~~ Rozdział 25 ~~

76 7 4
                                    

Otworzyłam oczy, a na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech. Nadal czułam oplatającą mnie silną, ciepłą dłoń. Chciałam delikatnie się poruszyć i zejść z łóżka, gdy nagle dłoń profesora ożyła i przyciągnęła mnie do niego jeszcze bardziej.

- Gdzie się wybierasz, Graper? - usłyszałam za sobą poważny głos.

- Może pan mnie puścić!? - wysyczałam.

- A co? Niewygodnie Ci? - spytał drwiącym głosem.

- Wygodnie, ale chce dojść do drzwi! - podniosłam głos.

Zaczęłam się wyrywać, a z tyłu usłyszałam rozbawiony głos.

- Co tak pana bawi?!

- To, że jesteś wilkołakiem, a nawet nie potrafisz się wyrwać z mojego uścisku - zaśmiał się.

- Nie chce po prostu panu zrobić krzywdy, a po drugie jest pan moim nauczycielem i więzienie swojej uczennicy w łóżku jest karalne - obróciłam się do niego twarzą tak, że prawie stykaliśmy się nosami.

- Sama wczoraj wlazłaś mi do łóżka - nadal trzymał mi rękę na talii.

- Może pan mnie puścić?! - wysyczałam.

Posłał mi szyderczy uśmiech. Nie wytrzymałam i dałam prawego sierpowego prosto w podbródek. Zaklął coś pod nosem, po czym chwycił mnie za ręce, dał je nad moją głowę i tym sposobem unieruchomił moje wszelkie ruchy.

- I co teraz zrobisz, Graper?! - warknął.

- A co pan teraz zrobi? - posłałam mu podejrzliwe spojrzenie - I tak mnie pan kiedyś musi puścić.

Nagle zbliżył swoja twarz do mojego ucha i szepnął:

- Ja nic nie muszę, Graper.

W tej chwili wyrwałam się z jego uścisku i przybiłam go do łóżka. Role się zamieniły. Klęczałam koło niego i unieruchomiłam mu jego ręce.

- Atak z zaskoczenia? Ta taktyka nie zawsze się sprawdza - przyjrzał się mojej twarzy.

Zbliżyłam się do jego ucha i szepnęłam tak jak on przed chwilą:

- A jednak teraz zadziałało.

- Głupi zawsze ma szczęście - uśmiechnął się szyderczo.

Pokazałam mu język, po czym puściłam jego ręce i zeszłam z łóżka. Zaczęłam odsuwać biurko i inne meble.

- Może pan wstanie i mi pomoże zamiast leżeć na łóżku i się głupio uśmiechać?!

- Sama sobie świetnie radzisz - usiadł na łóżku i się przeciągnął.

- Ale z pana gentelmen - sarknęłam.

- Owszem jestem gentelmenem, ale tylko dla prawdziwych kobiet - wstał i odsłonił rolety.

- Mówi pan, że ja nie jestem kobietą?! - krzyknęłam.

- Jesteś dopiero dzieckiem, Graper - warknął.

- Tak? A obcy facet włazi dzieciom do łóżka i zaczyna je przytulać?! - odsunęłam ostatni mebel.

- Coś Ci się chyba przyśniło - powoli otworzył drzwi.

- Może pan jeszcze powie, że mi się przyśniła ręka, która mnie przytulała do pańskiego ciała!? - ryknęłam.

- Nie zaprzeczę - puścił mi szyderczy uśmiech i wyszedł z pokoju.

Oburzona skierowałam się za profesorem, który właśnie schodził za schodów.

- I tak po prostu sobie pan wyjdzie? - mruknęłam.

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz