~~ Rozdział 22 ~~

73 7 4
                                    

Otworzyłam oczy. Tak smacznie mi się spało jak nigdy. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że jestem w swoim pokoju, w swoim łóżku. Odruchowo spojrzałam w bok i tak jak podejrzewałam leżała tam kartka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam wiadomość pisaną małym i cienkim pismem.

Widzę cię dziś w szkole choćby na czwartej lekcji! Pozbieraj te swoje zwłoki i rusz się.

A co do tamtej nocy to nie myśl sobie zbyt wiele. Moim obowiązkiem jest dopilnowanie, by nikomu nie stała się krzywda, podczas gdy ty będziesz przeżywała załamanie nerwowe. Jesteś chodzącą bombą, którą stworzyłem. 

Profesor Finstock.

- Jak miło - pomyślałam zażenowana jego stwierdzeniem co do bomby. 

Jakoś po tej nocy było mi już lepiej, jeszcze się trzęsłam, ale teraz przynajmniej mogłam już powstrzymać wodospad łez. Ubrałam się w mgnieniu oka, wzięłam plecak, klucze i pobiegłam w kierunku szkoły. Spojrzałam na godzinę - była równo dwunasta. Dziś jest 1 grudzień, więc równo za 5 dni są moje urodzinki! Wbiegłam do budynku i wrzuciłam do swojej szafki bluzę, po czym skierowałam się do klasy. Otworzyłam drzwi z rozmachem i usłyszałam jęknięcie. Zdziwiona zajrzałam do środka i oblałam się rumieńcem - uderzyłam drzwiami profesora Finstock'a. Siedział właśnie na ziemi i pocierał czoło.

- Wejście smoka, Graper - warknął podnosząc się. W klasie rozległ się śmiech. Zauważyłam, że nieco się krzywi i zalało mnie poczucie winy - Zamierzasz stać w drzwiach przez resztę dnia? Bo jeśli tak, to wracaj do domu, a klasa wyciąga kartki i piszecie kartkówkę.

Zajęłam szybko miejsce i zauważyłam, że w klasie brakuje Scotta, Stiles'a i Ithan'a. Wyjęłam kartkę oraz długopis i słuchałam pytań profesora od razu je zapisując. Pogrążyłam się w myślach, gdzie może być Ithan. W głowie zaczęłam sobie obmyślać treść SMS'a do chłopaka. Nagle ktoś zastukał w moją ławkę wybudzając mnie z zamyśleń.

- Kartka, Graper - wyciągnął swoją bladą dłoń w moją stronę.

Spojrzałam na swoje zapiski, a raczej na pustą kartkę. Niechętnie oddałam ją do ręki nauczyciela. Profesor prześledził moją pracę, po czym ją zgiął i wyrzucił do kosza.

- Zostajesz dziś po lekcjach, Graper - warknął i zebrał pozostałe prace.

Westchnęłam, po czym skierowałam wzrok na profesora, który coś zapisywał przy tablicy. Nawet nie wiem ile się na niego patrzyłam i tak jakoś bez celu.

- Wiem, że od mojej osoby nie można oderwać oczu, Graper, ale na lekcji wypadałoby się raczej skupić na czymś innym - powiedział z jadem w głosie, gdy zauważył mój wzrok. Po klasie rozległy się śmiechy i zdziwienie.

- Przepraszam, profesorze - jęknęłam i położyłam się na swojej ławce dając mu do zrozumienia, że kompletnie go ignoruje.

W końcu zadzwonił dzwonek, na który tak bardzo czekałam. Ledwo co pozbierałam się z ławki, po czym zaczęłam pakować swoje rzeczy do plecaka. Zauważyłam, że jako ostatnia wychodziłam z klasy. Będąc przy drzwiach zatrzymał mnie głos.

- 6 grudnia jak Ci pewnie jest wiadome odbywa się bal dla wszystkich 3 klas jak i nauczycieli  mruknął nawet na mnie nie spoglądając.

- I co związku z tym?

- Masz przed tym wydarzeniem wypocząć psychicznie jak i fizycznie, gdyż właśnie w tą noc jest pełnia i nie chcę za tobą ganiać po całej szkole z powstrzymywaniem cię do zabicia przypadkowego przechodnia.

- Oczywiście. A mogę o coś spytać, profesorze?

- Już to zrobiłaś - popatrzył się na mnie.

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz