Już od godziny spacerowaliśmy po parku, który był naprawdę miłym miejscem. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się w najlepsze. Dowiedziałam się o Harry'm paru rzeczy, możliwe, że mało istotnych, ale jednak. Od zawsze uwielbia koty i nawet miał kilka, jednak każdy dziwnym trafem tracił tragicznie życie pod kołami samochodu. W szkole nie był prymusem, ale nie był też nieukiem. Jak to sam powiedział, był przeciętny, a nawet ośmielił się określić, jako całkiem dobry. Może to mało ważne albo nieważne wcale, ale jako jedyny z rodziny ma naturalnie kręcone włosy.
- Myślałaś kiedyś o pójściu na studia? - zapytał.
- Jasne, że tak - odparłam od razu.
- To dlaczego nie poszłaś? - Zmarszczył brwi w niezrozumieniu.
Westchnęłam lekko, odwracając wzrok w kierunku ulicy. Obserwowałam chwilę zabieganych ludzi i roześmianych nastolatków, którzy po skończonych zajęciach mogli zabawić się ze znajomymi w pobliskiej pizzerii. Spojrzałam z powrotem na mojego towarzysza, który przyglądał mi się, cierpliwie czekając na odpowiedź.
- Nie stać nas - przemówiłam w końcu. - Po śmierci rodziców musieliśmy zacząć sami sobie radzić. Jeffrey nie przerwał nauki, ale zaczął po nocach dorabiać w warsztacie samochodowym. Ja nie zaczęłam kolejnej szkoły, więc od razu szukałam pracy. Na szczęście Simon zarezerwował mi wolne miejsce w Sunrise - opowiedziałam pokrótce moją historię.
- A co z waszą rodziną? - spytał.
- Nigdy nie mieliśmy bliskich kontaktów z wujkami czy ciociami. Nawet nie przejęli się śmiercią swojego brata i siostry. - Moje oczy momentalnie zaszkliły się od łez.
Odwróciłam głowę od bruneta, kiedy poczułam słoną ciecz spływająca po moich lekko zarumienionych policzkach. Mój towarzysz zatrzymał się, stając przede mną i złapał moją twarz w swoje duże dłonie. Otarł kciukiem mokre ścieżki, które zostały na mojej skórze, cały czas patrząc w moje oczy.
- Przepraszam, Laryso. Nie powinienem - szepnął ze skruchą.
Zacisnęłam usta oraz powieki, spuszczając głowę i kręcąc nią na boki. Chłopak przysunął się do mnie, zamykając w szczelnym uścisku. Był ode mnie sporo wyższy, więc spokojnie mógł oprzeć podbródek na mojej głowie. Od razu oplotłam go ramionami w pasie, chowając twarz w jego klatce piersiowej. Głaskał mnie po plecach, szepcząc uspokajające słowa. Kiedy się uspokoiłam mogłam wyraźnie usłyszeć bicie jego serca. To zabawne, jak właściwie obca osoba może dać ci tyle ciepła, którego potrzebujesz. Odsunęłam się powoli od niego, wycierając policzki z zaschniętych łez.
- Dziękuję, Harry - powiedziałam cicho, próbując się uśmiechnąć.
- Nie masz za co - odpowiedział. - I przepraszam - dodał.
- Nic się nie stało. Nie powinnam się tak rozklejać. - Zaśmiałam się nerwowo.
Styles odwzajemnił mój gest i wtedy dotarł do nas głos, który znienawidziłam w tempie ekspresowym, gdy pierwszy raz go usłyszałam.
- Harry, kochanie!
- Amber? - zdziwił się posiadacz loków, widząc dziewczynę.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz, skarbie? - zapytała, wysuwając dolną wargę do przodu, co w jej mniemaniu miało zapewne wyglądać uroczo, ale wcale takie nie było.
- Jasne, że cieszę - odparł, ale po jego tonie wyczułam, że nie było to szczere. - Co tutaj robisz?
- Mogłabym cię zapytać o to samo – fuknęła. - I to z kim! - Wskazała na mnie.
- To Larysa, moja znajoma - odpowiedział.
- Znajoma - prychnęła. - Ta, pożal się Boże, kelnereczka!
- Amber, daj spokój - wywrócił oczami.
- Nie wywracaj przy mnie oczami! - oburzyła się. - Wracamy do domu! - zarządziła.
Odwróciła się i kręcąc biodrami szła przed siebie. Spojrzeliśmy na siebie z zielonookim, a następnie wróciliśmy wzrokiem na blondynkę. Zatrzymała się i znów odwróciła.
- Idziesz? - Uniosła zniecierpliwiona brew.
- Zaraz dojdę - burknął.
Wywróciła oczami i ruszyła z powrotem w znanym tylko jej kierunku.
- Przepraszam cię za nią - powiedział do mnie z westchnieniem.
- Przyzwyczaiłam się już do takiego nastawienia do mnie. - Wzruszyłam ramionami. - Ale z niej to prawdziwa jędza - podsumowałam.
- Trudno się nie zgodzić. - Zaśmiał się, a ja razem z nim.
- Zawsze się zastanawiam, jaki tok myślenia mają takie osoby. - Przechyliłam lekko głowę w bok.
Harry zagryzł policzki od środka, próbując powstrzymać uśmiech.
- Chyba muszę już iść - powiedział, niechętnie patrząc w stronę, gdzie stała jego narzeczona. - Ale obiecuję, że jeszcze się spotkamy - dodał z przysłowiowym bananem na twarzy.
Pokiwałam głową. W jednej chwili przechyliłam się niebezpiecznie w bok, a chłopak pomógł mi zachować równowagę.
- Dobrze się czujesz?
- Tak. To tylko zawrót głowy, zaraz mi przejdzie.
- Powinnaś iść do lekarza - ocenił. - Zawieźć cię?
- Nie, nie - zaprzeczyłam. - Pójdę sama. Ty idź do Amber.
Harry puścił mnie, ale trzymał ramiona w pogotowiu, sprawdzając czy mogę sama ustać. Uśmiechnęłam się, pokazując mu, że jest dobrze. Pożegnaliśmy się i każde rozeszło się w inną stronę.
***
Prosto z parku udałam się do kliniki, tak jak obiecałam. Zarejestrowałam się do doktor Clay, a potem musiałam odczekać swoje na niewygodnym krzesełku. Zanim weszłam do gabinetu zdążyłam przejrzeć całą swoją galerię i przepuścić dwie starsze panie, które patrzyły krzywo na wszystkich.
- Nazwisko? - spytała lekarka, wpisując coś na jakiejś karcie.
- Larysa Wild.
Doktor Clay wystukała coś na komputerze, a potem kazała mi powiedzieć co mi dolega. Mówiłam o bólach głowy i słabościach, które nierzadko mi się zdarzały. Następnie poleciła mi zdjąć bluzkę, by mnie osłuchała.
- Wszystko z panią w porządku - oceniła w końcu, gdy wykonała jakieś dodatkowe badania. - Bóle wynikają z niedoboru witaminy C. Musi pani unikać stresu i nie przemęczać się, bo nawet młode organizmy tego nie wytrzymują. To pani recepta - powiedziała, podając mi karteczkę.
Podziękowałam i wyszłam z gabinetu, od razu udając się do apteki obok. Farmaceutka podała mi witaminę C i magnez w kapsułkach.
![](https://img.wattpad.com/cover/65009250-288-k350965.jpg)
CZYTASZ
Zakochany w kelnerce
FanfictionKsiążka jest laureatem konkursu Fanfiction 2017 w kategorii Piórkiem Pisane. *** Czy dziewiętnastoletnia kelnerka bez wyższego wykształcenia ma szansę, by zaistnieć w wielkim świecie? Może uda jej się, gdy z pomocą przyjdzie pewien młody biznesmen? ...