~~ Rozdział 52 ~~

56 5 0
                                    

- No nic, trzeba coś zrobić - odchrząknęłam po chwili.

- Jak się tu w ogóle znalazłaś? - podparł się łokciem o blat.

- No przez ten eliksir.

- Tu raczej takiego czegoś nie znajdziesz. Wykombinuj inny sposób.

- Trzech wybrańców. Jeden Cel. Ich ciało zdobi symbol ten - recytowałam po cichu.

- Co?

- Ta książka! Tam musi byś coś więcej napisane - poderwałam się z miejsca i wybiegłam z domu, a zaraz za mną Ithan.

Wbiegłam cała zdyszana do salonu gdzie Finstock popijał lampkę wina.

- Co on tu robi?! - oburzył się chłopak, gdy ujrzał nauczyciela.

- Jak widzisz, siedzę - odparł niewzruszony.

- Gdzie ta książka?! - przewracałam sofę i stolik do góry nogami.

- Notatnik? - zapytał zdziwiony - Leży na stole w kuchni.

Pobiegłam i wzięłam do ręki twardą okładkę. Zaczęłam kartkować na odpowiednią stronę. Ithan przybliżył się do mnie i przyglądał się każdej przewijanej stronie. 

- Spójrz, Kamino - wilkołak. Oto czym jestem i tu jest ten fragment rymowanki - pokazałam palcem na pismo. Chłopak przeczytał je w skupieniu.

- Trzech wybrańców ma jakiś jeden cel i odznacza ich jakiś symbol. Jeżeli dobrze zrozumiałem - odparł po chwili.

- Zobacz na ten mały nadruk - wskazałam palcem na małe literki pod informacjami.

- Ból, miłość, czy też gniew to wskazówka do zwycięstwa jest - przeczytał na głos.

- Czekaj, czekaj... Ból, miłość, gniew - powtarzałam to kilka razy na głos - Wiem! Chodźcie!

- Gdzie? - spytali oboje.

- Wiem kto może nam pomóc! - ubraliśmy kurtki i pobiegliśmy w stronę Eichen.

Otworzyłam drzwi na oścież i wbiegłam na dół po schodach do dobrze znanego mi pomieszczenia. Finstock z Ithan'em lecieli za mną najszybciej jak mogli. Tak jak podejrzewałam po pokoju krzątał się Rowan.

- GADAJ! - przycisnęłam go z zaskoczenia do ściany, na co zapiszczał jak dziewczynka.

- Nie rób tego więcej! - dyszał. Słyszałam jak jego serce przyśpieszyło kilkakrotnie.

- Co to za symbol na moich plecach i co oznacza! - moje oczy zabłyszczały czerwonym światłem.

Rowan popatrzył się na Finstock'a i z kolei na Ithan'a, po czym uświadomił sobie, że nie jest wśród śmiertelników.

- Mój dziadek zajmował się czarną magią. Inni mówili, że oszalał, że słyszy jakieś dziwne głosy... - zaczął się jąkać.

- I?! - moje pazury powoli zaczęły się wysuwać.

- Pod koniec swojego życia zaczął mówić o jakiejś przepowiedni. O jakichś trzech wybrańcach, którzy mają symbol pojawiający się, gdy osobą targa dana emocja - wydusił w końcu.

- Mną wtedy rządziła wściekłość - puściłam go - Może warto spróbować.

- Dobra, zacznijmy od tego kim do cholery jest ten facet i skąd go znasz?! - wypalił Finstock.

- Teraz to wszystko zaczyna się układać w całość - Ithan wlepił wzrok w ścianę.

W tej chwili próbowałam sobie przypomnieć najgorszych ludzi jakich spotkałam w życiu. Tę chęć zemsty. Chwile bezradności. Wszystko co pobudzało we mnie gniew. Tą emocje przypieczętowała bezradność. Uniosłam głowę i ryknęłam na cały szpital, tak, że lampa na suficie zaczęła się kołysać i migać. W całym zakładzie zgasły światła.

- Radzę się odsunąć - Rowan podbiegł do tajemniczych, żelaznych drzwi i już po chwili był za nimi.

- A my to co?! - oburzył się Ithan.

Przede mną zaczęła się zapadać podłoga, tworząc niemałą, czarną dziurę. Po chwili otworzył się jakby portal.

- Idziecie? - obróciłam się w kierunku przyjaciół.

- To jest niebezpieczne, Graper - warknął po chwili nauczyciel.

- Wymiękasz? - zaśmiał się Ithan i podszedł do mnie, chwytając przy tym za rękę.

- Nawet nie mamy odpowiedniego ekwipunku - zakrzyczał, gdyż przez dziwne dźwięki, które wydawał portal nic nie można było usłyszeć.

- Proszę bardzo! - Rowan rzucił do Finstock'a jakaś dziwną broń. Przypominała pistolet do paintballa.

Popatrzyłam się na Rowana pytającym wzrokiem.

- Ah tak! To jest neuretyczna broń z śmiercionośnymi nabyłam, które każdego zamienią w proch. W razie problemów skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą...

- Mi chodziło o to czemu nam pomagasz?! - przerwałam mu i  spojrzałam na Finstock'a, który z ciekawością oglądał broń.

- Bo dziadek... - westchnął - Miałem objawienie. W zamian za twoją krew dostałbym pewną cząsteczkę nuklearną, która w złych rękach spowodowałaby, że opanowałbym całą Ziemie! - wykrzyczał. 

- Kto ci się objawił? - spytał Ithan.

- Ktoś o bardzo złych zamiarach, ktoś...

- Przejdź do rzeczy! - krzyknął Ithan, a Finstock przypatrywał się tej scence z uśmieszkiem. 

- Zamknij się! - ryknął Rowan - Buduje napięcie!

- Eredin?! - podeszłam szybkim krokiem w jego kierunku omijając portal.

- A skąd ja mam wiedzieć?! Był w jakiejś masce - odsunął się lekko do tyłu.

- Ale nadal nie wiem dlaczego nam pomagasz - prześwidrowałam go wzrokiem.

- Bo nie chce patrzeć jak umierają miliony istnień na Ziemi, gdy on tu przyjdzie - rzekł. 

- Nie wierz mu - Finstock rzucił broń na jego stół.

- Tak, serce mu przyspieszyło - odezwał się Ithan.

- Ej wy wilkołaki - zacmokał i pokręcił głową - Macie tylko ten jeden minus.

Popatrzyliśmy się na niego.

- Że nie umiecie przewidzieć przyszłości - w tej chwili popchnął mnie do tyłu, tak że zahaczyłam o Ithana i razem wpadliśmy do portalu. Z oddali jeszcze słyszałam odgłos walki i strzał.

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz