Za kilka minut powinnam być na miejscu. Minęłam kilka klubów i zakładów bukmacherskich. Co chwile przechodziłam koło grupek osób, które popijały piwo i śmiali się w głos. Popatrzyłam na ekran i wskazywało na to, że byłam już na miejscu. Stanęłam koło latarni na drugiej stronie ulicy i gdy ktoś przechodził koło kasyna, chowałam się za maską. Tak naprawdę nie wiedziałam czego się mam spodziewać. Ten pracownik miał tu przyjść o drugiej w nocy? Coś tutaj nie pasowało. Ja to czułam. Oczy mi się zamykały, ale dzielnie walczyłam z bezsennością. Może jest jakimś narkomanem? Dużo teorii krążyło mi po głowie. Może po prostu chce jakąś działkę, a ja się niepotrzebnie wtrącam?
W końcu ujrzałam jakąś podejrzaną, zakapturzoną sylwetkę mężczyzny. Wyjął z kieszeni papierosa, po czym zapalił go. Biały dym unosił się do góry, a następnie znikał rozwiewany zimnym wiatrem. Nagle zerwał się silny wiatr i ściągnął mu kaptur z głowy. Teraz dokładnie mogłam rozpoznać tego człowieka. Szybko założył kaptur i rozglądnął się wokoło. Po kilku minutach przyjechała jakaś furgonetka i wysiadł z niej jakiś ciemnoskóry. Rozglądnął się dookoła i podszedł do pracownika.
- Masz? - dresiarz spojrzał w stronę pracownika.
- Mam, a ty masz? - szepnął w jego stronę.
Ciemnoskóry pokazał mu kartkę. Mężczyzna wziął kartkę do ręki, po czym dokładnie przeglądnął. Wsadził rękę do kieszeni kurtki i wyciągnął z niej plik banknotów.
- Miło się z tobą robi interesy - odebrał zapłatę i podszedł do furgonetki.
Pracownik schował kartkę do kieszeni i jeszcze raz rozglądając się dookoła wyrzucił papierosa do śniegu i odszedł w swoją stronę. Gdy furgonetka odjechała ruszyłam tropem tajemniczego mężczyzny. Szedł szybkim i zdecydowanym krokiem. Byłam kilka metrów od niego, co chwile chowając się za jakimś koszem, czy słupem. Gdy skręcił za róg postanowiłam pobiec, by go nie zgubić. Szukałam mojego celu i zobaczyłam jak przemieszcza się schodami w górę do świątyni. Podążyłam za nim. Gdy byłam wystarczająco blisko dużych, żelaznych drzwi, usłyszałam hałas tłuczonego szkła i zrozumiałam, że próbuje się włamać. Kościół był ogromny i byłam bardzo zdziwiona, że nie ma tu żadnego alarmu, ani kamer. Weszłam do środka przez rozbity otwór w szklanych drzwiach. Postać zapaliła latarkę i zmierzała środkiem po czerwonym dywanie, ku ołtarzowi. Wnętrze kościoła było bardzo bogato ozdobione. Jasna, marmurowa posadzka, drewniane długie ławki i białe ściany z pięknymi dużymi obrazami świętych. Stacje i wielki pięknie oświetlony, obraz Maryi w rogu. Ale najbardziej zachwycał ołtarz. Na ścianie duży witraż z Jezusem pasącym baranki. Jak na budynek bez zaświeconych świateł w nocy było tu bardzo jasno.
Przykucnęłam za ławką i bacznie obserwowałam każdy ruch włamywacza. Przestąpił próg przed tabernakulum i nawet nie uklęknął, a następnie jakimś narzędziem wybił kłódkę w specjalnym schowku na kielichy. Wyciągnął kilka złotych przedmiotów i schował je to torby. Do torby? Przecież on nie miał żadnej torby! Postanowiłam zadziałać. Zaczęłam biec na palcach i rzuciłam się od tyłu na pracownika. Ten padł na ziemie, a kielichy razem z nim. Próbowałam chwycić jego ręce i skrzyżować je na plecach, tym samym unieruchamiając jego jakiekolwiek ruchy. Niestety nie wiem jakim cudem, chwycił jeden kielich i lekko się odwracając uderzył mnie w twarz. To był bardzo mocny cios. Splunęłam krwią na posadzkę i przemieniłam się w wilkołaka. Gy zobaczył, że jestem dziewczyną, a co gorsza wilkołakiem ze zdziwienia przeszedł w krzyk. Chwyciłam go za bluzę jedną ręką i podniosłam w powietrzu. Zaczął się wiercić i spostrzegłam, że jest to nastolatek, może młodszy ode mnie o kilka lat. Byłam zła na siebie, że zgubiłam swój cel, który mógł mnie doprowadzić do ważnych poszlak. Cisnęłam nim ze wściekłości w wielką kolumnę, która podpierała dach kościoła. Ten wbił się w nią z hukiem i zjechał na posadzkę. Ledwo co mógł się ruszać. Podeszłam do niego lekko dysząc. Wystawiłam kły i jedną ręką podniosłam go, na przeciwko mojej twarzy. Widziałam, że po jego przerażonej twarzy spływały krople potu. Odchylił twarz do tyłu, by nie patrzeć na moją zdeformowaną gębę.
CZYTASZ
Czarna Krew - Nowe Życie TOM II ✓
Kinh dịKsiążka opowiada o losach bohaterki, która jest już zmęczona codziennością i szarością swojego świata. Za pomocą kryształu teleportuje się na Ziemię. Zaczyna żyć od nowa. ~~~~~~~~ Budzi się w obcym łóżku, w obcym domu, w obcym świecie. Próbuje odnal...