~~ Rozdział 13 ~~

81 7 0
                                    

Do obrony miałam tylko mały nożyk. Zwierze rzuciło się do ataku. Wyskoczyłam zza barykady i pognałam do okna, które było na przeciwko. Stwór pobiegł za mną, po czym uniósł swą owłosioną łapę i przejechał pazurami po moim brzuchu. Syknęłam z bólu, ale jakoś udało mi się wydostać na dwór. Rzuciłam się do ucieczki, iż widziałam, że nie mam z tym czymś żadnych szans. W dawnym życiu bym pewnie go w sekundę pociachała mieczem, albo swoją magią, a teraz co? No nic nie mam. Odchodząc liczyłam się z tym, że nie będę mieć już swojej mocy, ale nie sądziłam, że będzie mi tak ciężko. Strach podobno podnosi adrenalinę. W moim ciele było jej już poza normą. Trzymając się za brzuch biegłam przez ciemny las. Obficie krwawiłam zostawiając za sobą krew na liściach. Zza pleców usłyszałam wycie. Obijałam się co chwile o jakieś drzewo, moje ciało powoli słabło. Nie tak wyobrażałam sobie moją śmierć! 

- Eris?! Co ty tu robisz? - zapytał Ithan, który cały zdyszany podbiegł do mnie. Spojrzał na moją ranę - Co Ci się stało? Chodź odprowadzę Cię do domu.

Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam. Byłam tak słaba, że o mało się nie przewróciłam na chłopaka. Ithan wziął mnie por ramię i zaczęliśmy iść.

- Co Ci strzeliło do głowy iść w nocy tu samej?! - zdenerwował się.

- Biegałam... Trener... Zemdlałam... Stary dom... Zwierzę... - powiedziałam cicho, po czym syknęłam z bólu. To tak cholernie bolało! Z każdym krokiem coraz bardziej moje mięśnie zastygały.

- Skąd ty się tu... - nie dokończyłam zdania, bo odleciałam.

Z zamazanego obrazu usłyszałam tylko Ithana, który próbował mnie obudzić, po czym dźwięk karetki.

Otworzyłam oczy. Leżałam na jakimś w łóżku w niedużym pomieszczeniu. Do ręki miałam podpięty jakiś sznurek? Kabelek? Przez, który płynęła woda do mojej ręki. Wokoło było ciemno, tylko jasna smuga światła księżyca wpadała przez okno. Obróciłam głowę i spojrzałam, że koło mnie na krześle siedzi jakiś człowiek.

- Halo? Gdzie ja jestem?! - zapytałam zdenerwowana.

Mężczyzna podniósł głowę i zbliżył się do mnie.

- Nie ważne gdzie jesteś i tak Cię znajdę i zabiję - wysyczał mi do ucha.

Zaczęłam krzyczeć i odpinać ze swojej ręki wszystkie kabelki. Do pokoju wparowała moja mama i Ithan.

- Córciu! Już, już spokojnie - przytrzymała mnie na łóżku, po czym przytuliła mnie z całej siły.

Jęknęłam z bólu.

- Przepraszam, zapomniałam, że masz założony opatrunek. Jak się czujesz? - zapytała z troską w głosie.

- Dziwnie. Raz mi zimno, a raz mi gorąco - stwierdziłam kładąc się na poduszkę.

- Może masz gorączkę. Lepiej zawołam doktora - mama pośpiesznie wyszła z sali.

Ithan usiadł koło mnie na łóżku i popatrzył się na moją ranę.

- Jak to się stało? - wskazał palcem na bandaż.

- Zaatakowało mnie coś - powiedziałam patrząc w sufit.

- Jak ty w ogóle się tam znalazłaś? - popatrzył na okno.

- Sama nie wiem. Coś za dużo razy traciłam przytomność i budziłam się w coraz to innym miejscu - delikatnie odkleiłam opatrunek i naszym oczom ukazały się cztery długie szramy.

- A wiesz co Cię zaatakowało? Może jakiś dzik? Kojot? - drążył.

- Nie wiem. To wyglądało raczej jak wielki wilk. Jestem zmęczona - stwierdziłam.

- Rozumiem, to ja już pójdę - wstał i skierował się do drzwi.

- A Ty skąd się wziąłeś o tej godzinie w lesie? - zatrzymałam go.

Zastanowił się nad odpowiedzią.

- Nie mogłem zasnąć, więc wybrałem na krótki spacer - nacisnął klamkę i wyszedł.

Ithan bardzo podejrzanie się zachowywał, trzeba się mu bardziej przyjrzeć.


Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz