- Larysa, ja już lecę - poinformował mnie Simon, po czym przytulił na pożegnanie.
- Trzymaj się. - Odwzajemniłam uścisk.
Chwilę potem chłopak był w drodze na przystanek autobusowy. Dochodziła godzina zamknięcia lokalu, czyli dziesiąta wieczorem. Ostatni klienci opuścili restaurację, a ja miałam zabrać się za sprzątanie. Oprócz mnie była jeszcze Megan. Z głośnym westchnieniem podeszłam do pierwszego stolika w celu wytarcia jego powierzchni. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Zdziwiona spojrzałam w ich kierunku. Do środka weszła grupka osób. Dwójka dojrzałych, którzy jak podejrzewam, byli małżeństwem; średniego wzrostu brunetka z miłym wyrazem twarzy; blondynka na niebotycznie wysokich szpilkach i wysoki chłopak z kręconymi brązowymi włosami. Kiedy miałam do nich podejść, by powiedzieć, że nasza jadłodajnia jest już zamknięta, uprzedziła mnie rudowłosa. Wyszła z zaplecza i z wielkim uśmiechem na twarzy zmierzała w ich kierunku.
- Państwo Styles! - przywitała ich. - Zapraszam do stolika. - Udała się do miejsca przy oknie, a kiedy goście usiedli, dodała. - Zaraz przyślę państwu kogoś do obsługi.
Kierowniczka udała się na zaplecze, a ruchem głowy nakazała mi iść za nią.
- O co chodzi? Przecież już zamykamy - dopytywałam się.
- To są nasi bardzo ważni goście. Ten chłopak to Harry Styles - tłumaczyła szeptem.
- Harry Styles? - powtórzyłam, na co pokiwała głową. - Kto to?
Moja wypowiedź spotkała się z głośnym westchnieniem pracodawczyni. Pokręciła niedowierzająco głową, a jej loki podskakiwały z każdym wykonanym przez nią ruchem.
- Z kim ja pracuję... - mruknęła.- To najbogatszy, najmłodszy biznesmen. Prezes Styles Immovables - objaśniła.
- Aha? - ni to zapytałam, ni potwierdziłam.
- Obsłużysz ich dzisiaj, a potem posprzątasz i zamkniesz. Masz być na każde ich zawołanie - mówiła jak do małego dziecka.
- Jasne, dam radę. - Uśmiechnęłam się słabo.
- Nie masz innego wyjścia, jesteś moją najlepszą pracownicą. - Zaśmiała się serdecznie. - Ja muszę już iść. Mam parę spraw do załatwienia - poinformowała mnie, po czym wyszła, uprzednio żegnając się z klientami.
Wzięłam głęboki wdech, by uspokoić drżące z nerwów ciało. Zabrałam swój mały notatnik z długopisem i przybierając na twarz fałszywy uśmiech, który zdążyłam wyćwiczyć do perfekcji przez pracę tutaj, wyszłam na salę.
- Dobry wieczór. Nazywam się Larysa Wild i będę dziś państwa obsługiwać - wyrecytowałam formułkę. - Czy mogę już przyjąć zamówienie?
- Oczywiście - potwierdziła pani Styles z uśmiechem. - Poprosimy kurczaka z ryżem w sosie słodko-kwaśnym.
- Wszyscy to samo - dodał młody biznesmen.
Kiedy zapisałam wybrane danie, miałam już odejść, jednak zatrzymał mnie głos blondynki.
- Ja chcę jeszcze sałatkę grecką.
Posłusznie przyjęłam zamówienie i odeszłam w stronę kuchni, gdzie był John i Mark - nasi najlepsi kucharze. Podałam im kartkę z zamówieniem, po czym, gdy oni przygotowywali posiłek, ja usiadłam za kasą, by być na widoku, w razie, gdyby klienci mnie potrzebowali. Po parunastu minutach mogłam zanieść danie. Na całkiem sporej tacce ustawione były talerze. Ostrożnie, by nic sobie nie zrobić po drodze, poszłam do zajętego stolika. Postawiłam naczynia przed gośćmi, a do kieliszków nalałam specjalnie wybrane wino.
- Życzę smacznego. - Uśmiechnęłam się, co spotkało się z pozytywną odpowiedzią.
- Oby - prychnęła niebieskooka blondynka.
Postanowiłam zignorować tę uwagę, jednak państwo Styles nie puścili tego mimo uszu. Spojrzeli karcąco na dziewczynę, natomiast na jej twarzy wykwitł pełen jadu uśmiech. Za to brązowooka posłała mi przepraszające spojrzenie. Nic nie mówiąc, wróciłam do kasy. Usiadłam na stołku barowym, które tam stało i oparłam się łokciami o blat. W tym samym momencie do restauracji wparował mój brat.
- Jeffrey, co ty tu robisz? - zapytałam bez przywitania.
- Pytanie, co ty tutaj robisz? Miałaś być już w domu - mówił z wyrzutem.
- Musiałam dłużej zostać. Mamy ważnych klientów. - Ruchem głowy wskazałam na zajęty stolik.
Chłopak spojrzał w tę stronę, po czym z wytrzeszczonymi oczami, zapytał:
- Czy to Harry Styles?
- Czy tylko ja nie wiem kto to?- zdziwiłam się.
- Jak to nie wiesz?! - powiedział głośniej, za co go skarciłam.
- Normalnie. - Wzruszyłam ramionami.
- Kelner! - Usłyszałam głos niebieskookiej.
- Zaraz wracam - westchnęłam.
Szybko podeszłam do stolika, by dowiedzieć się, o co chodzi.
- Słucham? - zapytałam miło.
- Co to ma być?! - dziewczyna zezłościła się, wskazując na miseczkę z sałatką grecką, którą wcześniej przyniosłam.
- To jest pani sałatka - odpowiedziałam niepewnie.
- Wiem, co to jest. - Zmrużyła oczy. - Pytam o składniki. Sałata jest nieświeża - oznajmiła.
- Dzisiaj była dostawa warzyw. Zapewniam, że...
- Powiedziałam - przerwała mi - że jest nieświeża.
- Amber, uspokój się - odezwał się brunet.
- Jak ja mam się uspokoić?! Ona chciała mnie otruć!
- Nie histeryzuj - mówił dalej, przewracając oczami.
- Czemu tak bronisz tej, pożal się Boże, kelnereczki? - oburzyła się dziewczyna.
Wyłączyłam się z tej ostrej wymiany zdań, gdy przed oczami pojawiły mi się mroczki. Zaczęłam mrugać, by je odpędzić, jednak doszły do tego zawroty głowy. Poczuła, że kolana niebezpiecznie mi drżą. Chciałam się o coś podeprzeć, choćby o stolik. Niestety, było już za późno. Poczułam, jak moje ciało spotyka się z twardą i chłodną powierzchnią. Doszedł do mnie jeszcze krzyk brata, po czym nastała ciemność.
![](https://img.wattpad.com/cover/65009250-288-k350965.jpg)
CZYTASZ
Zakochany w kelnerce
FanfictionKsiążka jest laureatem konkursu Fanfiction 2017 w kategorii Piórkiem Pisane. *** Czy dziewiętnastoletnia kelnerka bez wyższego wykształcenia ma szansę, by zaistnieć w wielkim świecie? Może uda jej się, gdy z pomocą przyjdzie pewien młody biznesmen? ...