Chapter 16

7K 260 20
                                    

Harry's P.O.V.

Obudziły mnie dźwięki pochodzące z kuchni. Wstałem z wygodnego łóżka i udałem się do wspomnianego pomieszczenia. Zauważyłem szatynkę, która smarowała kromki chleba masłem.

- Cześć – przywitałem się i chyba ją wystraszyłem, bo gwałtownie się odwróciła.

- Harry – odetchnęła. – Nie strasz mnie tak.

- Przepraszam – udałem skruchę, siadając przy wyspie kuchennej.

- Smacznego. – Dziewczyna postawiła przede mną talerz z kanapkami i kubek z kawą.

- Nie musiałaś robić śniadania – mruknąłem lekko zmieszany.

- To w podzięce za pyszny obiad – powiedziała z uśmiechem.

- Mógłbym codziennie mieć takie poranki – powiedziałem, wgryzając się w kanapkę z szynką i pomidorem. Na policzkach dziewczyny wykwitły urocze rumieńce.

Po wczorajszym posiłku rozmawialiśmy do późna, a że wypiliśmy po lampce wina zaproponowałem, że Wild przenocuje u mnie, a rano odwiozę ją do domu.

- Przez ciebie zaspałam do pracy – burknęła, udając złą.

- To tak jak ja. – Uśmiechnąłem się, popijając kawę.

- Simon mnie zatłucze – mruknęła, a w tym samym momencie rozdzwonił się jej telefon. – O wilku mowa. – Chwyciła urządzenie i przesunęła palcem po ekranie. – Hej, Simon! Przepraszam, ale zapomniałam nastawić budzik... Powiedz Megan, że niedługo przyjdę i jeśli trzeba, to zostanę po godzinach... Okej, dziękuję... Tak, do zobaczenia.

- Naprawdę musisz zostawać po pracy? – zapytałem.

- Może uda mi się tego uniknąć. – Wzruszyła ramionami, obracając na stole kubek z herbatą.

Spojrzałem na jej bladą twarzyczkę, w której niebieskie oczy wydawały się bardzo duże, a okalające je rzęsy rzucały cień na policzki. Czarne kosmyki wymykały się z luźnego warkocza, opadającego na lewe ramię. Dziewczyna była drobna, co przypominało mi o niewielkiej różnicy wieku między nami. Myślę, że przez ten czas stała się moją dobrą znajomą, ale dla mnie to za mało. Chciałbym być dla niej kimś więcej. Chciałbym móc chodzić z nią do kina, bądź na zwykłe spacery. Chciałbym, by czuła się przy mnie dobrze i swobodnie, bo na razie zdaję mi się, że wciąż widzi we mnie tylko biznesmena, który nie mógł poradzić sobie z narzeczoną.

- Harry, czemu mi się tak przyglądasz? – zapytała niepewnie, wiercąc się na miejscu.

- Bo jesteś piękna – wypaliłem, zanim zdążyłem ugryźć się w język.

- Robisz to specjalnie – mruknęła, przykładając dłonie do rozgrzanych policzków.

- Co takiego? – droczyłem się.

- Już ty dobrze wiesz.

- Chyba nie wiem – ciągnąłem, wstając z miejsca, by zabrać nasze puste talerze. – Co masz na myśli? – spytałem, stojąc obok niej i patrząc na nią z góry.

- Specjalnie mnie zawstydzasz – odpowiedziała, dzielnie patrząc mi w oczy.

Przez chwilę toczyliśmy walkę na spojrzenia, a kiedy Larysa odwróciła głowę uśmiechnąłem się pod nosem.

Schyliłem się, by szepnąć jej do ucha:

- Rozgryzłaś mnie.

Z satysfakcją obserwowałem jak przeszedł ją dreszcz. Chwyciłem naczynia i wstawiłem je do zlewu.

Zakochany w kelnerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz