Chapter 32

5.2K 205 26
                                    

Siedziałam na beżowej kanapie w moim pokoju. Na kolanach trzymałam blok rysunkowy, błądząc ołówkiem po białym papierze. Dochodziła szósta rano, dlatego zaświeciłam światło, by nie psuć sobie po ciemku oczu. Ubrana byłam w stare dżinsowe ogrodniczki i zwykłą koszulkę. To był mój stały zestaw do wszelakich plastycznych prac. Niestety, nieczęsto miałam okazję, by z niego korzystać. Do pracy miałam na dziewiątą, więc do wyjścia zostały mi jeszcze dwie godziny. Nie wiedziałam, kiedy Harry zaczyna swoją pracę, jednak byłam pewna, że też niedługo powinien wstać.

Spojrzałam na kartkę. Powstał na niej szkic pokoju w mieszkaniu Jeffa, który kiedyś był moją sypialnią. Uśmiechnęłam się na myśl, że teraz kąt Stylesa mogłam nazywać również moim.

Spojrzałam w stronę drzwi, które przed chwilą się otworzyły. Do środka wszedł zaspany brunet. Uśmiechnął się do mnie lekko, co od razu odwzajemniłam. Usiadł obok mnie i oplótł moją talię ramionami. Pocałował mnie w policzek. To było dziwne uczucie, gdy nie czułam jego loków, łaskoczących moją skórę.

- Czemu już wstałaś? – zapytał z poranną chrypką w głosie, od której dostałam gęsiej skórki.

- Wyspałam się – odparłam, odkładając blok na bok. – Ty możesz jeszcze spać.

- Nie chcę bez ciebie – wymamrotał w moją szyję.

Uśmiechnęłam się pod nosem na jego słowa.

- To może zrobimy tak – Spojrzałam na Harry'ego, by sprawdzić czy mnie słucha – ty się jeszcze połóż, a ja zrobię śniadanie.

- Jesteś najlepsza.

Styles cmoknął mnie w policzek, by potem udać się do sypialni na drzemkę. Sama również opuściłam moje małe królestwo i skierowałam się do kuchni.

Nastawiłam wodę w czajniku i przyszykowałam dwa kubki, do których nasypałam po miarce kawy. Zabrałam się za robienie kanapek. Na kromkę posmarowaną masłem położyłam szynkę, a na plasterku sera powstała uśmiechnięta buźka ze szczypiorku. Kiedy cały talerz zapełniony był kanapkami, czajnik zaczął gwizdać. Zalałam kubki wrzątkiem. Do mojej kawy dodałam łyżeczkę cukru; Harry nie słodził.

Do pomieszczenia wszedł Styles. Ubrany był w spodnie od garnituru i białą koszulę, w ręce trzymał czarny krawat.

- Pomożesz mi? – spytał, unosząc materiał.

Skinęłam głową, by do mnie podszedł. Przejęłam od niego krawat.

- Wcześniej sobie radziłeś – zauważyłam, zarzucając pasek na szyję chłopaka.

- Ten jest jakiś niereformowalny.

Kiedy krawat był prawidłowo zawiązany (tej trudnej sztuki nauczył mnie Simon), poprawiłam brunetowi kołnierzyk i przejechałam dłońmi po jego torsie. Zielonooki owinął mnie ramionami w talii i przyciągnął do siebie.

- Dziękuję, kochanie – wyszeptał w moje usta, by po chwili przycisnąć do nich swoje wargi.

Poczułam łaskotanie w brzuchu. Każdy dotyk Harry'ego rozpalał moją skórę, a najmniejszy gest wykonany w moją stronę sprawiał, że moje serce biło szybciej.

Odsunęłam się od chłopaka i sprzedałam mu szybkiego całusa w usta.

- Kawa ci wystygnie – rzuciłam na swoją obronę, widząc jego niezadowoloną minę.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie przy wyspie kuchennej. Między nami postawiłam talerz ze śniadaniem. Styles sięgnął po jedną kanapkę. Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Spojrzał na mnie z rozbawieniem.

Zakochany w kelnerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz