Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Nie otwierając oczu, wymacałam urządzenie i wyłączyłam dzwonek, nastawiony na godzinę siódmą. Niechętnie zwlokłam się z łóżka. Dosłownie, gdyż wstawaniem nie śmiem tego nazwać.
Powolnie ruszyłam do toalety, aby wykonać podstawowe czynności. Już po piętnastu minutach byłam gotowa. Zeszłam do kuchni, gdzie był Jeffrey. Usiadłam na stołku barowym przy wyspie kuchennej i oparłam brodę na ręce zgiętej w łokciu. Przyglądałam się chłopakowi, który gorącą wodą zalewał dwa kubki, z czego jeden po chwili postawił przede mną.
- Dzięki - mruknęłam, chwytając naczynie.
- Źle wyglądasz - stwierdził, zajmując miejsce naprzeciw mnie.
- Nic mi nie jest. - Wzruszyłam ramionami.
- Czy ty w ogóle sypiasz? - drążył.
- Jasne - prychnęłam. - Jakieś pięć godzin... - dodałam ciszej, jednak on usłyszał.
- Nie możesz się tak przemęczać. - Pokręcił głową.
- A skąd weźmiemy pieniądze? - zapytałam.
- Przecież ja też pracuję.
- Mimo wszystko, to nie wystarcza. Zalegamy z zapłatą czynszu, dlatego muszę zostawać po godzinach - tłumaczyłam.
- Jakoś sobie poradzimy. - Złapał mnie za dłoń, dodając tym otuchy.
- Jeff, doskonale wiesz, że potrzebujemy więcej kasy.
Blondyn jedynie westchnął głęboko i wziął łyka kawy. Poszłam w jego ślady i sączyłam czarny napój, który miał za zadanie postawić mnie na nogi. Szkoda, że nie dał większego efektu.
Minimalnie rozbudzona, udałam się do przedpokoju, by włożyć buty i kurtkę. Mimo dopiero zaczynającej się jesieni nie było zbyt ciepło. Razem z bratem udałam się do windy, by z dziewiątego piętra zjechać na parter. Poszliśmy na parking dla mieszkańców bloku i wsiedliśmy do czarnej Toyoty. Restauracja znajdowała się po drodze na jego uczelnie, dlatego spokojnie mógł mnie podwieźć.
Na miejscu byliśmy po około piętnastu minutach. Pożegnałam się z brązowookim i ruszyłam w kierunku mojego miejsca pracy. Do odwiedzenia jadłodajni zapraszał wielki szyld z nazwą Sunrise w kolorze czerwonym. Wnętrze było urządzone elegancko, a jednocześnie przytulnie. Panowały tam barwy czarna i czerwona. Krzesła ustawione były na stolikach, co oznaczało, że moim zadaniem jest je zdjąć. Najpierw udałam się na zaplecze, by przebrać się w szkarłatną koszulkę z kołnierzykiem, na której widniała czarna nazwa restauracji. W pasie przewiązałam również czarny fartuch i zabrałam się do roboty.
Kiedy wszystkie krzesła były na swoich miejscach, zajęłam się wycieraniem stolików. Gdy byłam w połowie zadania, do restauracji wbiegł zdyszany Simon.
- Larysa, przepraszam, powinienem być przed tobą, ale zaspałem, a w dodatku spóźniłem się na busa i nie było kolejnego i...
- Przestań - przerwałam mu. - Nic się nie stało, a jak widzisz, radzę sobie. - Uśmiechnęłam się.
- Za dużo pracujesz i to ja powinienem teraz harować. - Pokręcił głową.
- Nie gadaj tyle, tylko idź na zaplecze - rozkazałam.
- Jasne - przytaknął i wypełnił polecenie.
Wróciłam do przerwanej czynności, kiedy znów usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się w ich kierunku i ujrzałam w nich uśmiechniętą, jak zawsze, Skylar.
- Cześć, wszystkim - przywitała się, kiedy na salę wszedł szatyn.
- Hej - odpowiedzieliśmy chórem.
- Kierowniczki nie ma? - spytała.
Nim zdążyłam odpowiedzieć, wcześniej wspomniana osoba zmierzała właśnie do lokalu. Wskazałam jedynie głową na wielką szybę, przez którą mieliśmy doskonały widok na ulicę. Blondynka odwróciła głowę, a zauważywszy posiadaczkę rudych włosów, pognała do naszego ustronnego miejsca. Wtedy weszła Megan.
- Widzę, że już przygotowaliście restaurację - powiedziała na wstępie z uśmiechem.
- Jesteśmy zwarci i gotowi - odparł entuzjastycznie Simon.
Nie baliśmy się naszej szefowej. Była starsza od nas trzy, może cztery lata. Z charakteru zawsze była miłą i życzliwą osobą, jednak jeśli była taka konieczność, potrafiła być cięta. Skylar często się spóźniała, więc miała powody do obaw. Hood nie cierpiała spóźnialstwa.
- Świetnie. Za piętnaście minut otwieramy - powiedziała, po czym skierowała się do swojego pokoju, który pełnił funkcję gabinetu.
W międzyczasie zdążyli przyjść kucharze i inni pracownicy, więc byliśmy w pełnym składzie.
Równo o godzinie dziewiątej drzwi restauracji Sunrise stały otworem dla wszystkich klientów, którzy mieli ochotę na pyszne dania serwowane przez naszych kucharzy.
CZYTASZ
Zakochany w kelnerce
FanficKsiążka jest laureatem konkursu Fanfiction 2017 w kategorii Piórkiem Pisane. *** Czy dziewiętnastoletnia kelnerka bez wyższego wykształcenia ma szansę, by zaistnieć w wielkim świecie? Może uda jej się, gdy z pomocą przyjdzie pewien młody biznesmen? ...