Obudził mnie potężny grzmot. Leniwie otworzyłam oczy i kilka razy zamrugałam nim wyostrzył mi się obraz. Zauważyłam Finstock'a, który smacznie spał w fotelu. Miałam lekkie zawroty głowy, więc gdy próbowałam się podnieść z sofy natychmiast opadłam na nią z powrotem. Usłyszałam, że Finstock zaczął coś bełkotać przez sen. Rozległ się następny grzmot, który obudził tym razem cały dom. Profesor stanął na równe nogi i obejrzał się na boki, po czym jego wzrok spoczął na mnie. Próbowałam wstać, ale nie mogłam. Moje nogi były jak z waty cukrowej.
- Usiądź, bo jeszcze sobie coś zrobisz - wyczułam w jego zachrypniętym głosie nutkę rozbawienia.
- Czuję się dobrze, panie profesorze - powiedziałam, gdy już stanęłam na nogach.
- Tak? - Uniósł brwi. - A zrób krok do przodu.
Próbowałam podnieść stopę, ale skończyło się to wylądowaniem na ziemi. Uderzyłam boleśnie kolanami o kamień, którym wyłożona była posadzka i mój nos boleśnie zetknął się z ziemią. Kiedy oparłam się na rękach, poczułam jak mi drżą.
- I co? Wciąż czujesz się dobrze, Graper? - Zabrzmiał nade mną ociekający jadem głos.
- Skoro wiedział pan, że tak to się skończy, to dlaczego mnie pan nie złapał?
Byłam zła, wyjątkowo zła, ale powstrzymywałam się od dodania kilku ciekawszych zdań, które cisnęły mi się na usta.
- Nic by to nie dało. Powinnaś wiedzieć, że w pewnych kwestiach mam rację. A teraz podnieś się i usiądź na sofie.
Pięć razy próbowałam wstać i nie mogłam - moje ręce drżały jak w febrze, a kolana były jak z waty. W końcu się poddałam i położyłam się na ziemi. Było mi nieco zimno, ale za to odczuwałam błogie rozluźnienie i głęboką satysfakcję. Coś zaszeleściło koło mojego prawego ucha, więc uchyliłam oczy i prawie wrzasnęłam ze strachu. Finstock pochylał się nade mną z wściekłością wymalowaną na twarzy.
- Czyżby coś poszło nie tak, Graper? Jesteś słabsza po tej pierwszej pełni, niż sądziłem. Wydawało mi się jednak, że kujony nigdy się nie poddają.
- Chryste! Nie jestem kujonem! Postanowiłam sobie odpocząć w ten sposób. Sufit jest całkiem przyjemny. Przerwał mi pan podziwianie.
- Na mój gust, to ucinałaś sobie drzemkę.
- Jak sądzę, ma pan ważniejsze rzeczy do robienia, niż nabijanie się ze mnie.
- Dziesięć punktów dla klasy, Graper. I jeśli się nie podniesiesz, pan Linker zarobi szlaban na siedzenie po lekcjach.
Zacisnęłam zęby i próbowałam się podnieść, ale wciąż byłam zbyt słaba.
- Zamiast stać i się uśmiechać - mruknęłam - mógłby mi pan pomóc.
- Trzeba było od tego zacząć, Graper - Złapał mnie za łokieć i podniósł do pionu, po czym podprowadził do sofy i dopilnował, żebym usiadła. - Jednak za pierwszą część zdania pan Linker zarobił właśnie szlaban na trzy godziny siedzenia po lekcjach w kozie.
- Nie może pan!
- Powtórz to jeszcze raz, a dowiesz się, ile jeszcze mogę zrobić - warknął. Po chwili podał mi kubek z parującą zawartością - Herbata Pieprzowa. Powinna zadziałać w kilka minut na wilkołaka. Nie mamy czasu na zbijanie bąków.
Połknęłam napój jednym haustem, co było błędem, bo zapiekło mnie w przełyku i zaczęłam kaszleć. Przeszło mi dopiero po jakimś czasie. Złapałam powietrze i poczekałam, aż poczuję powracające siły.
- Przecież jest dopiero... piąta rano! - podniosłam głos.
- Wiem, że u Ciebie, Graper słabo ze słuchem, ale żebyś wzrok też już straciła? - posłał mi jadowite spojrzenie - Widzisz gdzieś księżyc?
- No chyba pan nie sugeruje, że mam iść w takim stanie do domu?! Jeszcze podczas burzy?
- Owszem sugeruję, a więc... Wynocha! - wskazał mi palcem na drzwi.
Warknęłam pod nosem nie zbyt przyjemne przekleństwo i skierowałam się do holu. Finstock przeczesał sobie ręką włosy i wstał z fotela, idąc w moją stronę. Zaczęłam ubierać buty i bluzę.
- Kolejna pełnia będzie za dwa dni - oparł się o futrynę popijając jakąś herbatę.
- Pięknie! - zażenowałam się - Dziękuję profesorze za miłe towarzystwo - warknęłam.
- Dziesięć punktów klasowych, Graper! - o mało co nie zakrztusił się łykiem herbaty.
- A niech sobie będzie i sto! - wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
- Głupi bachor - usłyszałam Finstock'a za drzwiami, a po chwili jeszcze gorsze słowa.
Za jakie grzechy zostałam skazana na siedzenie z nim co kilka dni?! Na początku wydawał się być miły, a teraz poznałam jego prawdziwe oblicze. Zrzędliwy, arogancki dupek. Zaczęłam biegnąć w deszczu do domu. Wspięłam się na najbliższe drzewo koło domu, a następnie skoczyłam na dach zwinnie wślizgując się do mojego pokoju. Cała obciekałam wodą. Byłam przemoczona do suchej nitki. Zdjęłam mokre ubrania, po czym skierowałam się do łazienki, by przebrać się do szkoły. Po orzeźwiającym prysznicu włożyłam na siebie czarne rurki i tunikę. Spojrzałam na komórkę : 7:07. Spakowałam wszystkie potrzebne książki i zeszyty do plecaka, a następnie zeszłam po cichu na dół do kuchni. Położyłam plecak na jednym z krzeseł, a następnie podeszłam do lodówki. Wzięłam sobie ser żółty i zaczęłam robić kanapki, co chwile spoglądając na okno, po, którym z zewnątrz obciekało milion kropelek. Nagle poczułam ból na palcu wskazującym. Spojrzałam na niego i zauważyłam, że się przecięłam nożem przez nieuwagę. Nagle rana zaczęła zanikać. Uśmiechnęłam się i wzięłam duży gryz kanapki. Tak mięło mi 30 minut na zjedzeniu śniadania. Rano nigdy. Powtarzam, nigdy nie mam ochoty nic jeść, ale trzeba coś przekąsić, by nie zemdleć w szkole. Zauważyłam, że w domu jest niecodziennie cicho. Zawsze o tej porze mama już schodziła na śniadanie i szykowała się do pracy. Wzięłam klucze z blatu, zarzuciłam plecak na ramię i wyszłam z domu zamykając drzwi. Skierowałam się do bramy wejściowej i poszłam szybkim krokiem do szkoły. Na szczęście pogoda zaczęła mi sprzyjać, iż już nie padało. Nagle z piskiem opon przejechała koło mnie karetka, a za nią dwa wozy policyjne na sygnale.
CZYTASZ
Czarna Krew - Nowe Życie TOM II ✓
HorrorKsiążka opowiada o losach bohaterki, która jest już zmęczona codziennością i szarością swojego świata. Za pomocą kryształu teleportuje się na Ziemię. Zaczyna żyć od nowa. ~~~~~~~~ Budzi się w obcym łóżku, w obcym domu, w obcym świecie. Próbuje odnal...