Chapter 26

5.6K 254 16
                                    

Larysa's P.O.V.

Powoli wydobywałam się z krainy snów, jednak nie otworzyłam oczu, mając nadzieję, że uda mi się pozostać w stanie nieświadomości jeszcze przez jakiś czas. Niestety, nie tym razem. Sięgnęłam po komórkę do szafki nocnej, a widząc godzinę za kwadrans siódmą, odetchnęłam z ulgą. Przeszłam do toalety, by doprowadzić się do stanu używalności. Nałożywszy szlafrok, skierowałam się do kuchni. Uśmiechnęłam się, widząc Harry'ego nakładającego na dwa talerze smakowicie pachnącą jajecznicę.

- Dzień dobry, słońce – przywitał mnie, kiedy podeszłam bliżej.

- Dzień dobry, Harry.

Chłopak pocałował mnie przelotnie. Oboje zasiedliśmy na stołkach barowych. Chwyciłam widelec, by skosztować śniadania.

- Smakuje?

- Jest najlepsze.

Wzięłam łyka pomarańczowego soku, który był miła odmianą. Codziennie piłam kawę lub herbatę, co powoli mi się nudziło. Po posiłku szybko zmyłam naczynia i udałam się do garderoby. Wybrałam czarne spodnie, białą bluzkę i koszulę w kratę, a do tego ciemne botki. W restauracji i tak musiałam zmienić obuwie i górę stroju, więc to, co nakładałam nie miało zbyt wielkiego znaczenia.

Do pomieszczenia wszedł Harry.

- Zawiozę cię do pracy, dobrze?

- A ty na którą masz być w biurze?

Chłopak zawiązał czarny krawat i poprawił kołnierz białej koszuli.

- Na dziewiątą.

- W porządku.

Kiedy byłam gotowa nałożyłam kurtkę – Harry został przy płaszczu – i przeszliśmy do samochodu Stylesa. Zajęłam miejsce pasażera.

- Laro?

- Tak?

- Umiesz prowadzić?

Spojrzałam na zielonookiego.

- Dlaczego pytasz?

Harry wrzucił większy bieg.

- Z ciekawości.

- Umiem – odparłam. - A dlaczego pytasz?

- Z ciekawości.

- Okej, a... Harry?

- Tak?

- Minąłeś restaurację.

Brunet gwałtownie zahamował. Poleciałam do przodu, a pas bezpieczeństwa wbił mi się w obojczyk.

- Przepraszam – odezwał się lekko zmieszany.

Posłałam mu uspokajający uśmiech w odpowiedzi. Brunet zawrócił i zatrzymał się przed lokalem.

- O której kończysz?

- Szczerze, to nie mam pojęcia. – Poprawiłam kosmyk czarnych włosów.

- Proszę, nie zostawaj po godzinach.

Chłopak położył dłoń na moim kolanie, patrząc na mnie tymi zielonymi oczami.

- Postaram się, ale niczego nie obiecuję.

- Miłego dnia, Laro.

- Miłego dnia, Harry.

Chłopak pocałował mnie, zdecydowanie przeciągając moje odejście do pracy. W końcu odsunęłam się od niego i wyszłam z pojazdu. Do Sunrise weszłam kilka minut po ósmej, co zdarzało mi się rzadko, ale cóż... Wyjątkowe okoliczności. Szybko przebrałam się na zapleczu i wyszłam na salę.

Zakochany w kelnerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz