Chapter 41

3.9K 188 47
                                    

Uważnie obserwowałam jego ruchy. Zapomniałam jak się oddycha, gdy w jego dłoni zobaczyłam czerwone, zamszowe pudełeczko. Zakręciło mi się w głowie.

- Laro, wszystko w porządku? Jesteś blada.

- Czy to...

- Laryso Wild – zaczął, klękając przede mną na jedno kolano – kocham cię całym sercem i chcę spędzić z tobą resztę życia. Czy wyjdziesz za mnie?

Uchylił wieczko, a moim oczom ukazał się piękny pierścionek z białego złota, z niebieskim oczkiem.

- Co?

- Czy chcesz zostać moją żoną?

Musiałam wziąć kilka głębszych wdechów, by choć trochę się uspokoić. W mojej głowie kotłowało się milion myśli. Ręce drżały mi ze zdenerwowania.

- To nie za szybko? – zdołałam wyjąkać.

- Niby czemu? – zdziwił się.

- Jesteśmy razem niecały rok. Po co się tak spieszyć?

- Przecież nie weźmiemy ślubu już jutro – zauważył spokojnie.

- Ale... Zaręczyny? Teraz?

- A jeśli powiem, że to jedno z moich życzeń?

- Tylko byś spróbował! – Uderzyłam go oburzona w ramię.

- Żartowałem! – bronił się. – Dlaczego nie chcesz?

Chłopak podniósł się i usiadł obok mnie, wciąż trzymając otwarte pudełeczko.

- A jeśli się rozmyślisz?

- Dlaczego miałbym?

- Skąd mam wiedzieć? – Wzruszyłam ramionami. – Może znajdziesz jakiś powód. Chociaż, zawsze to ja mogę zerwać zaręczyny.

- Już to planujesz? – Zmarszczył brwi.

- Jasne, że nie.

- Wciąż nie rozumiem.

- Jeśli kiedyś jednak mielibyśmy zerwać, to można się rozejść w pokoju – mówiłam. – A jeśli już się zaręczymy, to będziemy planować resztę życia razem. Nie chcę robić sobie niepotrzebnej nadziei.

- Nie ufasz mi? Myślisz, że cię skrzywdzę?

- Oczywiście, że ci ufam – zapewniłam. – Jeśli będziemy mieli być razem, to równie dobrze możesz mi się oświadczyć później.

- Kiedy będzie to „później"? – spytał odrobinę zawiedziony.

- Sam na to wpadniesz. – Uśmiechnęłam się.

Brunet pokiwał głową.

- Przymierzysz go chociaż? Żebym wiedział czy pasuje.

Wyjął pierścionek i nałożył go na mój serdeczny palec prawej ręki.

- Idealny – powiedział z wielkim uśmiechem. – Jesteś pewna, że nie może tu zostać? – Chwycił delikatnie moją dłoń i ucałował jej wierzch.

- Harry – jęknęłam.

- No dobrze.

Zdjęłam biżuterię i odłożyłam ją do pudełeczka, które zaraz zniknęło w kieszeni Stylesa.

- Czas wracać.

Trzymając się za ręce w milczeniu wróciliśmy do gondoli, która czekała na nas w tym samym miejscu. Nie przerwaliśmy ciszy nawet wtedy, gdy dobiliśmy do brzegu. Harry był jakby zamyślony, co powoli zaczynało mnie martwić.

Zakochany w kelnerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz