- Ja... - biłam się z myślami, czy wyznać mu prawdę - Jestem w ciąży.
Finstocka totalnie zamurowało. Widać było, że kilka sekund myślał nad odpowiedzią. Jakby się domyślał, że zmyślam, ale też nie wykluczał prawdy.
- Dobry żart, a tak na prawdę, o czym chciałaś porozmawiać? - sarknął po chwili.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć i od czego zacząć... - zestresowałam się. Nie chciałam, żeby uznał mnie za jakąś wariatkę. Ithan przyjął to najpierw z niedowierzaniem, ale potem jakoś się przełamał.
- Ja... Nie pochodzę z Ziemi - palnęłam po pewnej chwili.
- Co ty brałaś, Graper? - przyjrzał mi się z uwagą.
- NIC! Wysłuchaj mnie! - zdenerwowałam się.
- Słucham, mów - usiadł wygodnie na łóżku.
- No widzisz... Ja nie... JA NIE JESTEM ERIS! - wykrzyczałam ostatnie zdanie.
- Co ty opowiadasz? Dobrze się czujesz? - przyłożył mi rękę do czoła.
- Weź tą łape! - wybuchnęłam po chwili, odpychając jego rękę - Pomożesz mi czy nie?!
- Tak, już dzwonię do psychiatry- sarknął.
- Muszę zebrać drużynę - wstałam i chodziłam w koło - Mamy jakieś bronie na stanie?
- Tak kilka karabinów i snajperek - odrzekł po chwili.
- Przyda się każda broń!
- A czy nie najlepszą bronią jesteśmy my? - wilkołaki?
- W sumie... Ale i tak strzelby się przydadzą - wstałam i zaczęłam się ubierać.
- Możesz mi powiedzieć po co ci to wszystko? - również zaczął ubierać spodnie, a następnie koszulkę.
- Szykuje się wojna... - posmutniałam.
- Jaka? Z kim? - mruknął - Powiedz w końcu o co chodzi!
- Słuchaj... Pochodzę z wymiaru Ciemności, od małego byłam szkolona na perfekcyjnego zabójcę. Rządzi tam Książę Ciemności, w którym od pewnego czasu się kochałam. W końcu dostałam misję od niego i wtedy się zbliżyliśmy do siebie...
- Chyba z nim...?! - przerwał mi - I w ogóle czego ja słucham? Dlaczego mam ci w to uwierzyć?
- Nie oczywiście, że nie! To były tylko niewinne pocałunki! - wróciłam do wątku - Jest on dowódcą największej, trupiastej armii w całym wymiarze. Włada czarną magią i jest nienormalny! Chciał mi rozkazywać i ustawić moje życie tak jak on widział, ale się nie dałam i uciekłam na Ziemie, gdzie on nie może postawić nogi... Na razie. Cała planeta jest w niebezpieczeństwie! Szuka mnie i chce się zemścić. Najgorsze jest to, że atakuje też inne wymiary bez żadnych konsekwencji. Ma tak duża armię, że nawet wszystkie wymiary z sobą połączone nie dadzą mu rady.
- I ty myślisz, że ja i kilka innych wilkołaków damy mu radę? - zaśmiał się jakby niewzruszony tą sprawą.
- Oczywiście, że nie. W innym wymiarze, gdzie teraz atakuje mam znajomych. Oni nam pomogą!
- Czy może bazyliszki? - spytał drwiącym głosem.
- Nic nie rozumiesz! - krzyknęłam z furią - Mamy coraz mniej czasu!
- Nie rób ze mnie debila! Zachowuj się normalnie, nie jestem w nastroju na żarty - wstał i wyszedł z pokoju.
- Czyli mi nie pomożesz?! - zakrzyczałam i pobiegłam za nim na dół do kuchni.
- Rozumiem, że przeszłaś przez śmierć matki, ale to nie powód, żeby wymyślać takie niestworzone historie - burknął.
- To nie była moja matka! - ryknęłam na cały dom, tak, że, aż coś zakóło mnie w środku.
- Chyba nie mamy o czym rozmawiać, dopóki nie będziesz się zachowywać normalnie.
Myślałam, że zachwile zacznę tam krzyczeć z bezradności. Nie wiedziałam co zrobić. Ithan!
- Może Ithan mi pomoże, bo na mojego nauczyciela nie mam co liczyć - powiedziałam to tak szorstko, że gdy trzasnęłam drzwiami usłyaszałam nawoływania i ciche przekleństwa.
Szybkim krokiem skierowałam się do domu Ithana. Po chwili lekko zastukałam w drzwi i otworzył mi rozczochrany chłopak.
- Obudziłam cię... - miałam w oczach łzy.
- Nie coś ty! Co się stało? Czemu płaczesz? - weszłam do środka.
- Kenay ma kłopoty... - usiadłam na krześle, bodajże w kuchni.
- Co? Myślałem, że już się nie interesujesz tamtym życiem - podał mi szkalnkę z herbatą.
- No właśnie Eredin może w każdej chwili wejść tutaj. Na Ziemie - upiłam łyk- Powiedziałam wszystko Finstockowi, ale mi nie uwierzył. Dobrze, że mam takiego przyjaciela jak ty - przytuliłam się do chłopaka.
- To co teraz robimy? - uśmiechnął się, gdyż wyraźnie spodobał mu się ten przytulas.
- Nie mam pojęcia jak wrócić w czasy wikingów. Kenay mi nic nie powiedział.
- Kenay? - zdziwił się.
- Dziś mi się przyśnił. To co się tam dzieje, jest gorsze od... Nie da się tego do niczego porównać! On opanował i spustoszył prawie wszystkie wymiary! - wymachiwałam rękami.
- Spokojnie, wymyślimy coś.
- Muszę zebrać jak najwięcej wilkołaków! - wtem zadzwonił telefon Ithan'a.
- Minutka - odebrał połączenie i co chwile przytakiwał, a na końcu milczał i ślepo wpatrywał się w ziemie.
- Co się dzieje?! - szepnęłam.
Chłopak wyłączył telefon i schował go do kieszeni.
- Zapomniałem ci powiedzieć. Lydia jest Banshee. Dziś w nocy miała atak paniki, przed chwilą Scott mi to oznajmił. Ale to jeszcze nic zaczęła mówić, że dużo ludzi zginie, że wszyscy niebawem zginą...
CZYTASZ
Czarna Krew - Nowe Życie TOM II ✓
TerrorKsiążka opowiada o losach bohaterki, która jest już zmęczona codziennością i szarością swojego świata. Za pomocą kryształu teleportuje się na Ziemię. Zaczyna żyć od nowa. ~~~~~~~~ Budzi się w obcym łóżku, w obcym domu, w obcym świecie. Próbuje odnal...