~~ Rozdział 37 ~~

66 6 0
                                    

Odkąd moja mama odeszła z tego świata miewałam dziwne sny. Dzisiejsza noc raczej nie należała do najprzyjemniejszych. Palce dotykające twoich stóp pod kołdrą. Oślizgłe i zimne. Czujesz na sobie czyiś wzrok i nie możesz dostrzec nikogo wśród otaczającej cię mgły. Słyszysz wołania ludzi z otchłani, a potem się budzisz cała zalana potem. To jest okropne.

Wstałam szybko z łóżka i sięgnęłam po komórkę. Spojrzałam i spostrzegłam, że mam 20 wiadomości od Ithana. Większość z nich to pytanie, czy jeszcze śpię i kiedy będę gotowa do drogi. Czy Finstock zamierza jechać i jak się czuję. Szybko odpisałam na pytania kolegi i poszłam się ubrać. Po porannej toalecie zeszłam na dół, na śniadanie. Przeżuwając kęs kanapki usłyszałam głośne trąbienie za oknem. Ubrałam ciepłą kurtkę, szalik i wysokie, czarne trzewiki, po czym wyszłam na zewnątrz. Zauważyłam samochód profesora. Wróciłam się po klucze i zamknęłam drzwi. Skierowałam się w kierunku bramy.

Otwierając drzwi prawie uderzyłam głową o dach samochodu z ekscytacji.

- Miał pan nie jechać - założyłam sobie rękawiczki.

- Ale chyba widzisz, że jestem i jadę, Graper - mruknął i dodał gazu, że aż wbiłam się w fotel.

Głośno ziewnęłam.

- Pamięta pan, jak wczoraj mi mówił, żebym się wyspała? 

Skinął głową wpatrzony w drogę.

- Praktycznie nie zmrużyłam oka. Ciągle dręczą nie koszmary - przeciągnęłam się.

- Doprawdy? Iście fascynujące - sarknął - Trzeba oglądać więcej horrorów, panno Graper.

- Gdybym bała się horrorów, to bym ich nie czytała, ani też nie oglądała - warknęłam.

- Wyobraźnia ludzka jest groźną bronią dla samego siebie. Może niszczyć psychikę i dzięki temu człowiek popada w paranoje.

- Ale może też podnosić nasze szczęści, dzięki temu, że możemy marzyć - uśmiechnęłam się - Miał pan kiedyś takie marzenie, które za wszelką cenę chciał pan spełnić?

- Tak w tej chwili. Żebyś z łaski swojej zamknęła tą rozgadaną gębę.

-Ja na miejscu Dereka nie mogłabym znieść pana obecności. Chciałabym pana zamordować, albo pogrzebać żywcem - rozmarzyłam się.

- Nawet gdyby chciał, to i tak nie byłby w stanie. Jestem po prostu zbyt silny dla niego, ale kto wie jakie mu pomysły krążą po tej głowie - zahamował przed światłami.

- Dziękuję, że pan się zgodził jechać tam z nami - mruknęłam i popatrzyłam się w jego stronę.

- Nie robię tego ze względu na ciebie - wzdrygnął się.

Nagle telefon mi zawibrował. Odruchowo sięgnęłam do kieszeni i oczytałam powiadomienie. Cicho zapiszczałam z radości i oddałam szybki pocałunek na policzku profesora, który wybałuszył oczy ze zdziwienia.

- Co to do cholery jasnej było, Graper?! - szepnął wściekle.

- Czerwone! - krzyknęłam, po czym od razu ostro zahamował, że obydwoje polecieliśmy do przodu. 

Gdy dotarło do mnie, że pocałowałam go w policzek od razu się zaczerwieniłam.

- Dostałam czwórkę z tego wielkiego sprawdzianu z chemii! - podekscytowałam się.

- I to jest powód, by od razu całować mnie w policzek?! - mruknął ruszając z miejsca.

- Uczyłam się do niego kilka dobrych dni - mruknęłam i spaliłam buraka.

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz