~~ Rozdział 19 ~~

83 7 11
                                    

Biegliśmy tak przez ciemny las. Słychać było tylko szeleszczące liście pod naszymi nogami. Wreszcie moim oczom ukazało się ogromne drzewo. Ithan zaczął coś wykopywać z ziemi. Oparłam się o pień i patrzyłam na metalowy gruby łańcuch, którym oplatał mnie razem z drzewem chłopak. Gdy dotknął mojego ciała natychmiast zadrżałam. 

- Mocniej! - krzyknęłam do chłopaka, czując, że to nastąpi już za chwilkę.

Chłopak z tyłu drzewa założył kłódkę i odszedł kilka kroków ode mnie. Byłam cała unieruchomiona. Łańcuchy wrzynały mi się w ciało tworząc okropne, głębokie rany. Krzyknęłam z bólu.

- Idź stąd! - krzyknęłam, a może ryknęłam?

- Nie zostawię Cię! - krzyknął cały spocony z nerwów.

- Wynoś się! - zaczęłam się coraz bardziej wiercić - Proszę - szepnęłam.

Chłopak ukrył się za drzewem kilkanaście metrów ode mnie.

Nagle moja twarz się zniekształciła, uszy się wydłużyły jak i paznokcie oraz zęby, a oczy nabrały żółtego koloru. Zaryczałam na cały las, dzięki czemu nad moją głową z koron wyleciały jakieś ptaki. Nie mogłam się kontrolować. Zaczęłam się wyrywać z łańcucha. Byłam jak dzikie, oszalałe zwierzę. Gdy poczułam nieprzenikniony ból w okolicach nadgarstka zaryczałam tak głośno, że sam Ithan zatkał sobie uszy. Nagle poczułam, że nie jestem sama. Wyczuwałam w powietrzu jeszcze jednego wilkołaka. Nagle łańcuch puścił i wywróciłam się na ziemie. Zauważyłam jak przede mną z mroku wyłania się sylwetka. Zaryczałam jak oszalała i pognałam na czworakach w jej kierunku. Podniosłam rękę do ataku, gdy nagle coś mnie zatrzymało. Ślina obciekała z moich kłów.

Nagle to coś przede mną wydało nieprzenikniony, głośny ryk jakiego nigdy słyszałam w całym swoim życiu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nagle to coś przede mną wydało nieprzenikniony, głośny ryk jakiego nigdy słyszałam w całym swoim życiu. Spuściłam uszy i wycofałam się do drzewa, wiedząc, że to coś ma więcej siły ode mnie. Zauważyłam czerwone oczy, które świeciły się w ciemności. Stanęłam na przeciwko Alfy. Mojego Alfy. Dyszałam, a biała para z moich ust unosiła się w powietrzu. Przykucnęłam na czterech łapach, oddając mu posłuszeństwo. Nie wiem dlaczego tak zrobiłam. To był jakiś instynkt. Mężczyzna podszedł do mnie jako człowiek. Jedyne co go wyróżniało to czerwone, świecące oczy. W blasku księżyca dostrzegłam jego tożsamość. Przez dłuższą chwilę zaczęłam się jąkać.

- Opanuj się Graper! - ryknął Finstock, który stał przede mną w jakichś czarnych szatach.

Kopara opadła mi do ziemi. Upadłam na kolana, a moje ciało wróciło do poprzedniej formy.

- Tylko nie On - jęknęłam do siebie, a potem wyrwało mi się wyjątkowo paskudne przekleństwo.

- Po pierwsze zważaj na swój język, Graper, bo będę takie zachowanie odnotowywał i z nadejściem kolejnego semestru odejmę wszystkie zebrane punkty przez twoją klasę. Po drugie zamknij usta, bo wyglądasz teraz jak skończona idiotka. Wiem, że nie możesz się oprzeć patrzenia na moją osobę, ale czasami byś się trochę pohamowała.

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz