~~ Rozdział 23 ~~

106 7 21
                                    

Pobiegłam w kierunku głównych drzwi, gdy nagle ktoś na mnie wpadł z ogromną siłą. 

- Eris? - krzyknął cały zdyszany Ithan.

- Dlaczego nie było was w szkole? - zapytałam wychodząc z nim ze szkoły - Dlaczego wtedy uciekłeś?!

- Właśnie na te dwa pytania mam łączącą odpowiedź - posmutniał - Wczoraj odkryliśmy poćwiartowane ciało Stiles'a zakopane w lesie. Scott pojechał do niego bo mieli napisać jakiś referat, ale nie zastał go w domu, więc zaczął go szukać. Nos doprowadził go do lasu za szkołą. Wyczul krew, zaczął kopać. Nagle po całym miasteczku rozległ się dziki i głośny ryk Scott'a. To był jego najlepszy przyjaciel, znali się od przedszkola i zawsze trzymali się razem. Na ciele Stiles'a znaleziono liczne poparzenia - spuścił głowę.

- Boże... Wszystkim teraz coś się dzieje - również spuściłam głowę.

Ithan wysłał mi pytające i zaniepokojone spojrzenie.

- Wczoraj moja mam miała wypadek samochodowy - popatrzyłam się w bok na przejeżdżający pojazd.

- I jak się czuje?!

- Nie żyje - nastała niezręczna chwila milczenia.

- Przykro mi - położył rękę na moim ramieniu - Dlaczego nic nie pisałaś? Przyjechałbym i spędził z tobą trochę czasu, bo wiem, że przeżycie takiego czegoś nie jest łatwe.

- Poszłam do Finstock'a - ugryzłam się w język, zanim do mnie dotarło co powiedziałam.

- Czekaj... Co?! - krzyknął ze zdziwienia.

- On jest... - nie byłam pewna czy dokańczać zdanie - Moim Alfą.

Chłopaka zamurowało, po czym zaczął się histerycznie śmiać.

- Żartujesz. Prawda?! - uśmiech zszedł mu z twarzy gdy zobaczył moją poważną minę.

- Przecież, bym wyczuł obecność innego wilkołaka w szkole! Jak?! - kopnął kamień, który odleciał gdzieś na trawę.

- Jeszcze go o to nie spytałam. Nie chcę mieć z nim już nic wspólnego oprócz tego, że jestem jego Betą - skrzywiłam się na myśl o tej osobie.

- Nic już na to nie poradzisz, chyba, że Cię wykluczy ze stada. Ile jest osób w jego watasze? - spojrzał mi w oczy.

- Tylko ja - zignorowałam jego minę, która wskazywała, że za chwilę wybuchnie śmiechem.

- To nie jest stado. Przecież on nawet nie umie walczyć! Jest tylko trenerem i nauczycielem ekonomii, który i tak nie umie uczyć. Flegmatyk i bardzo wredny człowiek - podsumował.

- Nie znasz go - nie wierzyłam, że to powiedziałam.

- Jesteś tu od zaledwie kilku dni! - krzyknął, że aż jakiś przechodzeń się na nas popatrzył.

- Nie rób cyrku na ulicy - uciszyłam chłopaka - Już go trochę poznałam od strony sarkazmu i wrednych komentarzy.

- To nie jest dobry człowiek. Albo jest genialnym aktorem, albo to jakiś nieudacznik życiowy - stwierdził chłopak.

- Na początku też tak myślała, ale gdy zaczął mnie pocieszać i tłumaczyć, że kiedyś o tej śmierci zapomnę i to wydarzenie doda mi tylko sił zrozumiałam, że nie jest taki zły jaki się wydaje.

- On ci coś tłumaczył?! I pocieszał?! Czy my mówimy o tej samej osobie? - warknął - Może mi jeszcze powiesz, że Ci się podoba to stare próchno!?

- No chyba Cię pogięło! Ja i on?! Pff - zaśmiałam się, a następnie na myśl o nim zemdliło mnie w żołądku.

- Pogrzeb Stiles'a odbędzie się za 2 dni. Podejdź pod mój dom to pojedziemy razem - uśmiechnął się chłopak.

- Nadal nie mogę się pogodzić z tym, że widziałam go nie tak dawno, a teraz już go nie ma. To musi być straszne dal Scott'a. Pozdrów go ode mnie i przekaż kondolencje - weszłam do bramy i pomachałam chłopakowi, który znikł za murem.

Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.

- Musimy porozmawiać - czerwone oczy błysnęły w ciemności.

Przewróciłam się do tyłu i krzyknęłam ze strachu.

- Czy panu rozum odjęło?! Chce pan znowu być sam w stadzie?! Ja tu szybciej na zawał zejdę niż pańska babcia! - krzyknęłam, wstając i wytrzepując z kurzu swoje spodnie.

- Ciało twojej matki znikło z prosektorium - zaświecił światło w holu.

- Co?! - opadła mi szczena.

- Graperrrrr! - syknął.

- To było stwierdzenie mojego zdziwienia, a nie prośba, by pan powtórzył! - zdjęłam bluzę oraz buty. 

Westchnął, po czym się skrzywił.

- Co ja mam na to poradzić, że zniknęło? Od tego jest policja, na którą właśnie za chwilę zadzwonię - wyjęłam komórkę z kieszeni, która natychmiast została mi wytrącona z ręki.

- Oszalałaś dziewczyno?! Jeszcze tylko ich nam tutaj brakuje! - krzyknął z wściekłością.

- Po pierwsze to moja sprawa do kogo dzwonię, po drugie jak mi pan wszedł do domu?! - zaczęłam iść w kierunku salonu.

- Jesteś teraz pod moją opieką i nie pozwalam Ci teraz do NIKOGO dzwonić! Rozumiemy się?! - ryknął tak, że zatkałam sobie uszy - A do domu wszedłem tak jak ty do mojej sypialni.

Skinęłam głową.

- Nie przyszedłem do Ciebie na pogaduchy, tylko na poważną rozmowę - usiadł na sofie, a ja koło niego - Już zdarzyło się to kilka lat temu w miasteczku Silmon. Ciała ludzi zaczęły ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Wszystkie tropy prowadziły donikąd. Czasami trafiano na narządy wewnętrzne człowieka porozrzucane koło drogi, czasem na polanach. W końcu ciała przestały ginąć, a zaczęli znikać ludzie. Wszystkich to zaniepokoiło. Najwięcej zaginęło istot o nadprzyrodzonych mocach - popatrzył się na mnie - W końcu ludzie zastawili pułapkę na stwora. Gdy ten wpadł w ich sidła podpalili go. Jak potem przeczytałem nikt żywy nie wrócił z tej wyprawy, a potwór znikł.

- Takich jak my? - dokończyłam.

- Cóż za spostrzegawczość, Graper - posłał mi zirytowany wyraz twarzy.

- Sugeruje pan, że historia się powtórzy? Przecież tylko zaginęło ciało mojej mamy.

- Nie tylko. Przeczytałem w internecie, że na terenie naszego kraju odnotowano już kilkanaście takich zaginięć - posłał mi zaniepokojone spojrzenie.

- Przesadza pan - warknęłam.

- Graper! Nie rób ze mnie durnia! Wiem co mówię bo widziałem zwłoki Stiles'a i coś co je wciągało w krzaki.

- I nie pobiegł pan za nim?! - krzyknęłam oburzona.

- Nie zamierzam narażać życia dla jakichś zwłok - mruknął.

- Jakichś zwłok?! Czy pan siebie słyszy!? To był pana uczeń! Tchórz! - krzyknęłam.

- Wypraszam sobie, Graper! - krzyknął -  Właśnie dlatego postanowiłem do Ciebie przyjechać i rozpatrzeć tę sprawę.

- Sugeruje pan, że po naszym mieście grasuje jakiś potwór kradnący zwłoki? - zdziwiłam się.

- Ja tego nie sugeruje, Graper. Ja to wiem.

 Ja to wiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz