I co, moja historia życiowa ulżyła ci w cierpieniu?! - krzyknął rzucając się na mnie z nożem w ręce.
- Przepraszam, zrobiłam to jakoś odruchowo - próbowałam się tłumaczyć. Niepewnie zaczęłam się cofać do tyłu.
Rowan zacisnął szczęki i z wściekłością w oczach oraz dzikim okrzykiem zamachnął się ręką, która natychmiast w locie w dół zatrzymałam.
- Opanuj się! - krzyknęłam rozpaczliwie.
-Przepraszam. Ja czasem mam taki atak wściekłości, który trudno mi niekiedy kontrolować - rzucił nóż w bok, tak mocno, że aż wbił się w ścianę. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
- Co? - spojrzał na mnie.
- Co ty bierzesz? Nie sądzę, by człowiek twojej postury mógł rzucić nożem w ścianę tak, żeby aż się wbił na dobre - podeszłam do ściany o wyjęłam ostrze.
- Jakiej "mojej" postury?! - oburzył się- Nie mam czasu z tobą gadać, idź już do domu.
- Przepraszam jeszcze raz - zamknęłam za sobą drzwi i poszłam ku wyjściu z budynku.
Śnieg, wiatr, zimno, ciemno, ślisko. Nie lubię zimy. Już prawie bym wywinęła orła z osiem razy jak nie więcej. Wiatr wiał mi prosto w twarz, gdy nagle razem z nim poczułam dziwny zapach. Ktoś szedł za mną. Nie chciałam się obrócić, iż wtedy szpieg mógłby się zorientować, że go wyczułam. Jeszcze przez minutę postanowiłam iść naprzód, ale myśl, że nie ma nikogo wokół ciebie na ulicy, a za tobą podąża nieznajomy mężczyzna może nawet z bronią? Nie chciałam już sobie wydłużać listy moich ofiar. Ułamek sekundy i obróciłam się, by zadać cios cieniowi, który odbijał się tuż za mną na chodniku. Zatrzymałam pięść tuż przy twarzy mężczyzny.
- Co ty do cholery jasnej wyczyniasz, Graper?!
- Mogę się zapytać o to samo! - krzyknęłam, ale w duchu nawet mi ulżyło.
- Musiałem iść za tobą, bo nie było cię ponad dwie godziny! - ryknął wściekle i tak głośno, że w kilku domach zapaliło się światło w oknach.
- Teraz już pan nie powie tej wymówki, że jest pan moim Alfą i musi mnie pilnować - udawałam jego ton i szło mimo całkiem nieźle.
- Nad przedrzeźnianiem mnie musisz jeszcze trochę popracować - założył ręce. Gdy miałam coś odpowiedzieć wypalił:
- Co robiłaś w tym psychiatryku? - prześledził mnie wzrokiem.
Coś we mnie jakby się ukruszyło.
- Muszę zachować spokój. Spokojnie Eris! - w myślach próbowałam wyregulować moje serce, choć wiem jak to absurdalnie brzmi.
- Byłam... U mojego korepetytora zapłacić dłużną kwotę za ostatnią lekcje - wydukałam powoli każde słowo.
- Słaba wymówka, Graper. On pracuje w psychiatryku? - po chwili dodał - Ty potrzebujesz korków?! Od kiedy?! Idę to sobie zapisać w kalendarzu, albowiem wreszcie nadszedł taki dzień gry Graper czegoś nie wie.
Byłam zadowolona, że nic po sobie nie dałam poznać.
- To ja już będę szła do domu - odparłam z nadzieja, że Finstock zatrzyma mnie i przypomni, że miałam do niego jeszcze wpaść. Nie chciałam siedzieć w domu sama. Było tam tak nieprzyjemnie.
- Tak, zdecydowanie za zimno na długie spacery - sarknął.
Z drugiej strony nie chciałam mu się bardzo narzucać.
- Dobranoc - oglądnęłam się jeszcze raz za siebie i zrezygnowana ruszyłam w mgłę, która unosiła się nad chodnikiem i ulicą.
- Nie tak prędko, Graper - chwycił mnie za ramię.
- Tak?! - obróciłam się na pięcie i dopatrzyłam na niego z iskierkami w oczach.
- Nie zapomnij, że we wtorek po świętach jest test z ekonomii.
Myślałam, że wybuchnę tam koło niego na chodniku. Prychnęłam i szybkim krokiem udałam się w stronę domu. Włożyłam klucz w dziurkę od drzwi i kopniakiem otworzyłam je przed sobą. Rzuciłam kurtkę na sofę, a buty w kąt. Miałam dość tych obcasów! Pobiegłam po dwa schodki na górę, weszłam do łazienki i przybrałam się w czarne, obcisłe rurki i szarą, luźną bluzkę z kapturem. Zeszłam na parter i stanęłam przed drzwiami do piwnicy. Powoli nacisnęłam klamkę. Drzwi okropnie zaskrzypiały i do mojego nosa doszedł zapach stęchlizny. Zeszłam w dół po schodach i zaświeciłam światło. Te przysłonięte białym prześcieradłem meble dawały upiorny cień na ścianie. Kompletnie nie miałam co robić w tym domu, więc postanowiłam, że zajmę się piwnicą. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to lalka. Podeszłam do niej i kucnęłam.
- Boisz się? - zapytałam.
Co ja wyprawiam?! Dlaczego gadam z lalką?!
Odpowiedzią była cisza. Wzięłam ją do ręki, lecz z pewnym dystansem od mojego ciała skierowałam się ku wyjściu. Będąc na górze poszłam do kuchni. W swoim świecie widziałam już kilka opętań różnych rzeczy i wiem, że sposób ze spaleniem tej rzeczy działa. Jedno co mi przyszło na myśl to kuchenka. Na dworze było za dużo śniegu, by rozpalić ognisko. Podpaliłam zapałkami gaz i nadstawiłam lalkę na ogień.- Pobawmy się! - zachichotała lalka dziecięcym głosem.
- Aaa! - zapiszczałam i rzuciłam ją wprost na palnik. Koło mnie na blacie leżał długi nóż, który już w ułamku sekundy był w mojej ręce. Zaczęłam z furia wbijać ostrze w ciało lalki, której sukienka już stanęła w płomieniach.
- Mam nadzieje, że nie przeszkadzam - odparł z tylu znajomy głos.
Natychmiast się obróciłam.
- Czy nie umie pan pukać?! - prychnęłam.
Finstock otworzył szeroko oczy i co chwile spoglądał to na nóż to na palącą się lalkę.
- Graper, jeśli jesteś głodna to mogłaś zadzwonić i wziąłbym coś z domu dla ciebie.- Niech pan mi pomoże się jej pozbyć - skręciłam gaz.
- Co ci ta biedna laleczka zrobiła? - spojrzał na pomarszczoną i prawie czarną twarz zabawki.
Szybko! - pobiegłam ubrać buty i kurtkę, po czym chwyciłam lalkę za nogę i wybiegłam z nią z domu. Za mną pobiegł profesor.
- Jeżeli przybierzesz teraz swoją formę to szybciej dostaniesz się do rzeki - dorównał mi tempa.
- Skąd pan wie, że tam biegnę?! - dym z naszych ust unosił się pod lampy.
- Typowe. Zmień się. Pomyśl jakie uczucia teraz tobą targają?! - krzyczał koło mnie - Przecież ta lalka cię za chwile zabije.
- Bardzo śmieszne - sarknęłam.
- Nie tak szybko! - zmutowany głos nadal dobiegał z wnętrza lalki.
- Wyrzuć to! - krzyknął Finstock.
Pod wpływem presji szybko zrobiłam to co nakazał. Zabawka kilka razy odbiła się od ziemi.
- Może po prostu jest zepsuta? - zaczął.
- Nie sądzę - odparłam.
Nagle ni stąd nie zowąd nadjechał tir i całkowicie zmiażdżył zabawkę.
- Wracajmy - powiedział Finstock poważnym tonem.
- Naprawdę pań wierzył, że przybiorę jakąś formę w tak błahej sprawie? - zaczęłam temat, gdy wracaliśmy do mojego domu.
- Nie wierzyłem, lecz zawsze można spróbować -odparł stanowczo.
- Nie pożegnasz się ze mną?! - nagle usłyszałam zza placów. Nie wiem jak to się stało, ale natychmiast się obróciłam i coś ze mnie wystrzeliło zielonym kwasem w pozostałości lalki, które czołgały się w naszym kierunku. Lalka natychmiast się roztopiła. Zdziwiona po tym zajściu popatrzyłam się na profesora, który stanął jak wryty i spoglądał na mnie tak jakby mu miały za chwile oczy wylecieć.
- Co ja zrobiłam?! - zdziwiłam się.
- Lepszym pytaniem byłoby, co ci wyrosło z tylu ze spodni.
CZYTASZ
Czarna Krew - Nowe Życie TOM II ✓
HorrorKsiążka opowiada o losach bohaterki, która jest już zmęczona codziennością i szarością swojego świata. Za pomocą kryształu teleportuje się na Ziemię. Zaczyna żyć od nowa. ~~~~~~~~ Budzi się w obcym łóżku, w obcym domu, w obcym świecie. Próbuje odnal...