~~ Rozdział 45 ~~

83 8 14
                                    

- Czemu mam ci ufać?

- Bo tylko ja znam prawdę, a ta rtęć to tylko potwierdza - szybko schował fiolkę do kieszeni.

- Zamieniam się w słuch - gdy chciał otworzyć usta dodałam - I nie, nie zejdę z ciebie do czasu, gdy mi wszystkiego nie powiesz.

Mężczyzna westchnął.

- Ale zanim ci to powiem, muszę być na sto procent pewny, że to ty.

- Jak to ja?

- To zabrzmi głupio, ale musisz zdjąć sukienkę - zawstydził się.

- Facet! Ja tu nie przyszłam dawać prywatny striptiz, tylko dowiedzieć się cennych informacji! - oburzyłam się.

- Zauważyłaś, że coś dziwnego się z tobą dzieje?

- Tak, wcześniej plułam czarną mazią, ale to się skończyło, gdy przemieniłam się w Alfę.

- To jest normalny cykl ewolucji, ale mi chodzi o częste bóle głowy i mięśni.

- Owszem, czasami takie mam.

- Muszę coś sprawdzić na twoich plecach. Obróć się i weź włosy.

Nie wiedziałam czy mu zaufać.

- Jeżeli coś kręcisz to marny twój żywot - skrzywiłam się i szybko się obróciłam.

Poczułam jak ktoś rozsuwa mi sukienkę. Postanowiłam, że jeszcze chwilę poczekam i zobaczę co on kombinuje.

- Dobra, teraz powiedz mi jaka jest twoja mocna strona.

- To znaczy?

- Hm... Jak kontrolowałaś przemianę?

- Przez gniew.

- Czyli gniew, hm...

- No mów co mam robić!

- Siedź i się kurna nie ruszaj!

- Za chwilę ci coś zrobię - odparłam zażenowana.

- Dobrze... wściekaj się!

- Co?!

- Musisz się wściec i dopiero wtedy określę czy jesteś tym kim jesteś.

- Noto zacznij mnie prowokować.

- Nie będę ryzykować życiem!

- Nie zabiję cię - zaśmiałam się.

- Nikt tego nie wie - usłyszałam z tyłu poważny głos.

- Powiedz coś, zdenerwuj mnie, przecież masz do tego dar!

- Twoja matka się puszczała i była zwykła pizdą. Nigdy cię nie kochała i udawała, że jesteś dla niej najważniejsza. Nawet jej nie uratowałaś bo i tak byś nie potrafiła. Jesteś do niczego. Pomyśl. Teraz, by była tutaj przy tobie. Przez ciebie nie żyje...

- DOŚĆ! - ryknęłam przez łzy.

- Wiedziałem, że się nie myliłem! Jesteś nią! - krzyknął uradowany.

- Kogo to obchodzi!? Mogłam ją uratować! Mogłam wyczuć, że ktoś ją próbował zabić i to nie był zwykły wypadek! - krzyknęłam, a łzy zaczęły mi kapać na sukienkę.

- Przecież nie mówiłem tego serio, przestań. To dziwne, ten znak pojawił ci się chociaż nie jesteś wściekła.

- Jestem. Jestem wściekła na siebie - poczułam jak zasuwa mi sukienkę.

- Dobra, zejdź ze mnie i płacz sobie gdzie indziej - warknął.

Coraz bardziej zaczęłam się trząść.

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz