Do końca wakacji zostały tylko dwa tygodnie. W sumie nie robiło mi to szczególnej różnicy, bo czasy szkolne miałam za sobą, więc nie mogłam wylegiwać się przez dwa miesiące. Harry też musiał wracać do pracy, bo mimo że był własnym szefem nie mógł mieć całkowitego luzu.
Kiedy moja zmiana dobiegła końca była już szósta wieczorem. Styles nie mógł po mnie przyjechać, bo musiał zostać w pracy. Kierowałam się na przystanek, gdy przemknęła koło mnie czarna Toyota. Zatrzymała się gwałtownie i cofnęła. Szyba od strony pasażera odsunęła się, a ja zobaczyłam mojego uśmiechniętego brata.
- Czy potrzebuje może pani transportu?
- Jeśli jest pan łaskaw.
- Zapraszam.
Uśmiechnęłam się szeroko i wsiadłam do samochodu i przytuliłam blondyna na powitanie.
- Gdzie jedziesz? – zapytałam, zapinając pas.
- Do Melody – odpowiedział, uśmiechając się szeroko.
Wtedy uświadomiłam sobie, że dawno nie spotkałam się z bratem i już nawet nie wiedziałam, co się u niego dzieje. Poczułam się głupio.
- Gdzie cię podwieźć?
- Do mojego mieszkania. Chyba, że to nie po drodze...
- Jasne, że po drodze – przerwał mi.
Po kilku minutach zatrzymał się przed apartamentowcem.
- Dzięki. Zdzwonimy się. – Przytuliłam go na pożegnanie. – I pozdrów Melody ode mnie – dodałam, nim wysiadłam.
Pokręciłam rozbawiona głową, gdy Jeffrey musiał zawrócić.
Weszłam do budynku i windą pojechałam na dwunaste piętro. Odkluczyłam drzwi i wkroczyłam do mieszkania. Zamknęłam je za sobą i poszłam od razu do kuchni. Nastawiłam wodę i przyszykowałam sobie kubek z herbatą owocową. By skrócić czekanie, udałam się do łazienki, żeby przemyć twarz chłodną wodą. Wróciłam do kuchni, a wtedy czajnik zagwizdał. Zalałam kubek wodą i razem z herbatą przeniosłam się do mojego pokoju.
Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Odetchnęłam głęboko. Lubiłam ten charakterystyczny zapach papieru i kredek, jaki tu się unosił.
Odstawiłam naczynie na czarny stolik, który tu dostawiliśmy jakiś czas temu. Podeszłam do jednej z szuflad, z której wyjęłam niebieską teczkę. Poszłam z nią na kanapę. Wyjęłam z niej rysunek, nad którym pracowałam ostatnio. Na razie przedstawiał zarys twarzy Harry'ego. Włączyłam na telefonie zdjęcie, na którym się wzorowałam. Wzięłam odpowiedni ołówek i przystąpiłam do pracy.
Kiedy nos i usta były gotowe, próbowałam narysować oczy. Co chwila coś ścierałam, poprawiałam, ale nie mogłam osiągnąć dobrego efektu. Ktoś poboczny powiedziałby, że te oczy są naprawdę dobre, jednak ja, mogąc na co dzień im się przyglądać, wciąż widziałam jakieś niedoskonałości. W końcu zostawiłam je tak, bo stwierdziłam, że on jest zbyt idealny, by móc odwzorować to na papierze. Porównując rysunek do zdjęcia, upiłam łyk herbaty oceniając, co mogę poprawić.
Moją uwagę odwrócił dźwięk otwieranych drzwi, a potem szybkie kroki. Nasłuchiwałam, ale raz się oddalały, a raz przybliżały. W końcu drewniana powłoka uchyliła się, a do pomieszczenia wparował brunet. Rękawy jego białej koszuli były podwinięte do łokci, a kilka pierwszych guzików było odpięte. Oddychał szybciej, jakby biegł.
- Wszystko w porządku, Harry? – spytałam.
- Tak, tak, wszystko gra – odparł szybko. – Chciałem... – nie dokończył, bo jego wzrok zatrzymał się na otwartej teczce.
CZYTASZ
Zakochany w kelnerce
FanfictionKsiążka jest laureatem konkursu Fanfiction 2017 w kategorii Piórkiem Pisane. *** Czy dziewiętnastoletnia kelnerka bez wyższego wykształcenia ma szansę, by zaistnieć w wielkim świecie? Może uda jej się, gdy z pomocą przyjdzie pewien młody biznesmen? ...