~~ Rozdział 14 ~~

99 6 3
                                    

Po kilku badaniach nad ranem wypuścili mnie do domu. Wsiadłam do samochodu mamy i razem pojechaliśmy w milczeniu do domu.

- Dowiem się wreszcie co Ty robiłaś cały dzień i prawie całą noc w lesie? - powiedziała lekko zdenerwowana kobieta.

- Nic - nie zamierzałam powiedzieć jej nic na ten temat.

- Wcześniej taka nie byłaś! Wezwałam policję, by przeszukali cały las i okolice - zahamowała ostro na światłach.

- Ale teraz jestem inna! - zakrzyczałam z furią.

- Rozumiem, że dojrzewasz i przechodzisz trudny okres w swoim życiu... - zaczęła.

- Daruj sobie - parsknęłam.

Podjechałyśmy pod dom.

- Ja po prostu się o Ciebie martwię - posmutniała.

- To lepiej przestań - wyszłam i trzasnęłam drzwiami od samochodu.

Mama została w samochodzie nadal trzymając ręce na kierownicy.

Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka. Zdjęłam buty i pobiegłam na górę. Jakoś w tej chwili nie potrzebowałam matczynej miłości. Nie potrzebowałam zrozumienia i współczucia. Gardzę tym. Rzuciłam się na łóżko i spojrzałam na zegar, który wisiał nad drzwiami. Już minęły mi 2 pierwsze lekcje. Super. Przebrałam się w czarne rurki i szaro- białą koszulkę w kratkę. Rana nadal nie chciała się zagoić. To tak strasznie piekło i bolało. Zarzuciłam plecak na ramię, po czym zeszłam na dół. 

- A ty dokąd się wybierasz bez śniadania? - usłyszałam irytujący głos mamy.

- Do szkoły - ubrałam trampki, po czym wybiegłam z domu. No tak, a dokąd teraz? 

Zadzwoniłam do Ithana.

- Tak? - odezwał się szepczący głos.

- Ithan powiesz mi, którędy mam iść do szkoły? - zapytałam wychodząc z bramy.

- Chyba żartujesz? W takim stanie zostań w domu - podniósł trochę swój głos.

- Dobra to się kogoś spytam - już miałam się wyłączyć gdy nagle odezwał się jeszcze raz.

- Idę już pod twój dom zaczekaj na mnie - wyłączył się.

Po kilkunastu minutach zauważyłam dziwny pojazd na dwóch dużych kołach podjeżdżający pod mój dom.

- Wsiadaj - krzyknął Ithan podając mi kask.

- Wow! Co za maszyna - zdziwiłam się.

- Motcykl. Trzymaj się mnie żebyś nie spadła - krzyknął, iż sprzęt zagłuszał jego głos.

Wsiadłam na motocykl i mocno objęłam w pasie chłopaka. Moja pierwsza przejażdżka! Nigdy na takim czymś nie jeździłam. Ustrojstwo ruszyło z głośnym hukiem. Oparłam głowę o plecy chłopaka i patrzyłam jak obraz przewija mi się przed oczami. Wiatr porywał moje włosy do swojego tańca. Po chwili byliśmy już przed dużym budynkiem.

 Po chwili byliśmy już przed dużym budynkiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz