pięściami.

- Uspokój swoje hormony, Graper! - chwycił mnie za nadgarstki.

- Nie chce cię znać! - krzyknęłam wściekle przez łzy.

- Po pierwsze nie jesteśmy na Ty, a po drugie to wszystko było szczere - puścił mnie.

- Przyznaj się! Ja już dłużej nie mogę żyć w takich grach! - pomasowałam sobie nadgarstki.

- Do czego niby? - podniósł jedną brew do góry.

- Że... że... - zatkałam się.

- Że...? - zaśmiał się.

- ŻE MNIE KOCHASZ DEBILU! - ryknęłam na cały dom.

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz