Chapter 36

4.8K 193 7
                                    

Poczułam delikatny dotyk na ramieniu, a potem lekkie pociągnięcie za kosmyk włosów. Uśmiechnęłam się pod nosem na przyjemne uczucie, wciąż nie otwierając oczu. Wtuliłam się bardziej w ciepły tors Harry'ego. Mogłam tak spędzić cały dzień i w zasadzie nic by nie stało na przeszkodzie, gdyby nie moja praca.

- Skarbie? – brunet odezwał się swoim zachrypniętym głosem, od którego miałam gęsią skórkę na ciele. – Jakie plany na dziś?

- A która godzina?

- Dochodzi dwunasta.

Jęknęłam niezadowolona pod nosem.

- Idę do pracy na drugą zmianę.

- Serio? W końcu są wakacje – fuknął oburzony.

- Kotku, to nie szkoła. A ja nie jestem swoim szefem, jak ty i nie mogę pracować w domu.

- Jak chcesz, to ja cię zatrudnię.

- Nie mam takiego wykształcenia.

- Robisz najlepszą kawę na świecie, to mi wystarczy.

Przewróciłam oczami, wyplątując się z ramion ukochanego. Ten padł na poduszki, a ja udałam się do łazienki.

Miesiące mijały naprawdę bardzo szybko. Pewnego dnia Harry stwierdził, że kupi mi samochód. Oczywiście kategorycznie odmówiłam. Nie uważałam, bym go potrzebowała, a zielonooki w końcu to zrozumiał. Czasem, kiedy gdzieś razem jechaliśmy, na siłę wsadzał mnie za kółko. Nieraz jeździliśmy na jakieś dłuższe przejażdżki, a wtedy Styles był moją nawigacją. Często jednak gdzieś błądziliśmy, przy czym mieliśmy dużo śmiechu; nieszczególnie przeszkadzał nam fakt, że noc musieliśmy spędzić w jakimś obskurnym hotelu za miastem. Harry za każdym razem zaskakiwał mnie na nowo. Mój brat zdziwiony był moją przemianą, bo przy prezesie stałam się naprawdę bardzo otwarta.

Co do Jeffrey'a, w końcu zszedł się z Melody. Nieraz miałam okazję ją spotkać i na szczęście złapałyśmy wspólny język.

Obecnie mieliśmy początek lipca. Za kilka dni mieliśmy lecieć z Harrym do Włoch. Jego pierwotnym celem były jakieś egzotyczne wyspy, ale nie byłam przekonana do tego pomysłu. Styles uznał, że Wenecja będzie dobrą opcją, na co z chęcią przystałam.

Szybko wykonałam łazienkowe czynności i wróciłam do sypialni, by się ubrać. Harry wciąż leżał w łóżku i wpatrywał się w widok za oknem, dzięki czemu mogłam przez chwilę go obserwować. Włosy zburzone przez ciągłe przeczesywanie ich, umięśnione ramiona i brzuch, jego uśmiech, który sprawiał, że wszystko było lepsze i te zielone oczy, które teraz wpatrywały się we mnie.

- No chodź. Wiem, że chcesz mnie przytulić – powiedział, rozkładając ramiona.

- Spieszę się – odparłam, zgarniając potrzebne mi ubrania. Dziś postawiłam na białą koszulkę i dżinsowe rybaczki.

- Jeszcze przed chwilą miałaś czas – rzucił zaczepnie, unosząc brwi. Prychnęłam pod nosem. – Nie możesz zrobić sobie wolnego?

- Dziś nie – odparłam, chowając telefon do torebki. – Za kilka dni wyjeżdżamy i będziesz miał mnie ciągle i bez przerwy przy sobie! – Usiadłam przy chłopaku i pochyliłam się, by dać mu całusa. Ten jednak miał inne plany, bo przyciągnął mnie do siebie i przerzucił na łóżko. – Harry! Zniszczysz mi fryzurę!

Biznesmen zaśmiał się jedynie, całując mnie.

- Harry, muszę już iść. Spóźnię się! – mówiłam. Brunet wbił mi palce w biodra, gdy próbowałam wstać. – Styles! Ile ty masz lat?! – krzyknęłam zła, rozmasowując bolące miejsca.

Zakochany w kelnerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz