~~ Rozdział 29 ~~

85 7 28
                                    

Usiedliśmy na ławce, a profesor wyciągnął jakiś notatnik i długopis. Ja w tym czasie napisałam Sms do Ithan'a, by na mnie nie czekał przed szkołą.

- Potem będziesz wysyłać sms do swojego chłopaka. Teraz sprawą nadrzędną jest to - zanim cokolwiek zdążyłam mu odpowiedzieć podał mi kartkę i długopis.

- Po co mi to?

- Nabazgraj mi tu swój lęk, Graper.

- Ja nie bazgram! Ja pięknie maluje - oburzyłam się i zaczęłam rysować, po czym podałam kartkę profesorowi.

- Co to ma być za człowieczek, Graper? - przyjrzał mu się - Czy to ja?!

- Niech pan nie będzie śmieszny, ten człowieczek jak pan go nazwał jest o wiele od pana gorszy. Chociaż w pewnych kwestiach nikt pana nie przebije, więc może być pan z siebie dumny. Taką wredotę i sarkazm ćwiczy się pewnie latami - stwierdziłam.

- Gadaj mi tu kto to jest i nie przeginaj pałki, Graper! - ryknął.

- To taki facet... potwór... o nadprzyrodzonych mocach - zaczęłam się jąkać.

- Istnieje na prawdę, Graper? - mruknął wpatrując się w człowieczka ubranego na czarno. - Odpowiadaj!

- Nie - powiedziałam.

- Masz szczęście, iż gdyby był prawdziwy to już, by było po tobie, Graper - syknął.

Zaczęłam się coraz bardziej bać, bo wiedziałam, że kiedyś będę mu musiała powiedzieć prawdę o tym okropnym człowie... potworze.

- Masz owsiki, Graper? Wiercisz się jak kura na grzędzie - warknął.

- Denerwuję się - szepnęłam wyrywając mu kartkę razem z długopisem, po czym zaczęłam malować drugą postać. Podałam mu kartkę.

- I co to ma być za pokraka, Graper?

- To ja - szepnęłam dławiącym się głosem.

- To on istnieje?! - ryknął na całą halę, która odbiła echem jego krzyk.

- Tak jakby - wszystkie emocje coraz bardziej na mnie napierały. Kłębiło się tam poczucie winy, strach, smutek, złość i wiele innych. Nie mogę się teraz przy nim rozpłakać! Muszę być twarda.

- Nie myśl teraz o nim, myśl o czymś przyjemnym - jego głos nagle stał się spokojny, co mnie bardzo rozluźniło i powstrzymało od płaczu.

- Już mi lepiej - westchnęłam - Co teraz?

- By zapanować nad swoim strachem najlepiej go przezwyciężyć, Graper - powiedział spokojnym tonem - Więc powiedz mi dokładnie czego się boisz.

- Obawiam się tego, że przyjdzie po mnie i się zemści i zabije i... i... - schowałam twarz w rękach - Przepraszam, ale chyba dziś na tym skończymy.

Wstałam, wzięłam plecak i nie pokazując swojej twarzy skierowałam się do wyjścia z hali, gdy nagle złapała mnie za rękę mocna dłoń. Nie odwracając twarzy po, której spadały bezszelestne łzy stałam do niego plecami.

- A prezent, Graper?

- Jaki prezent? - szybko wytarłam łzy rękawem bluzy.

- Przecież masz dzisiaj urodziny - odwrócił mnie do siebie twarzą.

- No i co z tego? - pociągnęłam nosem.

Nagle Finstock przybił mnie do ściany, po czym pochylił się nad moją twarzą. Przymknęłam oczy i drgnęłam, gdy poczułam jego oddech na moich wargach. Dotknął mojej twarzy dłonią, gładząc policzki, nos i obrysowując usta. Czułam na sobie jego wzrok i dobrze wiedziałam, że gdybym teraz otworzyła oczy, to zobaczyłabym, jak jego obsydianowe oczy płoną. Jego usta były chłodne i twarde, ale kiedy mnie pocałował wyczułam, że wewnątrz są ciepłe i miękkie. Instynktownie oddałam pocałunek, jednocześnie czując dreszcz, który przebiegł przez moje całe ciało, a który zmusił mnie do przybliżenia się do niego. Objął mnie w pasie i przycisnął do siebie, a drugą ręką gładził mój kark, pogłębiając pocałunek. Boże Drogi... Jego pocałunki były tak namiętne, że nawet nie widziałam jak się nazywam. Objęłam go i stanęłam na palcach, by jednocześnie móc się przytulić do silnego ciała i nie kończyć pocałunku. Smakował mnie bez pośpiechu z niemalże bolesną powolnością. Kiedy jego język dotknął mojego chwilowo się zatrzymałam. Krew szumiała mi w uszach i nie docierały do mnie żadne dźwięki. Po chwili nasze języki zaciekle walczyły o dominację, o przyjemność, o siłę i żadne z nas nie chciało ustąpić. Zaczęłam głaskać jego plecy. Gdy oderwał swoje usta o moich fuknęłam z irytacją, by po chwili cicho krzyknąć, gdy poczułam jego namiętne pocałunki na swojej szyi. Mój umysł nie pracował, nie myślał logicznie, a jedynie odbierał duże impulsy z przyjemności. Nigdy nie sądziłam, że mam tak wrażliwą szyję. Obchodził się z nią delikatnie - praktycznie muskał ją wargami.

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz