Chapter 28

5.5K 216 20
                                    

Następnego dnia wysłałam do Sky, Simona, Taylora, Jerry'ego, a nawet do mojego brata wiadomość z pytaniem czy chcieliby spędzić Sylwestra w gronie biznesmenów. Po analizie wszystkich „za" i „przeciw" zgodzili się. Harry na przygotowanie wszystkiego miał trzy dni, a byłam pewna, że już wszystko było zaplanowane. Styles nie zależał do osób, które robią wszystko na ostatnią chwilę.

Biegałam między stolikami, starając się jak najlepiej obsłużyć wszystkich klientów. Dzisiaj ruch był całkiem spory i nawet Tay nie miał luzu w kuchni. Z tego co wiedziałam, Megan miała w planach zatrudnić więcej pracowników. Nie ukrywałam, że dodatkowa para rąk – lub więcej – bardzo by nam się przydała.

Kiedy w kuchni gotowe było kolejne zamówienie, szybko je przejęłam i udałam się do stolika.

- Pana sałatka grecka.

- Tylko... Ja zamawiałem sałatkę z kurczakiem – powiedział.

Moje oczy automatycznie się powiększyły.

- Bardzo pana przepraszam. Musiałam się zamyślić, zaraz to wymienię – tłumaczyłam się.

- Spokojnie. – Złapał moją drżącą dłoń, którą sięgnęłam po naczynie. Blond mężczyzna patrzył na mnie niebieskimi oczami i posłał uspokajający uśmiech, ukazując aparat na zęby. – Nic się nie stało. Nie musisz wymieniać.

- Dziękuję – odetchnęłam z ulgą, rozpoznając w mężczyźnie biznesmena, który kiedyś był tu z Harrym. – Jeszcze raz bardzo przepraszam.

Stanęłam za ladą, by chwilę odsapnąć.

- Larysa, co to za mina?

Spojrzałam na Skylar, stojącą obok.

- Pomyliłam zamówienia – odparłam niemrawo.

- Bardzo na ciebie nawrzeszczano? – Przejęta położyła dłoń na moim ramieniu.

- Widzisz tego blondyna? – Dyskretnie wskazałam jej odpowiedni stolik. – To Niall Horan.

- Przystojniak – skomentowała, uśmiechając się pod nosem. – Ale opieprzył cię?

- Nie, jest bardzo miły. Odpuścił mi i nie domagał się wymiany.

Kiedy zapytała skąd go znam, przypomniałam jej, że był tu kiedyś z Harrym.

- Witam, piękne koleżanki. – Przed ladą pojawił się Jerry. Przyjrzałam mu się uważnie. – Co?

- Otwórz usta – poleciłam.

Kutcher zmarszczył brwi.

- O co ci cho...

Chłopak nie dokończył, bo blondynka szybko złapała go za podbródek, zmuszając go do otworzenia buzi. Wtedy mogłam w pełnej okazałości zobaczyć jego aparat na zęby z przezroczystymi gumkami.

- Ach, to.

- O Boziu, ale słodko z tym wyglądasz! – zapiszczała dziewczyna. – Mieli różowe gumki?

- Mieli.

- Założysz sobie takie? – ciągnęła.

- To, że jestem gejem wcale nie znaczy...

- Jesteś gejem?

Spojrzeliśmy w stronę Simona, który zadał to pytanie.

- No tak... - odparł niepewnie.

- Co ty taki blady? Wyglądasz, jakbyś ducha zobaczył.

- Jerry – zwróciła się do niego zielonooka. – Twoja orientacja nie robi nam różnicy, okej?

Zakochany w kelnerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz