Szliśmy w całkowitym skupieniu. Nikt z nas nie potrafił wydusić z siebie żadnego słowa. W końcu tą ciszę przerwały krzyki i odgłosy łamiących się jak zapałki drzew. Podbiegliśmy bliżej.
- Eris! Dobrze, że jesteś! - nagle ktoś wepchnął mnie w krzaki.
- Gdzie twoja wioska? - spytałam Kenaya.
- Raczej to co z niej zostało, chciałaś powiedzieć? - zmarszczył brwi - Wszyscy są schowani w Wielkiej Sali w podziemnym bunkrze.
- Nie wytrzymacie tam długo, to kwestia sekund kiedy Tropiciele was znajdą - odparłam krótko.
Musiałam przyznać, że chłopak, a raczej już mężczyzna zmienił się nie do poznania.
- Wiem, a poza tym zapasy się już kończą. Musimy zebrać jakaś drużynę - popatrzył się na Ithana i Rowana - Chyba sobie żartujesz.
- Nie. Ithan jest wilkołakiem, a Rowan. .. - zamyśliłam się - Naukowcem?
- Technologiem od...
- Interesujące - przerwał mu Ithan, na co ten posłał mu mordercze spojrzenie.
- Nie darzę cię szczególną sympatią, ale w tej sytuacji nie mam wyjścia. Musimy pokonać to ścierwo, które niszczy nam świat - podrapał się swoim toporem po brodzie.
- Prowadź - odrzekłam po chwili.
Ruszyliśmy na północ. Naszym oczom ukazała się spalona wioska. Dosłownie spalona. Kamień na kamieniu. Jeszcze w niektórych miejscach leżały ciała dzieci i matek.
- Mój lud... - pochylił głowę - Nie mogę na to patrzeć.
- Kiedy was zaatakował? - odezwał się w końcu Ithan.
- Niecałe kilka księżyców temu - otworzył wielkie żelazne drzwi do Wielkiej Sali.
- Ariana?! - rzuciłam się jej w ramiona. Co jak co, ale po tym wszystkim i tak się ze sobą przyjazniłyśmy.
- Nic się nie zmieniłaś - uśmiechnęła się.
- A ty bardzo! Wydoroślałaś - przyglądnęłam się jej - A to kto?
Zza jej sukienki wyszedł malutki chłopczyk o niebieskich jak morze oczach.
- Macie dziecko? - kucnęłam i zawołałam chłopczyka do siebie, na co powoli podszedł.
- Raymund, przywitaj się z ciocią Eris - pogłaskała go po głowie.
- Witaj - wysiliłam się na lekki uśmiech.
- Jest nieśmiały - wzięła go na ręce - Dlaczego jesteś smutna?
- Wydaje ci się - spuściłam wzrok.
- Przecież znam to spojrzenie, coś się trapi - chwyciła mnie za ramie.
- Tak jeżeli do mojego utrapienia można zaliczyć śmierć bliskiej mi osoby, która mnie jedyna rozumiała i to z winny obecnej tu osoby - zgromiłam wzrokiem Rowana, który cofnął się o kilka kroków w tył i udawał, że ogląda rzeźbienia na ścianie - To tak.
- Przykro mi - Ariana przytuliła mnie z czułością.
- Nie czas na smutki i rozterki - prychnął Kenay.
- Oj zamknij się - żona rzuciła mu mordercze spojrzenie - Widzisz, że ona cierpi?!
Kenay przywrócił oczami.
Minęło kilka godzin zanim skończyliśmy omawiać konkretny plan i strategię. Szanse były nikłe, ale jednak gdzieś w sobie miałam przekonanie, że jesteśmy silniejsi. Zjedliśmy obfity posiłek, po czym odezwał się Kenay:- Mam dla ciebie niespodziankę, Eris.
W tej chwili drzwi do Wielkiej Sali się otworzyły i wkroczył przez nie Dagur. Momentalnie spuściłam wzrok. Po tym co mu zrobiłam nie chciałam go widzieć, ani z nim rozmawiać.
- Jak tam wieści? - spytał Kenay.
Dagur był ubrany w jakiś dziwny, żelazny napierśnik z czaszką. Czarne spodnie z żelaznymi ochroniaczami na kolana i buty. Potężne skórzane buty.
- Znasz tego typa? - szepnął Ithan.
- Opowiadałam ci o nim - westchnęłam i obróciłam się plecami do Dagura.
- Widzę, że masz tutaj zgromadzony niezły syf - warknął tak jak on to zwykle potrafił. Z pogardą i złośliwością.
- Oni nam pomogą. Jakby ktoś jeszcze nie wiedział - spojrzał na mnie - To Dagur i jest naszym szpiegiem w szeregach Księcia.
Czułam jego wzrok na moich plecach, ale mimo to wytrwałam i siedziałam niewzruszona.
- Wtajemniczy mnie ktoś? - Rowan usiadł na przeciwko mnie.
- Siedź cicho! - schowałam twarz w dłoniach widząc, że obiekt powoli się zbliża.
- Nie przywitasz się? - usyszałam głos za plecami.
Wryłam się dosłownie w drewniane krzesło.
- Nie ma ochoty, jest zmęczona - odparł Ithan widząc moje zakłopotanie.
- Nie mowie do ciebie, paszczurze! - rzucił gniewnie z podniesionym tonem.
- Coś ty powiedział?! - Ithan wstał z krzesła i zaświecił żółtymi oczami.
- Dość! - wstałam i walnęłam z całej sily pięścią w stół tak, że jakieś małe kamyczki z sufitu zleciały nam na głowy.
- Eris, spokojnie - odrzekła Ariana, a Raymund schował się za plecami mamy.
- Czego chcesz? - powoli odwróciłam się do dawno zapomnianej mi twarzy. Na twarzy i szyi miał liczne blizny. Niektóre bardziej wklęsłe, a niektóre bardziej wypukłe. Wyglądał jakby przez kilka lat był na wojnie. Te jego zielone oczy i przenikliwe, pełne złości spojrzenie.
- Już mnie nie pamiętasz? - uśmiechnął się do mnie, przez co zauważyłam, że ma dwa złote zęby - Może ją od razu dostarczymy do Księcia i zażegnamy tą wojnę?
- Ciebie zachwile sama dostarczę. Ale na dno piekła - zabłysnęłam swoimi czerwonymi tęczówkami.
- To my już pójdziemy - Ariana wzięła Raymunda na ręce i wyszła do innego pomieszczenia.
- Ooo stałaś się potulnym wilczkiem? - zaśmiał się.
- Dagur - Kenay podszedł do niego trącając go w ramię - Czekam na informacje. Nie zaczynaj od nowa konfliktu.
- Najpierw sobie przypomnij kto go zaczął - syknął przez zęby i splunął na ziemie.
CZYTASZ
Czarna Krew - Nowe Życie TOM II ✓
TerrorKsiążka opowiada o losach bohaterki, która jest już zmęczona codziennością i szarością swojego świata. Za pomocą kryształu teleportuje się na Ziemię. Zaczyna żyć od nowa. ~~~~~~~~ Budzi się w obcym łóżku, w obcym domu, w obcym świecie. Próbuje odnal...