- Umieram.
Wywróciłam kolejny raz oczami i podałam Caroline butelkę wody i tabletkę na ból głowy, którą miałam w torebce. Siedziałyśmy na ławce na korytarzu. Dziewczyna uwiesiła się na mnie i marudziła, jak to się okropnie czuje. Trzeba przyznać, że lepiej nie wyglądała.
- Jak ty to robisz, że tak świetnie wyglądasz? – zapytała, obrzucając mnie spojrzeniem.
- Nie upijam się na imprezach do nieprzytomności.
- Bo na żadne nie chodzisz, sztywniaro. – Dźgnęła mnie w żebra, za co skarciłam ją wzrokiem.
- Jakoś ciężko było mi pogodzić to z pracą.
- To najwyższy czas, żeby to nadrobić! – wykrzyknęła, ale zaraz się skrzywiła. – Rok bez domówek, no jak?
- Dobrze wiesz, jak – westchnęłam.
Wczoraj zdążyłam tylko trochę nakreślić jej moją sytuację, bo była zdziwiona tym, że jestem od niej o rok starsza. Na razie tylko jej o tym wspomniałam, bo mimo że znałyśmy się dzień, w pewnym stopniu jej zaufałam. Byłam skłonna stwierdzić, że może być dobrą przyjaciółką.
Kiedy odezwał się dzwonek, razem ruszyłyśmy do odpowiedniej auli. Zanim mogliśmy się rozejść na zajęcia czekało nas spotkanie organizacyjne z naszym opiekunem. Usiadłyśmy z Caroline obok siebie. Głowa blondynki od razu opadła na pulpit przed nią. Z drugiego końca sali pomachała do nas grupka dziewczyn. Po chwili przypomniałam sobie, że to z nimi bawiłyśmy się wczoraj, więc odmachałam z uśmiechem.
- Dzień dobry wszystkim! – usłyszeliśmy głos mężczyzny, stojącego obok biurka. – Świetny początek – skomentował, zauważając blade i niewyspane twarze. Zaśmiał się cicho. – Nazywam się Gorge Williams i jestem waszym opiekunem. Pamiętajcie, że możecie przyjść do mnie z każdym problemem. Ale jest jedna zasada: szacunek za szacunek. Wiem, że jesteście bardzo młodzi, ale zachowujcie się jak dorośli, to tak was będę traktował. Ja was będę uczył historii sztuki. Powiadomię was też o projekcie, ale to w swoim czasie. Na zajęciach dostaniecie podręczniki. Proszę je szanować, bo to własność uczelni. Jakieś pytania? – Przebiegł wzrokiem po pomieszczeniu. – W takim razie to wszystko ode mnie. Miłego dnia – zakończył swoją wypowiedź, gdy znów odezwał się dzwonek.
- Całkiem przystojny ten nasz opiekun – powiedziała panna Campbell, gdy opuszczałyśmy aulę. Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Czy tylko to zarejestrowałaś przez te pół godziny?
- Więcej mi nie trzeba! – Zaśmiała się. – Och, daj spokój. Mam na myśli, że wydaje się być w porządku.
Pokręciłam rozbawiona głową. Wyjęłam z torby plan, by przekonać się, że czekała mnie wycieczka na drugie piętro.
- Widzimy się na lunchu? – spytałam. Blondynka skinęła głową i pomachała mi, idąc w swoją stronę.
Skierowałam się w kierunku schodów. Z ulgą spostrzegłam, że obok nich są trzy windy. Podeszłam do jednaj i wcisnęłam przywołujący przycisk. Po chwili drzwi się odsunęły, a ja weszłam do środka. Wybrałam odpowiedni guzik, by następnie móc wyjść na właściwym piętrze. Przyspieszyłam kroku, widząc, że korytarze powoli pustoszeją.
Sprawdziłam numer na drzwiach i weszłam do środka. W pomieszczeniu wszędzie rozstawione były sztalugi, obok których stały wąskie półki na kółkach, w których mieściły się wszystkie potrzebne przybory, jak farby, kredki czy węgiel rysunkowy.
Usiadłam na stołku przy wolnym stanowisku i posłałam uśmiech chłopakowi obok. Ten odwdzięczył się tym samym.
- Hej. Jestem Brandon – odezwał się.
![](https://img.wattpad.com/cover/65009250-288-k350965.jpg)
CZYTASZ
Zakochany w kelnerce
FanfictionKsiążka jest laureatem konkursu Fanfiction 2017 w kategorii Piórkiem Pisane. *** Czy dziewiętnastoletnia kelnerka bez wyższego wykształcenia ma szansę, by zaistnieć w wielkim świecie? Może uda jej się, gdy z pomocą przyjdzie pewien młody biznesmen? ...